Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Tottenham 1:3 Manchester Utd

19 września 2009, 14:29, Tomasz Wasak
W meczu piątej kolejki, Tottenham Hotspur podejmował na własnym boisku Manchester United. Spurs znakomicie rozpoczęli sezon wygrywając wszystkie cztery spotkania. Okazało się jednak, że reprezentacyjna przerwa bardzo źle podziałała na graczy "Kogutów", którzy przegrywając 1:3, odnieśli pierwszą porażkę w sezonie 2009/2010.

Harry Redknapp po raz kolejny składem na mecz raczej nikogo nie zaskoczył. Wszyscy martwiliśmy się o to jak może wyglądać środek naszej obrony w momencie, gdy dochodzą do nas niepokojące wieści o kontuzjach wszystkich naszych stoperów, tymczasem para, która na środku występuje od początku rozgrywek: Bassong - King, i tym razem wybiegła w podstawowym składzie. W miejsce kontuzjowanego Luki Modricia na lewej pomocy pojawił się Robbie Keane (przypomnijmy, że to właśnie Irlandczyk zajął pozycję Chorwata w meczu przeciwko Birmingham, kiedy ten musiał opuścić plac gry), a na ławce rezerwowych usiadł nasz najnowszy nabytek: Niko Kranjcar. Parę napastników tym razem stanowili Crouch i Defoe.

Tottenham z miejsca ruszył do ataku bramki bronionej dziś przez Bena Fostera, by za sprawą Jermaina Defoe już w 50 sekundzie wyjść na prowadzenie! Piłkę w pole karne dośrodkował Benoit Assou-Ekotto, tam głową strącił ją nie kto inny jak Peter Crouch, a wspaniałym uderzeniem przewrotką z pięciu metrów popisał się Defoe, pokonując tym samym bramkarza Manchesteru United. Takiego startu na White Hart Lane chyba nikt się nie spodziewał. Odpowiedź "Czerwonych Diabłów" mogła być natychmiastowa. Pod naszą bramką pojedynek z Fletcherem przegrał Assou-Ekotto, lecz bardzo groźne uderzenie reprezentanta Szkocji w pięknym stylu zostało obronione przez Carlo Cudiciniego.

W 13 minucie po wykopie Cudiciniego spod własnej bramki, przed polem karnym ładnie na klatkę piersiową piłkę przyjął Peter Crouch, lecz strzał naszego napastnika ze stoickim spokojem obronił Foster.

W 24 minucie bezmyślny faul na 25 metrze przed naszą bramką popełnił Wilson Palacios (za co został również ukarany żółtym kartonikiem). Do strzału szykowało się dwóch graczy gości: Rooney i Giggs. Ostatecznie na uderzenie zdecydował się Walijczyk, w pięknym stylu pokonując bezradnego Cudiciniego. Manchester mimo, że bez Cristiano Ronaldo, dalej potrafi strzelać gole bezpośrednio z rzutów wolnych.

W 30 minucie znakomitą szansę stworzyła sobie drużyna Alexa Fergusona. Najpierw obronną ręką z sytuacji sam na sam z Rooneyem wyszedł Cudicini, lecz nie udało mu się złapać futbolówki. Do uciekającej piłki dopadł Berbatov, jednak jego uderzenie z linii bramkowej wybił Sebastien Bassong. Po chwili piłka znów trafiła pod nogi Bułgara, ale tym razem napastnik gości przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Trybuny White Hart Lane odetchnęły z ulgą. Tottenham groźną sytuacją zrewanżował się 3 minuty później, kiedy to po rzucie rożnym strzał głową Croucha minimalnie minął słupek bramki Fostera.

W 41 minucie drugą bramkę strzelił Manchester. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, zostało wybite przez naszych obrońców przed pole karne. Przy piłce najszybciej znalazł się Scholes, lecz jego, zmierzające za linię końcową boiska, uderzenie zostało zablokowane przez Bassonga. Do odbitej futbolówki popędził Anderson, i mocnym strzałem z 20 metrów pokonał Cudiciniego.

Tottenham przewagę w pierwszej połowie osiągnął w początkowych 20 minutach gry, kiedy to był drużyną zdecydowanie lepszą od ekipy gości. Niestety po upływie tego czasu zapał zniknął z naszych graczy, którzy po dwóch stałych fragmentach gry pozwolili wbić sobie dwie bramki. Źle funkcjonowała również lewa pomoc naszej drużyny, gdzie dzielić i rządzić miał Robbie Keane. Irlandczyk spisywał się jednak bardzo słabo, będąc kompletnie niewidocznym. Z drugiej strony również gorzej niż zazwyczaj radził sobie Aaron Lennon, którego poczynania nieźle temperował jeden z najlepszych lewych obrońców świata, Patrice Evra.

