Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Arsenal 3:0 Tottenham

31 października 2009, 23:22, Tomasz Wasak
W derbowym spotkaniu Premier League Tottenham po raz kolejny, ku rozczarowaniu licznej rzeszy kibiców, nie potrafił pokonać największych rywali zza miedzy. Arsenal znowu okazał się bardziej dojrzałą piłkarsko drużyną, która górowała w każdym elemencie futbolowego rzemiosła, zwyciężając pewnie i jak najbardziej zasłużenie. Trzybramkowa różnica udowadnia nam chyba dobitnie, że marzenia o pierwszej czwórce znowu musimy odłożyć w czasie. Wynik oczywiście, jak to często w przypadku Spurs bywa, mógł być z goła inny, jednak o wszystkim zadecydowała 60-sekundowa dekoncentracja, w trakcie której "Kanonierzy" zadali dwa, jakże bolesne ciosy, po których Tottenham nie zdołał już się podnieść.

Początek spotkania w wykonaniu "Kogutów" był nadspodziewanie dobry, bo waleczni piłkarze Spurs skutecznie uprzykrzali życie chcącym grać technicznie, zawodnikom Arsenalu. Szczególnie górował w tym Wilson Palacios udowadniając, że wraca do wysokiej formy z poprzedniego sezonu i początku obecnych rozgrywek. Sama gra natomiast toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, i choć to gospodarze byli częściej przy piłce, to nie wynikało z tego żadne zagrożenie bramki Tottenhamu. Mocno skoncentrowani goście nie popełniając większych błędów grali dokładnie i nad wyraz starannie, natomiast Arsenal nie potrafił znaleźć na to skutecznej recepty. Wystarczyła jednak chwila rozkojarzenia, by zakotłowało się w polu karnym Gomesa. W 21 minucie do zablokowanej przez Kinga piłki po strzale Arshawina dopadł Cesc Fabregas, lecz instynktowna obrona naszego bramkarza uchroniła Tottenham przed niechybną stratą bramki. To była kolejna interwencja z cyklu "Boże, jak to dobrze, że mamy Gomesa".

Przez kilkanaście następnych minut, aż do momentu strzelenia przez Arsenal pierwszej bramki, cała gra znów skoncentrowana była w okolicach środkowej linii boiska. Ani gospodarze, ani uważnie grający goście nie stwarzali sobie stuprocentowych szans pod bramką rywala, starając się bardziej zabezpieczyć własne tyły. Natomiast 3 minuty przed przerwą fani "Kogutów" przypomnieli sobie czym jest tak naprawdę kibicowanie Spurs. Bo najpierw w 42 minucie Gomesa po dośrodkowaniu Sagni pokonał Robin van Persie, a po zaledwie minucie drugą bramkę dołożył Cesc Fabregas, który przedryblował pół boiska, mijając graczy Spurs niczym Hermann Maier tyczki na narciarskich stokach za swoich najlepszych lat. Przed samą przerwą Arsenal zadał więc dwa nokautujące ciosy, po których Tottenham nie był już w stanie się podnieść.

Po zmianie stron w 60 minucie wykorzystując niezdecydowanie obrońców Spurs, którzy nie zauważyli, iż sędzia zastosował przywilej korzyści po faulu Assou-Ekotto na Chorwacie Eduardo, za sprawą Van Persiego podwyższyli wynik. I znowu asystentem przy golu okazał się boczny obrońca Bakary Sagna. Piłkarze Redknappa po tej bramce chyba już kompletnie stracili nadzieję na korzystny wynik, bo najzwyczajniej w świecie przestali grać w piłkę. Nie pomogły ani zmiany (Pavlyuchenko za Keane'a, Bale'a za Huddlestone'a i Hutton za Corlukę), ani gorący doping fanów "Kogutów". Tottenham oprócz strzału Bentleya z rzutu wolnego jeszcze w 58 minucie tak naprawdę nie stworzył sobie żadnej korzystnej sytuacji, z której mogłaby paść dla Spurs bramka. Tymczasem atakujący Arsenal mógł dołożyć ich jeszcze kilka, lecz na szczęście (jak to idiotycznie w przypadku porażki w derbach brzmi) skończyło się na 3:0.

O wynik do Tottenhamu pretensji mieć nie można. Porażki zdarzają się nawet najlepszym, lecz nawet w przegranych meczach trzeba pokazać, że się chociaż walczyło, udowodnić kibicom, iż na boisko zostawiło się serce. Tej zadziorności w pewnym momencie "Kogutom" zabrakło; jakby dwie, stracone w krótkim odstępie czasu bramki, zupełnie podcięły im futbolowe skrzydła. Na drugie 45 minut wyszła drużyna, która zagrała chyba najgorszą połowę w tym sezonie. Trzeba mieć tylko nadzieję, że do pierwszego składu szybko powrócą nieobecni w dniu dzisiejszym z powodu kontuzji Modric i Lennon, bo bez nich cała redknappowska koncepcja gry rozpada się jak domek z kart na wietrze. Chyba nie tak wyobrażaliśmy sobie, jubileuszowe jeśli chodzi o ligę, 145 derby północnego Londynu...

