A było już tak blisko. Mimo, że Evertonowi w samej końcówce udało się doprowadzić do wyrównania, Tottenham mógł wywieść z Goodison Park trzy punkty. Niestety, rzutu karnego w 95 minucie spotkania nie wykorzystał Jermain Defoe, i zamiast pełnej puli musimy się zadowolić jednym oczkiem. Po takim meczu chyba żaden z kibiców "Kogutów" remisem się nie zadowala. Pech - "kogucie szczęście" znów dał o sobie znać...
Harry Redknapp zestawieniem podstawowej jedenastki specjalnie nie zaskoczył wiernych fanów Tottenhamu, bowiem wystawił dokładnie tę samą drużynę, co tydzień wcześniej na Villa Park. Oczywiście, ekipa różniła się z wiadomych przyczyn od składu w meczu Carling Cup: Keane'a zastąpił Peter Crouch, do podstawowej jedenastki powrócili również Huddlestone czy Kranjcar. Pewne problemy z zestawieniem składu miał David Moyes, bo nie mógł w dniu dzisiejszym skorzystać z usług Artety, Jagielki, Anichebe, Vaughana, Neville'a, Osmana, Heitingi, Goslinga i Distina, a w 15 minucie gry uraz wykluczył również Josepha Yobo.
Od początku spotkania to gospodarze starali się narzucić swój styl gry, raz za razem atakując bramkę Tottenhamu. Goście w pierwszych minutach jakby nieco przestraszeni, nie przypominali zespołu z meczu przeciwko Aston Villi czy Wigan, a bardziej wtorkową ekipę z Old Trafford. Everton ładnie operował piłką. Pomocnicy "The Toffies" kilkukrotnie starali się zagrać prostopadłą piłkę między obrońcami Spurs, jednak często podania były zbyt mocne, i stawały się łupem Gomesa.
Po upływie kwadransa gra się wyrównała, lecz i tak w dalszym ciągu delikatną przewagę posiadali gospodarze. W Tottenhamie bardzo dobrze funkcjonowały skrzydła: Lennon-Kranjcar. To właśnie na tych dwóch zawodnikach przez większość czasu opierała się gra "Kogutów". Everton natomiast zamiast tylko być przy piłce, starał się z nią coś efektywnego zrobić, czego najlepszym dowodem sytuacje Brazylijczyka Jo.
W 30 minucie po głupim faulu Dawsona (chwilę wcześniej nasz obrońca ujrzał żółty kartonik po starciu z Cahillem) na Fellainim w okolicach 25 metra przed bramką Spurs rzut wolny wykonywał Baines, lecz jego bardzo dobre uderzenie w kierunku lewego słupka bramki, bardzo pewnie wyłapał Gomes.
W 33 minucie odpowiedzieć starał się Tottenham. Najpierw ładnym podaniem na wolne pole do Kranjcara popisał się Wilson Palacios, później Chorwat znakomicie dostrzegł lepiej ustawionego w polu karnym, Jermaina Defoe, jednak napastnik reprezentacji Anglii zaprzepaścił znakomitą sytuację z kilku metrów strzelając obok bramki. Howard nie musiał nawet interweniować. To była najlepsza sytuacja "Kogutów" jak do tej pory, niestety niewykorzystana przez Defoe.
Drugą połowę znakomicie otworzył Tottenham, bo już w 47 minucie nasi zawodnicy wyszli na prowadzenie. Z prawej strony w swoim stylu na pole karne dośrodkował Aaron Lennon, a piłkę do siatki skierował nie kto inny jak Jermain Defoe, który ubiegł wszystkich obrońców Evertonu i nie dał szans Timowi Howardowi.
Po zmianie stron to Tottenham zaczął być drużyną dyktującą na Goodison Park warunki gry. Już kilka minut po trafieniu Defoe, podwyższyć mógł Crouch, lecz jego dość przypadkowe uderzenie z kilku metrów, dosłownie o centymetry minęło bramkę Evertonu.
