Tottenham w pierwszym meczu rozgrywanego w Chinach Asia Trophy pewnie rozprawił się z londyńskim West Hamem. Bramkę na wagę zwycięstwa w 75 minucie strzelił niezawodny Jermain Defoe. Wygrana mogła, a nawet powinna być zdecydowanie wyższa, lecz nasi zawodnicy (jak to zwykle u nich bywa) grzeszyli niecelnością w wielu sytuacjach, jakie podczas tych 90 minut sobie stworzyli.
Po słabym występie w Wembley Cup, podczas którego rozegraliśmy dwa, niezwykle kiepskie mecze, kibice Spurs z pewnym niepokojem oczekiwali wydarzeń mających miejsce w Chinach. To właśnie w "państwie środka" rozegrać ma się kolejny turniej, będący udziałem Tottenhamu. Na pierwsze, jakże dziwnie to brzmi, jeśli mecz rozgrywa się tak daleko od Anglii, derbowe spotkanie przeciwko West Ham wybiegła jedenastka zawodników, którzy rozegrali w okresie przygotowawczym chyba najwięcej minut. Jedynym zaskoczeniem mógł być fakt absencji na prawej stronie pomocy Aarona Lennona, którego zastępował niedawno sprowadzony z Sheffield United, Kyle Naughton. Do ataku pierwszego składu powrócił Roman Pavlyuchenko. Poza tymi, jak widać, kosmetycznymi zmianami skład wyjściowy Spurs nie różnił się zbytnio od tego, jaki pamiętamy z poprzednich spotkań okresu przygotowawczego.
Od początku to Tottenham był stroną przeważającą, lecz gracze "Kogutów" nie mogli przedostać się pod bramkę "The Hammers". W 14 minucie ładnie na prawym skrzydle pokazał się Alan Hutton, który dograł piłkę do będącego już w polu karnym młodego Kyle'a Naughtona, lecz jego groźnemu strzałowi zabrakło precyzji, by móc pokonać bramkarza West Hamu, Roberta Greena.
Dwie minuty później wyszliśmy z bardzo groźną kontrą. Bramkę Greena atakowało aż trzech naszych zawodników, podczas gdy broniła jej zaledwie dwójka piłkarzy "Młotów". Niestety dobrze wyprowadzoną przez O'Harę piłkę uderzeniem w słupek wykończył Pavlyuchenko. Po chwili groźnie z rzutu wolnego uderzał O'Hara, lecz i tym razem futbolówka minęła słupek bramki WHU.
W 30 minucie znowu przed szansą stanął O'Hara. Jeszcze na własnej połowie jednemu z graczy West Ham piłkę znakomicie odebrał Palacios i czym prędzej popędził w stronę bramki Greena. Będąc już całkiem niedaleko pola karnego Honduranin zdecydował dograć piłkę podłączającemu się do tej kontry Jamiemu O'Harze. Strzał Anglika jednak dosłownie o centymetry minął słupek bramki Młotów. Po raz kolejny chińscy fani Spurs mogli wydać z siebie chiński jęk zawodu.
W 42 minucie podobnym strzałem jak O'Hara zaskoczyć Greena chciał Modric, lecz Chorwatowi uderzenie wyszło zdecydowanie gorzej, a cel jakim był gol, po raz kolejny nie został osiągnięty.
Tottenham w pierwszej połowie przypominał Celtic z poprzedniego spotkania, z tymże my nie potrafiliśmy pokonać bramkarza. Gracze Spurs byli częściej przy piłce, a co za tym idzie nierzadko gościli w polu karnym WHU. Niestety wszystkie strzały naszych piłkarzy albo bronił Green (raz), albo lądowały one tuż obok bramki Młotów (dziewięć razy).
W trakcie przerwy w obu zespołach nastąpiła jedna zmiana. W West Hamie Scott Parker zmienił Kierona Dyera, a w Tottenhamie Robbie Keane Romana Pavlyuchenkę.
