Tottenham zaledwie zremisował z drużyną broniącą tytułu mistrzowskiego. Chelsea przeżywa poważny kryzys na początku sezonu, dlatego wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na trzy punkty. Mourinho postanowił zagrać bez nominalnego napastnika, parkując jeden ze swoich słynnych autobusów.
Tottenham dobrze rozpoczął spotkanie. Miał lekką inicjatywę, ale dobrze ustawiona defenywa Chelsea nie pozwoliła na zbyt wiele ofensywnym graczom gospodarzy. Większość akcji Kogutów kończyło się na strzałach zza pola karnego. Godne uwagi były strzały Dembele i Kane'a, jednak to nie wystarczyło by pokonać doświadczonego Begovicia.
Najlepszą okazje dla Tottenhamu miał Heung-Min Son. Najpierw główkował po dośrodkowaniu Kane'a, ale piłka zmierzała w miejsce gdzie ustawiony był bramkarz The Blues. Później kolejna szansa po rozegraniu na jeden kontakt z Eriksenem, ale Koreańczyk nieczysto uderzył piłkę i nie było odpowiedniej siły strzału, aby Begović mógł popełnić błąd.
Druga połowa była bardzo słaba w wykonaniu obu drużyn. Podopiecznym Pochettino brakowało energii, żeby zdominować rywala. Chelsea natomiast wyglądała jakby była zadowolona z remisu. Nie specjalnie kwapili się do atakowania bramki Llorisa. Jedyną okazję dla gości miął Hazard, ale świetnym refleksem popisał sie kapitan Kogutów.
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i patrząc uczciwie, to chyba sprawiedliwy rezultat. Przed Tottenhamem dobra seria spotkań, bo za tydzień zmierzą się z West Bromem, potem Newcastle, Southampton, Norwich i Watford. A więc duża szansa na odrobienie niewielkiej straty do czołowej czwórki.
Spurs (4-2-3-1): Lloris, Walker, Alderweireld, Vertonghen, Rose, Dier, Dembele, Son (Njie 74), Mason (Lamela 56), Eriksen, Kane.
Chelsea (4-2-3-1): Begovic, Ivanovic, Zouma, Cahill, Azpilicueta, Fabregas, Matic, Willian (Kenedy 89), Oscar, Pedro (Loftus-Cheek 90+1), Hazard.
Żółte kartki: Spurs – Rose, Kane, Walker, Vertonghen; Chelsea – Matic, Azpilicueta.
Sędzia główny: Michael Oliver.
9 komentarzy ODŚWIEŻ