Po zmianie stron na boisku pojawił się ostatnio kontuzjowany przez dłuższy czas Jermaine Jenas, zastępując Wilsona Palaciosa. Widocznie również Harry Redknapp zauważył słabszą formę Honduranina, który oprócz tego, że był grał słabo, to zarobił także żółtą kartkę.

Druga połowa powinna rozpocząć się tak samo jak pierwsza: od bramki dla Spurs. Niestety tym razem uderzenie Robbie'ego Keane'a z pięciu metrów w ostatnim momencie zablokował Nemanja Vidic, ratując tym samym swój zespół przed utratą gola.

W 55 minucie po raz pierwszy udanie pokazał się Jermaine Jenas. Najpierw odebrał piłkę jednemu z graczy Manchesteru, oddając chwilę później strzał, który czubkami palców na rzut rożny wybił Ben Foster. Groźne było również i po tym stałym fragmencie gry, bo uderzona przez Croucha futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.

Od 59 minuty wydawać by się mogło Tottenham miał jeszcze łatwiejszą drogę do odrabiania strat, gdyż drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką po brzydkim faulu na Tomie Huddlestone'ie, ukarany został Paul Scholes. "Koguty" otrzymały więc od losu pół godziny przeznaczone na zdobycie, co najmniej, wyrównującej bramki. Trzeba jednak z takimi okresami gry w przewadze radzić...

W 67 minucie wspaniałą kontrę wyprowadził Wayne Rooney. Przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, po czym bardzo mocno uderzył w krótki róg bramki. Na całe szczęście mocno skoncentrowany był Cudicini, który tylko sobie znanym sposobem obronił to uderzenie.

W 69 minucie Redknapp zaskoczył tak mnie, jak i pewnie większość kibiców Spurs, ściągając z boiska Corlukę i zastępując go... Alanem Huttonem! Jeśli Chorwat nie odniósł w trakcie gry żadnego urazu taka zmiana w moim przekonaniu nie miała większego sensu. No, ale co trener to obyczaj. Jedni przegrywając na murawę wprowadzają kolejnego napastnika, Harry woli wymienić obrońców. Większość managerów pewnie również przegrywając i grając przy tym z przewagą jednego zawodnika stara się wzmocnić linię defensywną. To takie oczywiste. Dwie minuty później (aż chciałoby się krzyknąć: "w końcu!") szansę debiutu w barwach Spurs otrzymał Niko Kranjcar, zastępując Robbie'ego Keane'a. Ta zmiana była już bardziej inteligentna od poprzedniej, choć ja i tak wolałbym bardziej ujrzeć na boisku mimo wszystko Pavlyuchenkę.

W 78 minucie mogliśmy przestać marzyć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej, kiedy to błąd popełnił Alan Hutton (sic!), dając się ograć Rooney'owi, a temu nie pozostało nic innego jak w sytuacji sam na sam pokonać Cudiciniego, dodatkowo przepuszczając futbolówkę między jego nogami. Po tej bramce mecz praktycznie się skończył, bo Spurs nie stworzyli już sobie ani jednej akcji zaczepnej, która mogłaby tchnąć w nich nadzieję, że i z tej trudnej sytuacji da się jeszcze wyjść.

Tottenham przegrał dzisiaj nie dlatego, że Manchester był taki mocny, lecz dlatego, że zagrał bardzo słaby mecz, popełniając przy tym zbyt wiele kardynalnych błędów, po których gracze United dochodzili do groźnych sytuacji strzeleckich. Ludowa mądrość mówi: "miłe złego początki", i idealnie oddaje nam charakter dzisiejszego spotkania. "Koguty" zaczęły z wysokiego C, lecz potem stopniowo traciły impet, przegrywając ostatecznie, jak najbardziej zresztą zasłużenie, 1:3.

