Tottenham zwycięża i awansuje na drugie miejsce w tabeli Premier League. Znów popis dobrej gry dał Son Heung-Min, strzelając dwie bramki i trzeci raz z rzędu zaliczając tytuł zawodnika meczu. Koguty były zdecydowanie lepszą drużyną, ale brak skuteczności przy wypracowanych sytuacjach sprawił, że o trzy punkty trzeba było walczyć do samego końca.
Pierwsza połowa zaczęła się dobrze za sprawą Sona, który w 8 minucie otworzył wynik spotkania. Koreańczyk wpadł w tłum zawodników w polu karnym, piłkę wystawił mu Janssen. Son zabrał ją i z bliskiej odległości pokonał Valdesa. Futbolówka pod ręką bramkarza wkulała się do siatki.
Tottenham nie tracił kontroli nad meczem, bardzo dobrze operując piłką w środku pola. Kibice gospodarzy cieszyli się nawet, gdy drużynie udało się wymienić kilka podań na własnej połowie. Tymczasem Spurs napierali na bramkę Middlesbrough. Znów dał o sobie znać Koreańczyk. Dryblował z obrońcami w polu karnym. Najpierw do linii końcowej, gdy tam nie znalazł miejsca, zawrócił i zaczął biec w stronę własnej bramki. Kiedy obrońcy Boro myśleli, że całe zagrożenie już minęło, Son pięknie uderzył na dalszy słupek, a Valdes tylko odprowadził piłkę wzrokiem.
W końcówce pierwszej połowy, Tottenham powinien podwyższyć na 3-0. Genialny odbiór piłki Eriksena przed polem karnym gospodarzy. Duńczyk wypatrzył Alli, a ten przeniósł piłkę nad bramką. Z boku stał lepiej ustawiony Janssen, ale Dele zachował się samolubnie. Nikt nie miałby pretensji, gdyby umieścił piłkę w siatce. Niestety tak się nie stało, co mogło mieć fatalne konsekwencje w drugiej połowie.
Początek drugiej połowy nie wiele różnił się od tej pierwszej. Tottenham znów miał przewagę w każdym aspekcie gry. W 60 minucie Karanka dokonał dwóch zmian, co nieco odmieniło obraz gry. Adama Traore zastąpił Gastona Ramireza i sprawił sporo kłopotów obrońcom Tottenhamu. Jego zdecydowane dryblingi przedzierały się przez środek pola. Koguty musiały uciekać się do faulowania, żeby go zatrzymać.
Po jednym ze stałych fragmentów padła bramka kontaktowa. Dośrodkowanie w pole karne. Bardzo agresywnie do piłki wyszedł Ben Gibson, taranując Sissoko, uderzył głową na dalszy słupek. Lloris nie był w stanie dojść do tej piłki. Middlesbrough po strzelonej bramce, nie wyglądało już tak bezradnie, jak w pierwszej połowie.
Pochettino dokonał kilku zmian i goście zaczęli odzyskiwać kontrolę nad meczem. W Premier League zadebiutowali Harry Winks i N'Kouduo. Traore dalej próbował swoich dryblingów, ale na szczęście dla nas, produkt końcowy był fatalny. Piłka lądowała za linią końcową, albo w aucie. Jedyny strzał głową z łatwością wyłapał Lloris.
Mecz ostatecznie zakończył się 2-1 dla Spurs. Tottenham po niemrawym początku sezonu, zaliczył najlepszy start w Premier League. Przed nami w tabeli tylko Manchester City, z którym zmierzymy się za tydzień w niedzielę.
Middlesbrough (4-2-3-1): Valdes; Barragan, Chambers, Gibson, Friend (c); De Roon, Clayton (Forshaw 82); Stuani, Ramirez (Traore 59), Downing; Negredo (Rhodes 59).
Spurs (4-2-3-1): Lloris (c); Walker, Alderweireld, Vertonghen, Davies; Wanyama, Alli; Sissoko (Lamela 69), Eriksen (Nkoudou 90), Son; Janssen (Winks 86).
Bramki: Middlesbrough – Gibson 66; Spurs – Son 7, 23.
Żółte kartki: Spurs – Walker 63; Middlesbrough - Traore 87, Friend 90+6.
Frekwencja: Graham Scott.
6 komentarzy ODŚWIEŻ