Muszę przyznać, że miałem już napisany wstęp o tym, jak przez jeden błąd w komunikacji straciliśmy szansę na trzy punkty. Na szczęście ta pomyłka nie załamała naszych zawodników, którzy grali do samego końca, a gol Aarona Lennona w 94 minucie zapewnił nam bardzo ważne zwycięstwo nad ekipą Birmingham City.
Duża część kibiców Spurs po niezłym występie w Carling Cup przeciwko Doncaster liczyła na to, że Harry Redknapp w końcu zamiesza w podstawowej jedenastce dając szansę zaistnienie zawodnikom, którzy do tej pory mecze ligowe częściej oglądali z ławki rezerwowych. Niestety, te wyobrażenia zostały brutalnie zweryfikowane przez rzeczywistość, a manager "Kogutów" wrócił do składu, który w pierwszych trzech ligowych spotkaniach przyniósł mu 9 punktów. Jedyną zauważalną zmianą, była obecność Gio dos Santosa na ławce rezerwowych. Poza tym kosmetycznym retuszem zawodników gotowych wejść po przerwie, skład Tottenhamu nie różnił się od tego, który tak dobrze rozpoczął rozgrywki Premier League.
Spurs zaatakowali już od samego początku meczu, kilkukrotnie zagrażając bramce Birmingham w pierwszych dziesięciu minutach. Najpierw strzał Lennona został dobrze obroniony przez Joe Harta, a po kilkunastu sekundach groźne uderzenie Keane'a zablokował jeden z obrońców gości. W 9 minucie przed szansą stanął Tom Huddlestone, lecz i jego bombę z ponad 20 metrów zatrzymał bramkarz City.
W 20 minucie znakomicie na lewym skrzydle przedarł się Luka Modric, który zagrał płaską piłkę w pole karne. Tam do futbolówki doskoczył Aaron Lennon, jednak uderzenie grającego z numerem 7 zawodnika zostało zablokowane przez Stephena Carra. Gdyby nie interwencja obrońcy gości, Tottenham z pewnością prowadziłby już w tym meczu.
W 23 minucie stuprocentową sytuację zmarnował Jermain Defoe. Wspaniałym, prostopadłym podaniem na wolne pole popisał się Tom Huddlestone, lecz strzał Defoe zdecydowanie odstawał od tych, do jakich przyzwyczaił nas już w tym sezonie napastnik gospodarzy, a piłka o dobrych kilka metrów minęła słupek bramki Birmingham.
W 42 minucie na groźnie wyglądający strzał tuż zza pola karnego zdecydował się jeszcze Chorwat, Luka Modric, jednak i tym razem nie udało nam się pokonać Joe Harta.
Pierwsza połowa udowodniła dobitnie jak trudno gra się przeciwko drużynie, która broni całą jedenastką, rzadko opuszczając własną połowę boiska. Przewaga w posiadaniu piłki na rzecz Tottenhamu była ogromna, lecz nie wynikało z tego zbyt wiele groźnych akcji ofensywnych, bo i też wyniknąć nie mogło. Skupiona na strzeżeniu bramki Joe'a Harta ekipa Birmingham nie pozwalała przedostać się drużynie Redknappa we własne pole karne.
Po zamianie stron boiska, w drużynie Tottenhamu nastąpiła jedna zmiana. Ledleya Kinga zastąpił Alan Hutton. Do środka przesunięty został Vedran Corluka, a Szkot zajął jego miejsce na prawej stronie obrony. Chwilę później Harry Redknapp musiał skorzystać z drugiej zmiany. Z boiska zejść musiał kontuzjowany Luka Modric, a na placu gry zameldował się Peter Crouch. Dwie zmiany wykonane tuż na początku drugiej połowy gry lekko zdeprymowały graczy Spurs, którzy pozwalali zespołowi Birmingham na zdecydowanie więcej niż w trakcie pierwszych 45 minut.