Składy:

Tottenham: Cudicini,- Corluka (69' Hutton), Bassong, King, Assou-Ekotto,- Lennon, Huddlestone, Palacios (46' Jenas), Keane (71' Kranjcar),- Crouch, Defoe

Ławka rezerwowych: Gomes, Hutton, Jenas, Bentley, Naughton, Kranjcar, Pavlyuchenko

Manchester Utd: Foster,- O'Shea, Ferdinand, Vidic, Evra,- Fletcher, Scholes, Anderson (81' Nani), Giggs,- Rooney, Berbatov (62' Carrick)

Ławka rezerwowych: Kuszczak, Owen, Carrick, Nani, Da Silva, Evans, Valencia

Żółte kartki:

Tottenham: Palacios 24', King 52',
Manchester Utd: Vidic 45', Scholes 51', 59',

Czerwone kartki:
Manchester Utd: Scholes 59'

Sędzia: Andre Marriner

Gole:

1:0 - Defoe 1'
1:1 - Giggs 25'
1:2 - Anderson 41'
1:3 - Rooney 78'
Źródło: własne

118 komentarzy ODŚWIEŻ

aapa
16 września 2009, 23:10
Liczba komentarzy: 2742
Barometr, weź przeczytaj jeszcze raz co napisałeś, a potem jeszcze raz zobacz mecze w CC. Ramos dobry, bo pozbył się drewniaków? Ramos dobry, bo CC i Arsenal 5:1? Popatrz na składy finału i meczu z Arsenalem: Cerny, Robinson, Lee, Tainio, Malbranque. Poza tym, co z wielkimi zapowiedziami po wygraniu Pucharu Ligi? Miała być walka do końca, walka o miejsce w składzie bla bla bla. Zostało 11 miejsce. Na ligę Ramos jest za słaby i trzeba to sobie otwarcie powiedzieć.
0
Barometr
16 września 2009, 20:14
Liczba komentarzy: 5046
Ale to i tak były super transfery - jasne, że wkurwiające, ale z punktu finansowego bardzo dobre - nie wiadomo, czy Levy nie podnosił lamentu tylko by pondnieść cenę naszych napadziorów - problemem było nie sprowadzenie wartościowego zmiennika. Duet Pav - Arszawin by wystarczył. Ramos miał wizję i z pewnośćią ta wizja była brana pod uwagę przy sprowadzaniu tych zawodników
0
Barometr
16 września 2009, 20:04
Liczba komentarzy: 5046
i teraz pytanie, skąd ta pewność w twojej wypowiedzi? Jol zupełnie inaczej przedstawiał wizję Tottenhamu, a sam Boateng ostatnio mowil ze Jol myślal ze jest def pomem. Piłkarzy sprowadzał commoli a nie ramos :) ramos nie sprzedał berbatova i keane'a. keane'a ze złoscią oddał Levy gdy keane poprosil o transfer, a berba ... no cóż. wszyscy wiemy jak było. Gdyby to Ramos miał kupować nam zawodnikow to nie przyszedlby do nas Bentley, Woodgate, a juz tymbardziej Gunter. Więc te wszystkie zachwyty co do transferów kierujesz do złej osoby.
0
Barometr
16 września 2009, 19:54
Liczba komentarzy: 5046
Mało tego my na tej rewolucji transferowej - zarobiliśmy i dlatego HR miał jeszcze kaskę na transfery w styczniu
0
Barometr
16 września 2009, 19:54
Liczba komentarzy: 5046
Zasługą było też pozbycie się drewna lub piłkarzy, którzy nie nadają się do walki o top4(Kaboul, Robinson, Malbranque, Tainio, Chimbo, Gardner, Lee, Cerny) oraz genialne pod względem finansowym sprzedaże - tego Bułgara i Irlandczyka, a sprowadzenie (wówczas) klasowych zawodników. Niektórzy z nich przez kontuzje lub inne aspekty się nie sprawdzili (Hutton, Bentley, Gio), ale wciąż mają na to szanse, a inni jak Modrić, Corluka, Pav, Woodgate, a nawet Gomes - to albo podstawowi zawodnicy bez których ciężko sobie wyobrazić naszą jedenastkę, albo jak Pav - wartościowi zawodnicy, ale z niewiadomych przyczyn grzeją ławę. Nawalono co prawda ze sprowadzeniem Capela czy Arszawina, ale zamysł Ramosa co do sprowadzenia takich a nie innych zawodników był słuszny. Commoli tu akurat nie najgorzej też kombinował, choć wywalenie tego gościa uważam za słuszne
0
Barometr
16 września 2009, 19:08
Liczba komentarzy: 5046