Tottenham zaatakował już od pierwszych minut drugiej połowy, lecz nie wynikało z tego żadne większe zagrożenie. Graliśmy podobnie jak w trakcie pierwszych 45 minut. Byliśmy częściej przy piłce, rozgrywaliśmy ją szybciej od West Hamu, lecz w dalszym ciągu nie mogliśmy pokonać Roberta Greena. Bliski tego był w 50 minucie Jermain Defoe, który otrzymał znakomite podanie na wolne pole od Robbiego Keane. Niestety strzał Anglika z woleja poszybował wysoko nad poprzeczką bramki WHU. Szkoda to wielka, po zagranie Irlandczyka nazwać można tylko jednym określeniem "world class", a bramka strzelona przez Defoe mogła być jedną z najpiękniejszych, jakie nasi zawodnicy strzelili w tym okresie przygotowawczym.
W 71 minucie na boisku w końcu pojawił się Aaron Lennon, zmieniając tym samym Kyle'a Naughtona. Widać było, że Kyle nie jest jeszcze zgrany z drużyną, niektóre z jego zagrań były strasznie niedokładne, ale można chyba śmiało przypuszczać, że w nowym sezonie będzie dostawał szansę występu w meczach Premier League od Harry'ego Redknappa. Liczmy na jego trenerski nos.
Po dwóch minutach w końcu impas strzelecki mógł przełamać Modric, który wpadł z piłką w pole karne, lecz i tym razem uderzenie naszego zawodnika wybronił Robert Green. Gdyby nie dobra forma bramkarza West Ham, Tottenham z pewnością prowadziłby już w tym spotkaniu.
W 74 minucie w końcu groźnie było pod naszą bramką. Zły przerzut piłki O'Hary przechwycił Collins, który przebiegł z futbolówką kilkanaście metrów, ograł obrońcę, lecz strzelił w sam środek bramki i Cudicini nie miał problemów z interwencją. Gra natomiast bardzo szybko przeniosła się pod bramkę West Ham. Znakomitym podaniem do Defoe nad obrońcami popisał się Lennon, a naszemu napastnikowi w sytuacji sam na sam nie pozostało nic innego jak pokonać Greena. Gdyby jednak nie fatalna postawa bramkarza przy tym strzale, który właściwie przepuścił piłkę, bramka mogła w ogóle nie paść. Na nasze szczęście i Greenowi zdarzają się błędy, a my mogliśmy cieszyć się z pierwszego trafienia.
Pod koniec spotkania niezłym rajdem popisał się jeszcze Jake Livermore, lecz jego strzał z lewej nogi był bardzo niedokładny. Wynik już do końca spotkania nie uległ zmianie. Tottenham zwyciężył pewnie, zmieniając się w te kilka dni nie do poznania. Dziś to my rozdawaliśmy karty, a grający pod nasze dyktando West Ham nie miał wiele do powiedzenia. Oby tak dalej!
Składy:
Tottenham: Cudicini,- Hutton, Huddlestone, Corluka, Assou-Ekotto,- Naughton (71' Lennon), Palacios (83' Livermore), Modric, O'Hara,- Defoe, Pavlyuchenko (46' Keane)
Ławka rezerwowych: Gomes, Lennon, Livermore, Bostock, Chimbonda, Dorvite, Keane, Obika, Rose
West Ham: Green,- Ilunga, Collison, Upson, Stanislas (66" Savio),- Collins, Faubert, Dyer (46' Parker), Jimenez,- Cole, Boa-Morte (14' Noble)
Ławka rezerwowych: Stech, Kurucz, Bondz, N'gala, Gabbidon, Tomkins, Spence, Payne, Noble, Parker, Savio, Hines
Żółte kartki:
Tottenham: O'Hara 56'
West Ham: Noble 56'
Sędzia: Andre Marriner
Gole:
0:1 - Defoe 75'
48 komentarzy ODŚWIEŻ