Po kilku dniach treningu zawodnicy Harry'ego Redknappa w końcu dostali szansę rozegrania spotkania w pełnym wymiarze czasowym. Ich przeciwnik, ekipa Exeter City, okazała się jednak zbyt słabą drużyną, przegrywając w pełni zasłużenie różnicą trzech bramek.
Skład Tottenhamu na pierwsze sparingowe spotkanie tego lata był nieco eksperymentalny. Harry Redknapp dał pograć kilku młodszym zawodnikom: od początku spotkania po boisku biegali Dorian Dervite i Danny Rose, a na ławce rezerwowych obok naszych gwiazd siedzieli między innymi David Button czy Jake Livermore. Znalazło się tam również miejsce dla wracającego po półrocznym wypożyczeniu z Borussii Dortmund Kevina Prince'a Boatenga. W wyjściowej jedenastce nie zabrakło również zawodników, którzy w poprzednim sezonie odgrywali marginalne role. Pascal Chimbonda, David Bentley, Carlo Cudicini oraz Jamie O'Hara grali od pierwszych minut. Harry Redknapp ewidentnie traktował dzisiejszy sparing jako swego rodzaju test dla graczy, którzy mogą nie zmieścić się w składzie Tottenhamu na sezon 2009/10.
Faworyt meczu mógł być tylko jeden, wszak graliśmy z drużyną, która w poprzednim sezonie występowała w League Two. Co prawda wywalczyła awans do wyższej klasy rozrywkowej (ekipa Exeter ukończyła rozgrywki na drugim miejscu w tabeli), ale nie oszukujmy się, nawet w okresie przygotowawczym takie drużyny nie powinny sprawiać "Kogutom" najmniejszych problemów.
Od początku, zgodnie zresztą z przewidywaniami przewagę zyskała drużyna gości. Lepiej wyszkoleni technicznie gracze Tottenhamu z każdą kolejną minutą udowadniali, że to oni a nie Exeter występują w Premier League. Niestety posiadanie piłki nie przekładało się na ilość stwarzanych sytuacji podbramkowych, co w przypadku Spurs żadną nowością nie jest.
Po raz pierwszy zagroziliśmy bramce Exeter w 6. minucie. Na prowadzenie mógł nas wyprowadzić Jermain Defoe, jednak gości przed stratą bramki uchronił Paul Jones. Przez następnych kilkanaście minut z boiska wiało nudą. Tottenham był drużyną prowadzącą grę, lecz nasi zawodnicy nie potrafili przedostać się w pole karne gości, lub chociażby oddać celny strzał na bramkę.
W 28 minucie po dośrodkowaniu Davida Bentley'a z rzutu rożnego piłka trafiła pod nogi Toma Huddlestone'a, ale jego atomowe uderzenie poszybowało kilka metrów nad poprzeczką.
3 minuty później byliśmy już bardziej skuteczni. Po ładnej kombinacji podań między Huttonem, Defoe i Keanem, na strzał zdecydował się ten ostatni. Jego uderzenie zostało jeszcze wybronione przez Jonesa, jednak bramkarz Exeter przy dobitce O'Hary był już bez szans. Młody Anglik w 31 minucie wyprowadził nas na prowadzenie. Dosłownie chwilę później mogliśmy powiększyć przewagę, ale niezły strzał Defoe nogami zatrzymał golkiper gospodarzy.
W 36 minucie znów szansę pokazania swoich umiejętności dostał Jones. Tym razem wychowanek Leyton Orient zatrzymał uderzenie Keane'a.
Po przerwie Harry Redknapp zmienił całkowicie skład swojej drużyny, który prezentował się następująco:
Button,- Gunter, Assou-Ekotto, Livermore, Dawson,- Lennon, Palacios, Boateng, Modric,- Bent, Pavlyuchenko.
Szybko po zmianie stron szansę podwyższenia dostał Dawson. Ku ogromnemu rozczarowaniu fanów Spurs jego uderzenie z 16 metrów minimalnie minęło słupek. Jednak to było dopiero preludium...
Między 50 a 60 minutą gra toczyła się niemal bez przerwy na połowie Exeter, a gracze Tottenhamu co i rusz zagrażali bramce gospodarzy. Najpierw strzał na bramkę w 53 minucie oddał Pavlyuchenko. Następnie uderzali jeszcze Modric i dwukrotnie Boateng, lecz z wszystkich tych sytuacji obronną ręką wyszedł jednak Jones.
W 68 minucie wynik spotkania podwyższył Aaron Lennon. Najpierw dobrej sytuacji po dośrodkowaniu Modricia nie wykorzystał Pavlyuchenko, lecz gra była kontynuowana. Piłka w końcu trafiła do Lennona, który stojąc w polu karnym nie miał żadnych problemów z pokonaniem Jonesa.
Trzy minuty później swoją szansę otrzymał również filigranowy rozgrywający rodem z Chorwacji, ale uderzenie Modricia po raz kolejny zostało zatrzymane przez bramkarza Exeter.
W 81 minucie prowadziliśmy już różnicą trzech trafień, a na listę strzelców wpisał się Darren Bent, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, dobijając uderzenie kolegi (tym razem Pavlyuchenki).
Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, a Tottenham udanie rozpoczął przygotowania do nowego sezonu Premier League. Co prawda gra naszych zawodników daleka była od ideału, ale nie ma się co oszukiwać, do inauguracji rozgrywek ligowych pozostało jeszcze sporo czasu i wszystkie mankamenty będzie można zniwelować.
Składy:
Tottenham: Cudicini,- Hutton, Chimbonda, Corluka, Dervite,- Bentley, Huddlestone, Rose, O'Hara,- Defoe, Keane
Exeter: Jones,- Tully, Golbourne, Russell, Seabourne,- Taylor, Harley, Panther, Stansfield,- McAllister Sercombe
Sędzia: Steve Bratt
Bramki:
0:1 - O'Hara 32'
0:2 - Lennon 69'
0:3 - Bent 81'
9 komentarzy ODŚWIEŻ