Znane piłkarskie powiedzenie mówi, iż zwycięskiego składu się nie zmienia. Zgodnie z tą maksymą wydaje się podążać manager Tottenhamu, Harry Redknapp, który zapowiedział, że nie ma zamiaru specjalnie mieszać w podstawowej jedenastce tak długo, jak ta wygrywa.
Kiedy Redknapp przychodził na White Hart Lane, ekipa "Kogutów" znajdowała się w strefie spadkowej. Jednak teraz sytuacja wygląda z goła inaczej, a klub ma szansę zająć miejsce w pierwszej dziesiątce Premier League.
Piłkarze tacy jak Tom Huddlestone czy David Bentley, za Ramosa grający często od samego początku, stracili pewne miejsce za rządów Redknappa. Sam manager mówi, że lepsza forma całego klubu pokazuje prawidłowość jego polityki.
"Przyszedłem do drużyny, z którą nie działo się dobrze. Przepraszam, ale jeśli niektórzy są nieszczęśliwi tylko dlatego, że mało grają, to ja się tym nie przejmuje".- deklaruje Redknapp.
"Cokolwiek robię, próbuję zrobić to dobrze, ponieważ to ja wybieram skład, który wygrywa spotkania".
"Tom jest dobrym piłkarzem. Może być jednym z lepszych, a w ostatnim tygodniu zagrał znakomicie. Jednak ja kupiłem Palaciosa, a on mnie jeszcze nie zawiódł".
Redknapp przypomina również, że jeszcze nie tak dawno mógł trenować Newcastle, kiedy ci pod wodzą Sama Allardyce'a nie radzili sobie za dobrze. Harry nie chciał jednak zostawiać rodziny, co stało się głównym powodem odrzucenia oferty "Srok".
"Byłem bardzo blisko podpisania kontraktu z Newcastle, ale sądzę, że postąpiłem słusznie zostając wtedy w Portsmouth i wygrywając z nimi FA Cup. Nie zamartwiam się tym".
"Szczerze, to najważniejszym powodem mojej decyzji była niechęć rozłąki z rodziną. Praca w NUFC wiązałaby się z tym, że całymi tygodniami byłbym poza domem".
"To nie jest odpowiednie dla osób w moim wieku. Mam kochającą rodzinę, hoduje psy. Życie jest za krótkie dla mnie, by cały czas spędzać go poza domem. Gdybym nie lubił swojej żony, już dawno bym się z nią rozstał. Ale ja chcę być z nią"- kończy swój wywód romantyczną deklaracją manager Spurs.
4 komentarze ODŚWIEŻ