Carlo Cudicini złamał kontrakt z Tottenhamem w chwili, gdy wsiadł na swój motocykl. Oznacza to, że nasz klub może go zwolnić w każdej chwili.
Zapisy Premier League, angielskiej federacji piłkarskiej i Stowarzyszenia Zawodowych Piłkarzy zabraniają zawodnikom, grającym na Wyspach, uczestniczenia w jakichkolwiek aktywnościach, które są groźne dla ich zdrowia - w tym jeżdżenia na nartach, czy jazdy motocyklem.
36-letni bramkarz walczy o ocalenie swojej kariery, po tym jak uległ poważnemu wypadkowi drogowemu. Cudicini ma złamane nadgarstki i uszkodzoną miednicę, a służby ratownicze określiły jego urazy jako "prawdopodobnie zmieniające życie".
Włoch rozbił swój ścigacz BMW, gdy zderzył się wczoraj rano we wschodnim Londynie z Fordem Fiesta. Cudicini najprawdopodobniej zmierzał na boiska treningowe Tottenhamu, niedaleko Chigwell. Na szczęście nic nie stało się kobiecie, która prowadziła Forda i dziecku, które było pasażerem tego samochodu. Oboje nie potrzebowali specjalistycznej opieki w szpitalu.
Cudicini został przetransportowany do szpitala Whipps Cross, gdzie obserwowali go członkowie sztabu medycznego Tottenhamu. W tej chwili bramkarz został przeniesiony do prywatnej kliniki, a jego stan określany jest jako stabilny.
Władze Tottenhamu zaznaczają, że przejmują się jedynie zdrowiem swojego golkipera, ale na horyzoncie pojawiają się już problemy w sprawie ubezpieczenia Włocha, który zarabia około 50 tysięcy funtów tygodniowo.
Manager naszej drużyny Harry Redknapp przyznał, że nie wiedział, iż jego zawodnik jeździ na motorze. Fakt, że Cudicini używał takiego środka lokomocji jest tym bardziej zdumiewający, gdyż Włoch cierpiał od jakiegoś czasu na uraz pleców. Ze względu na ten uraz bramkarz nie pojawiał się nawet na ławce rezerwowej naszej drużyny już od ponad trzech tygodni.
Jest nam bardzo przykro z powodu tego, co stało się z Carlo - powiedział Redkanpp, który przebywa w tej chwili w Dubaju. Jak dodał nasz szkoleniowiec - wszystkim bardzo ulżyło, że stan Włocha nie jest poważniejszy. Cały klub przesyła mu życzenia szybkiego powrotu do zdrowia - zaznaczył.
Jednak poważny wypadek, jakiemu uległ Cudicini poddaje w wątpliwość jego dalszą karierę piłkarską. Nawet jeśli uda mu się powrócić na boisko po wielomiesięcznej rehabilitacji to raczej wykluczony jest jego występ w tym sezonie.
Cudicini przeszedł do Tottenhamu na zasadzie wolnego transferu w styczniu tego roku z Chelsea, gdzie głównie przebywał na ławce rezerwowych. Na White Hart Lane także nie odnalazł sobie miejsca w pierwszym składzie. Wystąpił jedynie w 11 ligowych spotkaniach, przegrywając rywalizację z innym golkiperem - Brazylijczykiem Heurelho Gomesem.
Ponadto szanse Włocha na przedłużenie kontraktu z Tottenhamem, który wygasa na zakończenie obecnego sezonu, były już niewielkie przed wypadkiem. Redkanpp próbował bowiem ściągnąć do naszej ekipy innego bramkarza - Davida Jamesa z Portsmouth.
Na razie Tottenham nie zdecydował się zwrócić do władz ligi z prośbą o umożliwienie kupna kolejnego golkipera poza okienkiem transferowym. Biorąc pod uwagę, że klub ma w swoich szeregach poza Cudicinim i Gomesem, także Jimmy'ego Walkera, Bena Alnwicka, Davida Buttona i Oscara Janssona - mało prawdopodobne jest, aby taki apel został rozpatrzony pozytywnie.
Trener bramkarzy popularnych "Kogutów" ma jednak wciąż nadzieję na powrót Cudiciniego do pierwszej drużyny. Miejmy nadzieję, że przejdzie przez to i powróci. Nie mam wątpliwości, że będzie walczył - powiedział Tony Parks.
40 komentarzy ODŚWIEŻ