Tottenham miał swoje sytuacje na początku drugiej połowy, jednak tak naprawdę groźniej zaatakował dopiero po upływie 60 minut gry. Najpierw znakomity strzał głową Croucha na rzut rożny wybił Hart, a kilka chwil później niezwykle akrobatyczne uderzenie Defoe minęło poprzeczkę bramki gości.
W 65 minucie stworzyliśmy sobie najlepszą okazję do tego, by w końcu wyjść na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Robbie'ego Keane'a, który po zejściu z boiska Modricia zaczął odgrywać rolę lewoskrzydłowego, w polu karnym Peter Crouch skierował piłkę w stronę bramki, lecz trafiła ona tylko w poprzeczkę. Kilkanaście sekund później kolejną szansę otrzymał Crouch, ale tym razem futbolówkę z linii bramkowej wybił Carsley.
W 72 minucie taktyka "wrzucamy wszystko na Croucha" w końcu przyniosła skutek. Po rzucie wolnym podyktowanym za faul McFaddena na Lennonie, piłkę w pole karne posłał Tom Huddlestone, gdzie do futbolówki najwyżej wyskoczył właśnie Peter Crouch, pięknym strzałem głową pokonując Joe Harta.
Nasza radość nie trwała jednak długo. Katastrofalny błąd w komunikacji w 75 minucie popełnili Hutton i Cudicini, których przechytrzył dopiero co wprowadzony na boisko Christian Benitez, wybijając piłkę spod nóg Huttona. Ta trafiła do Lee Bowyera, który nie miał żadnych problemów z umieszczeniem jej w bramce. Popełniając tak rażące błędy, meczów wygrywać nie będziemy.
W 80 minucie Harry Redknapp znów zmuszony został do skorzystania z instytucji zmiany. Tym razem kontuzjowanego Jermaina Defoe zastąpił Rosjanin, Roman Pavlyuchenko.
Birmingham było bardzo blisko wywiezienia z WHL jakże ważnego dla nich jednego punktu, jednak ekipa City musiała przełknąć gorycz porażki. Jak już jednak wspomniałem na samym początku Tottenham grał dzisiaj do samego końca. W 94 minucie piłka trafiła pod nogi Aarona Lennona, który w polu karnym ograł dwóch graczy Birmingham i bardzo mocnym strzałem pokonał Joe Harta. Dopiero ten strzał zapewnił nam zwycięstwo i trzy punkty!
Po dzisiejszym meczu przychodzi mi do głowy jedna myśl: lepiej do końca meczu drżeć o zwycięstwo, niż być przesadnie pewnym wygranej przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Większość kibiców oczekiwała dzisiaj bardzo łatwego meczu, i wygranej różnicą kilku trafień. Prawda okazała się dla nas brutalna, ale w końcowym rozrachunku bardzo radosna. "Koguty" wygrały w lidze po raz czwarty z rzędu!
Składy:
Tottenham: Cudicini,- Corluka, King (46' Hutton), Bassong, Assou-Ekotto,- Lennon, Huddlestone, Palacios, Modric (50' Crouch),- Defoe (80' Pavlyuchenko), Keane
Ławka rezerwowych: Button, Hutton, Naughton, Bentley, Giovani dos Santos, Crouch, Pavlyuchenko
Birmingham: Hart,- Parnaby, Johnson, Queudrue, Carr,- Carsley (74' Benitez), Larsson (90' McSheffery), Ferguson, Bowyer, McFadden,- O'Connor
Ławka rezerwowych: Taylor, Phillips, Benitez, Espinosa, McSheffery, O'Shea
Kartki:
Birmingham: Carr 55', O'Connor 60',
Tottenham: Hutton 87', Huddlestone 89',
Sędzia: Peter Walton
Bramki:
1:0 - Crouch 72'
1:1 - Bowyer 75'
2:1 - Lennon 94'
46 komentarzy ODŚWIEŻ