Składy:

Arsenal: Almunia, Sagna, Gallas, Vermaelen, Clichy, Fabregas, Song Billong, Diaby, Bendtner (37` Eduardo), Van Persie (86` Ramsey), Arszawin (78` Eboue).

Ławka rezerwowych: Mannone, Senderos, Nasri, Eduardo, Ramsey, Eboue, Gibbs

Tottenham: Gomes, Corluka (86` Hutton), King, Bassong, Assou-Ekotto, Bentley, Huddlestone, Palacios, Jenas, Keane (65` Pawluczenko), Crouch.

Ławka rezerwowych: Cudicini, Bale, Dawson, Woodgate, Hutton, Kranjcar, Pavlyuchenko.

Żółte kartki:
Arsenal: Vermaelen 78'
Tottenham: Crouch 62'

Sędzia: Mark Clattenburg

Bramki:

1:0 - Van Persie 42'
2:0 - Fabregas 43'
3:0 - Van Persie 60'

Widzów: 60,103
Źródło: własne

29 komentarzy ODŚWIEŻ

Eff_Spurs
1 listopada 2009, 11:48
Liczba komentarzy: 297
Gra zupełnie bez sensu. Większość podań do tyłu, a Keane to nie wiem co robi w pierwszym składzie i jeszcze jako kapitan.... Straszny mecz, niech już wracają Defoe, Modrić i Lennon, bo bez nich gramy najzwyczajniejszą lipę.
0
Sajmon
1 listopada 2009, 11:29
Liczba komentarzy: 836
Mam nadzieję, że odwrócimy nasz styl gry z zeszłego sezonu - tzn. pokażemy, że umiemy grać i wygrywać z 14/15 innymi drużynami a przegrywamy z tymi najlepszymi. Nie miałbym nic przeciwko. A mecz, cóż.. Trzeba szybko o tym zapomnieć a na rewanżu na WHL spiąć poślady.
0
Nylon
1 listopada 2009, 10:46
Liczba komentarzy: 645
"Dwa rzuty osobiste" To byłby najtrafniejszy tytuł artykułu o tym meczu. Arsenal miał prawo czuć się jak na treningu. Nadzieją naszego zespołu podczas nieobecności Modrića jest Krancjar. Najważniejszy mecz sezonu - Krancjar na ławie. Cholera co jest? Mamy dwumetrowego Croucha - dośrodkowania i długie piły w większości szły na Keana, który jak już wcześniej mówiłem powinien dawno pożegnać się z grą, w wyjściowej jedenastce, a co dopiero z opaską KAPITANA. Rozczarowanie Ledley'em Kingiem. Nie wiem nawet jak to opisać... chyba tak samo jak Huddlestone'a - jest akcja analowców, pogoni 10 metrów i dalej biegnie truchcikiem. NA BOGA przecież środkowy pomocnik powinien latać jak ćma przy lampie w nocy! A środkowy obrońca ma być jak mur; nie do przejścia! Bassong... szczerze powiem po za zablokowaniem strzału własnym ciałem i naderwania czegoś w udzie, nie widziałem go. Może dwaj czarni obok siebie to... David... David Bentley. On chyba to na tym meczu myślał jakie to panienki będzie wyrywał po meczu w knajpie. Ah i ten jego atomowy strzał ze środka boiska... Peter pokazał...nie pokazał :P Bezbarwny wynik. Tottenham musi nauczyć się korzystać z takiego zawodnika. OGROMNY PLUS dla BAE, PALACIOSA i GOMESA. Takich ich chcemy chyba wszyscy (no może po za Palaciosem na lewej flance). Aaaa jeszcze Jenas. Nie przekonał mnie do siebie. To na tyle. Dzięki wszystkim za zjazd Krakowski :) Szkoda że szczęście nie dopisało...
0
radeon
1 listopada 2009, 10:18
Liczba komentarzy: 589
Crouch to akurat nasz nie najgorszy zakup dużo gorsze było odkupienie R. Keana który prezentuje ostatnio poziom Championship!, inna sprawa ze po przyjsciu Croucha gramy tak prosta i przewidywalna pilke ze moze i na slabeuszy wystarcza gdy sie to dobrze wykona ale juz druzyny z top 6-7 pekaja ze smiechu... Poza ta debilna taktyka dlugie pilki na Croucha, -brakuje mi jednej rzeczy- caly czas w naszej druzynie nie ma takiej pelnej mentalnosci zwyciezcow. Harry w dalszym ciagu tego nie zaszczepil... bez tego nigdy nie znajdziemy sie w top4... Mysle tez ze powinismy juz dac sobie spokoj z L.Kingiem pomijajac juz fakt ze dzis byl beznadziejny - wczesniej gral dobrze- to widac ze on juz nie nadaza jest za malo zwrotny i kazdy sprawniejszy napastnik bedzie robil z niego wiatrak... Z tego co wiem chcemy mu zaproponowac kontrakt kasa za gre (czy tez gotowosc do gry) i bardzo dobrze mam nadzieje ze on zrozumie ze to nie jest zadna ujma tylko racjonalna ocena jego wkladu do zespolu (gdy mozna grac co 2-3 mecz) Wilki za to pokazuja pazur i wyciagneli z 0-2 na remis. Az sobie ich koszulke kupilem. Nie moge sie juz doczekac pojedynku spurs wolves bo obu teamom mocno kibicuje... ech gdyby spurs mieli takiego managera jak Mick McCarthy gosc zaszczepil fajny ofensywny styl druzynie bez wielkich nazwisk...