ale mecze 4-4 czy 6-4 to nie jest zasługa Ramosa. Wystarczyło czytać z nim wywiady, gdy mówił "wtf? nie wiedzialem co sie na tym boisku dzieje, zero kontroli meczu, robili co chcieli" tak tak bylo. Twierdzic ze to jego zasługa to tak jakby twierdzic że Malysz zajebiscie skakał dzięki Tajnerowi. CC nie umniejszam, ale w lidze juz ich stuknąć nie umiał. CC to jednak CC. W lidze nie wystawiliby na nas Fabianskiego
0
Barometr
16 września 2009, 19:05
Liczba komentarzy: 5046
No to ja mogę podać 5-1 z Analami za przykład i mecz z cwelsi 4-4 to nawet dziś byśmy w ciemno brali, z Reading 6-4 również, a już pisałem w jakich okolicznościach się rozpoczął sezon wówczas, gdy Ramosa zwolnili i się sam Pawle ze mną zgodziłeś, że nie miał łatwo. I nie umniejszałbym wygrania CC, bo to nam, jednak dało przepustke do pucharów. Harry na razie tego nie zapewnił, więc ma słabsze wyniki niż Juande. Jak coś osiągnie (jeśli osiągnie) to dopiero wtedy pogadamy.
0
Barometr
16 września 2009, 18:57
Liczba komentarzy: 5046
no bez jaj. Dostawalismy z Birmingham 1-4, a z Reading kręcilismy mecz na 6-4 a z chelsea na 4-4. To nie było nic wspólnego z Ramosem z Sevilli. Owszem na finał CC nas strzyknął i jakoś go wymęczylismy ( grając przeciętnie, ale tak sie wygrywa przewaznie finały ). To była absolutnie drużyna Jola, która do konca sezonu nawet z nim by tak grała, ale prawdopodobnie nie wygralaby CC. Tottenhamu Ramosa tak naprawde nie było i juz nigdy nie będzie. Ramosa była Sevilla i tylko to
0
Marcin
16 września 2009, 18:19
Liczba komentarzy: 1784
A co by było, gdyby Ramos zachował się wobec buntowników tak jak Grant wobec opozycji w CFC? King by skrzyknął kumpli, że panowie bierzemy się do roboty bo jest źle?
0
aapa
16 września 2009, 18:14
Liczba komentarzy: 2742
A co takiego zrobił Ramos w najważniejszych rozgrywkach, czyli Premier League? Zasługa w Realu jest taka, że nie popsuł jeszcze bardziej już zepsutego. Zupełnie tak samo jak Grant w Chelsea. Też się przeciw niemu buntowali, ale v-ce mistrza i finał LM wykręcił.
0
Barometr
16 września 2009, 18:00
Liczba komentarzy: 5046
Ma wiele wspólnego z Ramosem z Tottenhamu przed rewolucją kadrową (Puchar Ligi, świetne spotkania z czołówką) i buntem zawodników, a już najwięcej wspólnego z Ramosem z realu, który owszem - nie był w stanie pokonać Barcy, ale kto w zeszłym seoznie mógł. MUły roznieśli na strzępy, ligę wygrali bezapelacyjnie - byli o klasę lepsi od wszystkich. I to przyznaję ja - fan Realu. A co miał Ramos zrobić z taką drużyną w rozsypce. 49 pk na 51 możliwych to słaby wynik??? No aapa bez przesad. Nie daliśmy mu szansy i tyle. A Real zrobił idiotyczny ruch pozbywając się go i zastępując Pellegrinim
0
aapa
16 września 2009, 15:15
Liczba komentarzy: 2742
Tak jak Ramos z Sevilli nie ma nic wspólnego z Ramosem z Tottenhamu i Ramosem z Realu.
0
Barometr
16 września 2009, 01:09
Liczba komentarzy: 5046
Co ma wspólnego ówczesny Robbie Keane z obecnym? NIC
0
aapa
16 września 2009, 00:40
Liczba komentarzy: 2742
OO dwóch kluczowych napastników. Czy jeden z nich to przypadkiem nie Robbie Keane? Ramos może był i dobry, ale jak piłkarze nie chcieli dla niego pracować, to znaczy, że był...słaby. W Realu też był słaby, przynajmniej jak na ten klub. Trochę inny poziom po prostu, bo tam nikt nie pamięta punktów. Jak nie zdobywasz mistrza, to jedyne czym możesz się odkupić to LM albo wygrana z FCB. Nie było ani tego, ani tego więc piach. Nieprawdą jest, że jakieś tam wyczyny Kinga nie robią na HR wrażenia. Wszyscy dobrze wiedzą, że jest odwrotnie, tylko taka polska tendencja do karania karą śmierci za kradzież wychodzi. Choćby King za darmo pracował to mało, wciąż będzie o gorzale.