W 59 minucie na 2:0 dla Spurs podwyższył Michael Dawson. Rzut rożny po raz kolejny wykonywał Niko Kranjcar. Wysoko zawieszona piłka spadła idealnie na głowę Dawsona, który pięknym szczupakiem skierował futbolówkę w sam róg Evertonu. Trzy punkty w tym momencie były już jedną nogą na White Hart Lane. Wystarczyło korzystny wynik dowieść do końca...
W 77 minucie w znakomitej sytuacji jak junior zachował się Peter Crouch. Wspaniałym podaniem na wolne pole, pozwalającym wyjść Crouchowi sam na sam z Howardem, popisał się nie kto inny jak Niko Kranjcar. Niestety, mierzący ponad 2 metry napastnik nie wykorzystał znakomitej sytuacji, co zemściło się już 60 sekund później. Na lewej flance w dziecinny sposób Coleman ograł Bale'a, dośrodkował w pole karne, a tam uderzeniem pod poprzeczkę futbolówkę w bramce umieścił Louis Saha. Gdyby chwilę wcześniej Crouch trafił byłoby już po meczu, a tak, po sytuacji odmienionej jak w kalejdoskopie, czekała nas niezwykle nerwowa końcówka spotkania.
Po raz pierwszy fanom Spurs mocniej zabiło serce w 84 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Pienaara na uderzenie przewrotką zdecydował się po raz kolejny Saha, jednak strzał byłego gracza Manchesteru United na nasze szczęście minął słupek bramki strzeżonej przez Gomesa. Po raz drugi, gdy do wyrównania w dość przypadkowy sposób doprowadził Tim Cahill, dokładając nogę przy strzale Bainesa. 2:2 i co, koniec emocji? Nic z tych rzeczy!
W 93 minucie w pole karne Evertonu wbiegł Wilson Palacios, a pilnującemu go Hibbertowi nie zostało nic innego jak Honduranina sfaulować. Palacios w tej sytuacji doznał kontuzji, uniemożliającej mu kontynuowanie gry, a do piłki ustawionej 11 metrów przed bramką podbiegł Defoe. Ku rozpaczy fanów z Londynu, Defoe chciał uderzyć na siłę, po ziemi, trafiając w nogi Howarda. Trzy punkty na wyciągnięcie ręki...
Pech, jest pechem. Prawie pewna wygrana rzadko zamienia się w remis, jednak dziś na Goodison Park ewidentnie zabrakło nam kilku chwil szczęścia. W 87 minucie Evertonowi za sprawą Cahilla udało się wyrównać. Bardzo przypadkowa bramka zabrała nam wywalczone trzy punkty. Gdyby Crouchowi dosłownie moment przed bramką Sahy udało się podwyższyć stan meczu na 3:0 dla Spurs, gospodarze z pewnością nie podnieśliby się już z kolan. Niestety, nadzieję w serca "The Toffies" najpierw wlał Saha, później w entuzjazm fanów Evertonu wprowadził Cahill. Następnie fatalnie rzut karny wykonał Defoe, trafiając prosto w nogi Howarda. Totteham już tak ma. Mecz bez nerwów meczem straconym. Niestety, oprócz nerów bardzo często traci się również punkty. Tak jak dziś na Goodison Park.
Składy:
Everton: Howard,- Hibbert, Baines, Yobo (15'Coleman), Neill,- Bilyatedinov, Rodwell (62' Yakubu), Cahill, Pienaar, Fellaini,- Jo (62' Saha)
Ławka rezerowwych: Nash, Saha, Yakubu, Coleman, Duffy, Agard, Baxter
Tottenham: Gomes,- Corluka, Dawson, Bassong, Assou-Ekotto (46' Bale),- Lennon, Huddlestone, Palacios (95' Hutton), Kranjcar (88' Jenas),- Defoe, Crouch
Ławka rezerwowych: Alnwick, Bale, Hutton, Bentley, Jenas, Keane, Pavlyuchenko
Żółte kartki:
Everton: 20' Rodwell, 38' Fellaini, 55' Baines, 72' Cahill,
Tottenham: 29' Dawson, 38 Assou-Ekotto, 66' Huddlestone, 74' Bale,
Sędzia: A. Marriner
Bramki:
0:1 - Defoe 47'
0:2 - Dawson 59'
1:2 - Saha 78'
2:2 - Cahill 87'
115 komentarzy ODŚWIEŻ