0
Anel
1 listopada 2009, 09:38
Liczba komentarzy: 266
Wygrała drużyna grający lepszy, dojrzały futbol. Wg niestety do top 4 nam jeszcze trochę brakuje ( tak z 3 piłkarzy którzy są grac przez cały sezon a nie od kontuzji do kontuzji a i dla nie których obecny poziom to jest max na co ich stać, i nie zmienią tego zwycięstwa z Liverpoolem.. jak widać oni tez nie grają cudów) Zaznaczam jestem przeciwny zwolnieniu HR jak i gruntownej rewolucji. Odpowiednie osoby powinny zasiąść do stołu ktoś powinien powiedzieć ok budujemy dobry skład, dajemy 50 mln i kupmy 3 graczy ale nie jakiś drewniaków tylko takich jak Modrić, Silva, czy może Hamsik( dowolność nazwisk) chodzi tylko o umiejętności, charakter i każdy ma byc przydatny. oczywiście łatwo pisać, bo któż z górnej półki chciałby przejść do nas? A scouci to u nas pracują??Jeśli dalej będziemy kupować Krałczów gdzie w Liverpoolu jak przyszedł Torres i kopnął piłkę 2 razu to od razu pozbyli się dryblasa - jak ktos mówił to national level. Od czasu kinga to jaki jest wychowanek naszego klubu. Ciągle słyszę tak od 10 lat ..kupiliśmy 10 latka (wiek dowolny) i gdzie oni są. Pytanie po co kupować zawodnika skoro i tak ma grzac ławkę i ci co grają to są nie lepsi. Kupmy takich co będą grać w pierwszej 11 a taki JJ to nie sprzedać a na ławkę ... może się kiedyś przydać ( wystarczy spojrzeć kto jest na ławie w Barcelonie- niejeden by u nasd grał 1 skrzypce) idę zaświecić znicza( nie nad drużyną jeszcze daleko do końca sezonu i wszystko się może zdarzyć w końcu to liga angielska a okienko transferowe tuż tuz) 3majcie się i głowa do góry!!
0
konradthfc
1 listopada 2009, 09:08
Liczba komentarzy: 524
Ja chciałem tylko powiedzieć że spotkanie w krakowskim M'Bassy było udane. Oczywiście oprócz wyniku. Zjawili się wszyscy którzy się zapowiadali i dlatego byliśmy największą zorganizowaną grupą w tym pubie. Co do meczu...Aapa już powiedział że w trakcie i po nim powiedzieliśmy prawie wszystko. Miałem wrażenie że zagraliśmy tak jakbyśmy bali się wygrać....
0
spurs3
1 listopada 2009, 08:59
Liczba komentarzy: 632
Trzymanie na lawie Krancjara, jedynego tworczego gracza to mistrzostwo Harry'ego. Pozwolic Fabregasowi samemu przeleciec pol boiska, nie potrafiac go nawet sfaulowac, bezcenne. Generalnie widac, ze od 3 najlepszych ekip w kraju dostalismy po 3 gole, wiec jedyne o co mozemy walczyc to miejsce 4. Co byloby i ta niesamowitym wynikiem, skoro mogl Everton mozemy i my. Tym bardziej ze Liverpool widac, ze sprezy sie na najmocniejszych ale potem wraca do normy. Poza nimi MC i AV w meczach z nimi sie pewnie rozstrzygnie walka o IV. na pewno nie mozemy tez miec wpadek w stylu ze stoke. Jezeli do meczu z AV na koniec XI przystapimy po 2 zwyciestwach z Sundelandem i Wigan - to bedzie super, do tego wroca zdrowi lennon i modric - listopad bedzie nasz
0
varba
1 listopada 2009, 05:08
Liczba komentarzy: 4468
Sama porażka nie boli tak bardzo jak styl w jakim przegraliśmy, trzy głupie gole po dziecinnych błędach. Jak to mówią trzeba przyjąć cios na podbródek i iść dalej.
0
TypOks
1 listopada 2009, 01:06
Liczba komentarzy: 518
porażka z nimi zawsze boli mnie bardziej niż z innymi... :/ mam nadzieje,że odbudujemy się na Sunderland.
0
<  1  2  

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 53 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się