0
mosaj
16 września 2009, 00:37
Liczba komentarzy: 1220
otóż to :) z tym arshavinem i capelem pełna zgoda. ramos nawet z nimi rozmawiał i przedstawiał wizję swojej druzyny z nimi w skladzie. niestety w klubie mu nikt nie pomógł ich sprowadzić, bo 2 czy 3 mln funtów za dużo chcieli. Ok, lepiej było potem 5 mln za dużo zapłacić za Keane'a w zimę. Nigdy naszej filozofii nie zrozumiem, ale przyzwyczaic sie da. Mój klub to Tottenham, ale zazdroscic i tak bede takim jak Liverpool, Arsenal, nawet manu i kilku innym klubom, ktore po prostu mają u siebie normalny system prezes-menedzer-piłkarze i nikt nikomu sie nie wcina w nie jego sprawy, a nam było blizej do newcastle niestety. Mam nadzieje ze jednak Levy poszedł po rozum do głowy, da zrobic jakąś robotę Redknappowi, a gdy ona w miarę sie powiedzie ( uważam że jeśli przez 2-3 lata będziemy nie odstawać od tej czołówki ligowej ) to mam nadzieję że zaserwuje nam kogos w stylu Beniteza i da mu swobodę działania, kesz i wszelką pomoc. I czas. W koncu człowiek uczy sie całe zycie.
0
Barometr
16 września 2009, 00:24
Liczba komentarzy: 5046
Ciężko się poza tym było przestawić, jak odeszło dwóch kluczowych napastników, na których grze do tej pory opierał całą drużynę. Sprowadzenie ostatniego dnia Romana było ok transferem, ale zdecydowanie spóźnionym i Rosjanin nie miał czasu się przygotować i zapoznać z drużyną. Poza tym jednak daleko mu do ówczesnej formy tego Bułgara i o tym wszyscy wiedzieliśmy. Ramosa szkoda, ale cóż - nowy sezon daje zawsze nowe nadzieje.
0
Barometr
16 września 2009, 00:20
Liczba komentarzy: 5046
No i właśnie Pawle - ja też pomstowałem na piłkarzy, którym ewidentnie Ramos nie leżał i postanowili się go pozbyć i to takim kosztem - 2 pk w 8 meczach. To był skandal. Niektórzy z tej ekipy jeszcze grają u nas w drużynie i im tego nie zapomnę. Trzeba jeszcze dodać, że część z nich grała słabo, bo po takiej rewolucji trener musi mieć czas żeby zgrać drużynę, żeby po reżimie jedzeniowym, jaki im zafundował Hiszpan - mogli się też dostroić, etc. A my się przestraszyliśmy i mamy Angola, na którym wpierdzielanie steków i popijawy Kinga nie robią wrażenia. A Ramos odszedł do Realu, gdzie w 17 spotkaniach zdobył 49 punktów na 51 możliwych (do porażki z Barcą, potem już nie było o co grać)! Wkurwiało mnie kilka w nim rzeczy - brak znajomości angielskiego w takim wieku i na takiej pozycji to jednak lekkie żenua, ale miał wizję i w dużej mierze to właśnie zawodnicy z tej jego wizji grali później znakomicie za HR, żeby tu tylko Modricia wspomnieć (plus Woodgate, wtedy - Hutton, czy Corluka). A goście których chciał jeszcze sprowadzić, ale rozeszło się o drobne - jak Capel czy Arszawin daliby nam drużynę, której Arsenal, czy Liverpool by się nie powstydzili.
0
Barometr
16 września 2009, 00:08
Liczba komentarzy: 5046
Ginola bez przesady - mają zawodników do grania jak Barca - Krycha (mimo wszystko) - Xabi - Diarra - Kaka - Higuain to może być genialny napad. Benzema to taki ich Ibra. Do tego z tyłu wspomniany Albiol, Casillas, Pepe i Sergio Ramos. Drużyna marzenie, jakby tam jeszcze Robben był to komplet, ale zobaczymy, jak to w jedenj z genialnych gier mówił Einstein: Time will tell, time will tell :) PS Baskom nieźle idzie, co też mnie bardzo cieszy
0
Barometr
16 września 2009, 00:05
Liczba komentarzy: 5046
