Mimo nieudanej przygody z Liverpoolem, Robbie Keane wierzy, że mógł zrobić karierę w drużynie z Anfield. Czemu stało się więc dokładnie odwrotnie? Wszystkiemu winne są... przeciwstawne charaktery trenera The Reds oraz piłkarza z Irlandii.
Rafa Benitez kupił Robbie'ego w letnim okienku transferowym za około 20 mln euro, jednak Irlandczyk nie zaadoptował się w Liverpoolu. Keane grał dość rzadko i zaskakująco często siadał na ławce rezerwowych. Napastnik zdecydował się już zimą opuścić swoją nową drużynę, rozgrywając w jej barwach zaledwie 19 meczy i strzelając 5 bramek.
Mimo to Keane twierdzi, że mógł podbić serca kibiców Liverpoolu. Sam zawodnik przyznaje, że treningi pod wodzą Beniteza nie za bardzo mu pasowały, bo nie był traktowany z należytym szacunkiem.
"Oczywiście, że wolałbym aby to wszystko skończyło się inaczej, ale niczego nie żałuje".
"Wierzę, że praca z nowymi szkoleniowcami jest dobra dla zawodnika. Jednak doskonale wiemy, że inny trener to diametralnie różne wizje drużyny. Każdy ma swoje pomysły, w które wierzy, stąd też dla jednych jesteś przydatny, a dla drugich nie".
"Ludzie mają własne opinie co do Beniteza. Ja nie mam nic przeciwko niemu, i wolę, by każdy myślał o nim dokładnie to co chce".
"Kiedy zostajesz piłkarzem wszystko czego oczekujesz to odrobina szacunku, by być odpowiednio traktowanym".
46 komentarzy ODŚWIEŻ