Jutrzejszy mecz z West Ham United zostanie rozegrany dokładnie w szóstą rocznicę spotkania Tottenham – Wigan, zakończonego naszym najwyższym zwycięstwem w Premier League. 22 listopada 2009 koncert gry drużyny z White Hart Lane, a zwłaszcza dwójki Defoe (5 bramek) – Lennon (gol i 4 asysty) doprowadził do pogromu 9:1. Było to wówczas najwyższe zwycięstwo w rozgrywkach ligowych w Anglii od 1995 (jednocześnie drugie najwyższe w historii Premier League), najwyższe zwycięstwo Spurs od 1977 i najwyższe w topowej klasie rozgrywkowej w ogóle. Hat-trick zdobyty przez JD między 51 a 58 minutą był najszybciej strzelonym w Premier League, jeden gracz zdobył 5 bramek w meczu po raz pierwszy od 1999 (po raz trzeci w Premier League w ogóle), a jednocześnie pierwszy raz na tym poziomie zrobił to w jednej połowie. Druga część spotkania wygrana przez Koguty 8:1 była najwyżej zwyciężoną połową w historii Premier League, nigdy na tym poziomie przez 45 minut nie padło też 9 bramek (te rekordy pozostają niepobite do dziś). Dziesięć goli w meczu było ponadto wyrównaniem Koguciego rekordu w rozgrywkach Premier League z meczu Spurs 6:4 Reading. Co ciekawe, jedyna bramka dla Wigan padła po oczywistym zagraniu ręką, a The Latics ustanowili przy okazji mało chlubny rekord – jako pierwsza drużyna w Premier League dwukrotnie w jednym sezonie przegrali różnicą ośmiu trafień. Ale w lidze się utrzymali. Oczywiście życzymy Kogutom powtórki w jutrzejszym meczu z Młotami.
Wczoraj z kolei minęło 5 lat od niesamowitej wygranej na Emirates 3:2 (do przerwy 2:0 dla Arsenalu). Było to nasze pierwsze zwycięstwo na obiekcie sąsiadów od 1993 roku, bramki strzelili Bale, Van der Vaart (z karnego) i Kaboul. Kapitalną partię rozegrał były Kanonier Gallas, zastępujący wówczas kontuzjowanego Kinga w roli kapitana Tottenhamu. Wobec takich znakomitych rocznic nie wypada pozwolić sobie na przerwanie serii spotkań bez porażki.
4 komentarze ODŚWIEŻ