tak generalnie Barometr od razu widać ze jestes kibicem Realu. Prawie wszyscy macie to samo skrzywienie, jak większośc kibiców Realu i Tottenhamu. Nie wiem jak to określić. Może zaczne tak: Real ma wielkich pilkarzy. Szukają zawsze trenera pod tych piłkarzy. Trenera ktory nie bedzie przeszkadzał, ale który przy słabych wynikach beknie jako pierwszy. Nie uczycie sie na tym, że jesli jakis tak trener sprawiał że druzyna jakas tam Brondby, CSKA, czy Fenerbahce gralo pięknie i tak jak sobie wymarzyliscie zeby Real grał, to nie znaczy że Real z tym trenerem tak bedzie grał. Bo to trener przychodzi i buduje drużynę taką jak sobie widzi ( Benitez ). Jemu też łatwo nie było, mial zgraje toporów, ale przerobił to po swojemu w kilka lat. I po kilku latach grają tak jak chcieli żeby grał Liverpool. Ale dopiero po kilku latach. A do Realu ma przyjsc ktos i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki z tych piłkarzy zrobic pieknie grajaca druzyne. Dlatego mowie niech sie najlepiej trenują sami. Dla mnie np marzeniem jest mieć takiego prezesa i menedzera jakich ma teraz Wigan. Prezes ufa menedzerowi, daje mu co chce, a menedzer ma bardzo fajną wizję i w kilka lat moze zrobic z Wigan naprawde przyzwoitą ekipę, jesli bedzie miał na to środki i odrobinę szczęścia. Ale do takich decyzji trzeba mieć jaja. Moze sie nie wieść przez pare sezonow ale w koncu zaskoczyc. Np jak u nas z Ramosem. Też zawiało realowym podejściem, zresztą bawilismy sie długo w taki nieudolny real. Niby chcielismy menedzera europejczyka, ale nie pomagali mu w klubie, co wiecej to zawodnicy rządzili klubem, nie trener. A w kilka lat moglismy miec nowy Liverpool, w ktorym nie grałby King, Jenas, czy Keane, tylko Mata, Lucho Gonzales, albo Veloso. Nie, zrobilismy dobrze pilkarzom, dalismy im trenera jakiego chcieli, czyli typowego angola, z którym nie skazujemy się na jakies wielke porażki, ale na wielkie sukcesy też nie. Nadzieja jest taka że zbuduje ciekawą druzynę i komuś normalniejszemu ją zostawi kiedyś. Droga moim zdaniem dla klubów ktore mają prezesów bez jaj. To trener powinien byc najwazniejsza postacią, a nie piłkarze. W Realu i u nas było inaczej.
0
Barometr
15 września 2009, 23:53
Liczba komentarzy: 5046
aapa - pytanie było retoryczno-prowokacyjne:co robił Irlandczyk na boisku? Skierowane do jego fanów, którzy tak cieszyli się, że gra w pierwszym składzie, mimo iż jak - piszę tu non stop - gra piach od powrotu na WHL. Ale np. varba, Marek, mariano, kicekpoland, a przede wszystkim - Artur78 twierdzili inaczej, więc wezwałem ich do tablicy. Gaizkę zwalniam z odpowiedzi, bo z nim piłem w dniu meczu. Ale jak pisałem, że jasne, że fajnie, iż wygrywamy, ale Keane i Big Tom grają słabo i należy robić zmiany, żeby było lepiej to dostawałem zjebkę. Nasz ostatni mecz udowodnił, że krytyka pod ich adresem była słuszna i chodzi mi tylko o skończenie z tekstami typu: Harry wie lepiej, on jest naszym trenerem, siedzi w piłce dłużej, etc. Otóż nie wie lepiej, bo jest tylko człowiekiem. Czasami on się myli, czasami ja a czasami Aapa, czy Ginola. Ale jak na tacy widać, że to jest posrana taktyka i rotacji brak to naszym obowiązkiem, jako fanów naszej ukochanej drużyny jest krytykować i domagać się zmian dla dobra Tottenhamu, bo mnie Harry gówno obchodzi - dziś jest jutro go może u nas nie być, a klub pozostanie na zawsze.
0
1  2  3  4  5    >  >>  >|

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 26 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się