W premierowym meczu tegorocznej kampanii na White Hart Lane Tottenham zremisował ze Stoke City 2:2. Do przerwy prowadziliśmy dwoma bramkami, niestety po zmianie stron w ciągu 5 minut w żenujący sposób roztrwoniliśmy całą naszą mozolnie wypracowaną przewagę.
Koguty rozpoczęły ostrożnie. Pierwsze 5 minut spotkania stało pod znakiem cierpliwego rozgrywania piłki na własnej połowie i posyłania równie długich co niedokładnych piłek w kierunku Harry'ego Kane'a. Po wstępnym badaniu gruntu jako pierwszy zaktywizował się Eriksen, oddając 2 celne strzały. Za każdym razem górą był jednak golkiper Stoke, który skutecznie sparował obie próby poza linię końcową, a egzekwowane w następstwie tych wybić kornery nie przyniosły żadnego zagrożenia. W odpowiedzi gracze Stoke o mało nie zamienili na bramkę fatalnego kiksu Llorisa, ale błąd naszego kapitana naprawił Mason. W 19 minucie sprawdziło się porzekadło „do trzech razy sztuka". Trzeci rzut rożny meczu zakończył się bramką - Eriksen bardzo dokładnie wrzucił piłkę na głowę Erica Diera i młody Anglik mógł świętować kolejne już w swojej karierze pierwsze w sezonie trafienie dla Kogutów (rok temu rozpoczął kogucie strzelanie w spotkaniu z West Hamem). Po objęciu przez Tottenham prowadzenia tempo meczu siadło. Próby wyrównania ze strony Garncarzy były nieporadne, podopieczni Pochettino próbowali uśpić czujność rywali. Jedynym ciekawszym wydarzeniem aż do końcówki pierwszej połowy była nieprawidłowo zdobyta bramka Kane'a (Harry był na spalonym). Dogodną okazję mógł mieć też Chadli, ale źle przyjął piłkę. Gdy wydawało się, że do przerwy nic się nie zmieni w doliczonym czasie gry mecz nabrał rumieńców. Najpierw kapitalne okazje zmarnowali Diouf dla Stoke i Mason dla Spurs, a potem na 2:0 po podaniu Daviesa podwyższył Chadli. Krótko po bramce sędzia zakończył pierwsza połowę, zasłużenie wygraną przez Tottenham.
Drugą część gry obie drużyny rozpoczęły bez zmian. Koguty od początku narzuciły swój styl gry, a jako pierwszy strzału spróbował ponownie Eriksen. Podobnie jednak w pierwszej połowie nie udało mu się pokonać Butlanda. Po chwili dwustuprocentową okazję fatalnie zmarnował Kane (na jego szczęście wynik i tak był już dla nas korzystny, jak się miało okazać już niedługo...). W odpowiedzi strzału głową spróbował Walters, ale chybił. Niestety Mason zrewanżował się jeszcze mniej celną próbą. Potem nastąpiła chwila odpoczynku. Przerwał ją w 62 minucie Diouf nie wykorzystując kapitalnej okazji - górą był Lloris. Po kolejnej chwili przestoju w 70 minucie w sobie tylko znany sposób strzału Dembele nie dobił do bramki wprowadzony za Kane'a Erik Lamela. Niewykorzystane sytuacje - jak to często bywa - zemściły się i goście zdobyli kontaktową bramkę, po tym, jak pierwszy błąd w nowych barwach popełnił Alderweireld. Belg faulował w polu karnym, a jedenastkę na bramkę zamienił Arnautovic. Nie minęło 5 minut, a na tablicy wyników widniał remis - błąd naszych stoperów wykorzystał Diouf. Jakby tego było mało, skutkiem wyrównania nie było nasze przebudzenie. Wprost przeciwnie - to Garncarze poczuli krew i zaczęli dążyć do zwycięstwa. Na nasze szczęście aż do ostatniego gwizdka nie grzeszyli skutecznością. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że nasza bezradność w tym okresie gry biła po oczach. Ostatecznie skończyło się 2:2, a piłkarzy pożegnało buczenie.
Spurs zremisowali wygrany mecz. Bez dwóch zdań to Stoke zdobyło punkt, a my straciliśmy dwa. Mecz był klasycznym spotkaniem dwóch połówek, a w zasadzie 1,5 połowy dobrej gry Kogutów i serii błędów obrony w końcówce. Gdyby Stoke zdobyło jeszcze jedną bramkę, chyba nikt nie mógłby mieć pretensji o niesprawiedliwy rezultat... Jednym z winowajców takiego stanu rzeczy wydaje się niestety Mauricio Pochettino, który zebrał krytyczne recenzje wśród internautów za nieprzemyślane zmiany.
Spurs: Lloris (c), Walker, Alderweireld, Vertonghen, Davies, Dier, Mason (69' Bentaleb), Chadli, Dembele, Eriksen, Kane (64' Lamela)
Stoke: Butland, Johnson, Cameron, Muniesa, Pieters, Whelan, van Ginkel (59' Ireland), Walters (59' Joselu), Arnautovic (90+1' Adam), Afellay, Diouf
Bramki: Spurs - Dier, Chadli; Stoke - Arnautovic (p), Diouf
Zółte kartki: Spurs - Walker, Davies; Stoke - Whelan, Muniesa
Sędzia: Mr. R. Madley.
46 komentarzy ODŚWIEŻ