Tottenham Hotspur jedynie zremisował wyjazdowe spotkanie z West Bromwich Albion 1:1. Koguty rozgrywały chyba najsłabszy ligowy mecz tego sezonu i – jakkolwiek remis wydaje się wynikiem sprawiedliwym - jeśli któraś z drużyn była tu bliżej wywiezienia pełnej puli, to były to Drozdy. Pewnym usprawiedliwieniem dla Spurs może być słaba dyspozycja arbitra, który powinien częściej pokazywać kartki gospodarzom, jednak żeby mieć pretensje do sędziego trzeba najpierw zagrać tak, żeby nie móc mieć pretensji do swojej postawy. A tego gracze Kogutów nie zrobili.
Mecz rozpoczął się dla nas bardzo dobrze, podopieczni Pochettino przejęli inicjatywę i już po kwadransie objęli prowadzenie. Dokładne, długie podanie od Alderweirelda wykorzystał rewelacyjny Dele Alli. Był to początek otwierający szanse na pójście za ciosem i szybkie rozprawienie się z rywalem, jednak szansa ta nie została wykorzystana przez Koguty. Gospodarze zareagowali na stratę bramki odebraniem przybyszom z White Hart Lane inicjatywy i wyrównującym golem autorstwa McCleana, przy biernej postawie naszej obrony. Niedługo potem sędzia zakończył pierwszą połowę.
Druga odsłona stała pod znakiem lekkiej przewagi West Bromu oraz słabej dyspozycji prowadzącego zawody arbitra. Gospodarze spokojnie mogli i powinni zakończyć mecz w dziesiątkę, ale nie zmienia to faktu, że byli oni stroną przeważającą. Na nasze szczęście pokaz swoich ogromnych możliwości dał Hugo Lloris broniąc uderzenia Olssona i Rondona. Koguty praktycznie nie odpowiedziały na te próby ani razu poważnie nie zagrażając bramce strzeżonej przez Myhila. Mimo to, po końcowym gwizdku więcej powodów do radości mieli gospodarze.
Koguty przedłużyły serię bez porażki do 14 spotkań, jednak styl remisu z WBA do korzystnych nie należał. W kontekście domowej porażki Chelsea z przetrzebionym kontuzjami Bournemouth wydaje się, że to już drugi z rzędu mecz, z którego nie wyciągamy tyle, ile powinniśmy. Wychodząc naprzeciw niezadowolonym, pozostaje mieć nadzieję, że nie jest to zalążek żadnego kryzysu. Tak czy inaczej nie zapominajmy, że każda drużyna, nawet najlepsza ma gorsze chwile. Mimo jednego (lub dwóch) nie najlepszego rezultatu nasz sezon wciąż jest udany, a strata do czołowej czwórki niewielka.
West Bromwich Albion: Myhil; Dawson, Olsson, Evans, McAuley, Brunt; Sessegnon (45’ Gardner), Morrison, Fletcher, McClean; Rondon
Spurs: Lloris; Walker, Alderweireld, Vertonghen, Rose; Dier, Alli (80’ N’jie), Dembele, Eriksen, Lamela (65’ Son); Kane
Bramki: WBA – 39’ McClean; Spurs – 15’ Alli
Żółte kartki: WBA – McClean, Gardner, Morrison; Spurs – Dembele, Kane
Sędzia: Mr. Jonathan Moss.
19 komentarzy ODŚWIEŻ