W sobotę o 16:00 Tottenham w pierwszym domowym meczu sezonu 2015/16 zmierzy się ze Stoke City. Garncarze premierowy mecz tegorocznej kampanii podobnie jak my przegrali 0:1 (dom vs Liverpool), co oczywiście zaowocowało sąsiednim miejscem w tabeli (14-16, ex aequo jeszcze z Bournemouth). Poprzedni sezon podopieczni Marka Hughesa zakończyli na wysokiej, 9 pozycji z 54 punktami, bramki 48-45. Większość oczek zdobyli u siebie, prezentując naprawdę świetną formę w meczach domowych (3:0 z nami, 6:1 z The Reds), ale potrafili także wygrywać w trudnych delegacjach, np. do niebieskiej części Manchesteru.
W ciągu kilku ostatnich sezonów Koguty grają ze Stoke w kratkę. Ostatnia kampania przyniosła niestety 2 porażki. Najpierw u siebie 1:2 (bramka Chadliego, czerwona kartka dla Naughtona), potem wspomniane już 0:3 na Britannia Stadium (znowu czerwona kartka dla zawodnika Spurs, z boiska wyleciał Chiriches). Przedostatni sezon to z kolei 2 pewne wygrane: 3:0 na Lane (strzelali Soldado, Dembele i Lennon) i 1:0 w Stoke (gol Rose’a). Ostatni remis zanotowaliśmy 3 lata tamu, kiedy na naszym terenie nie padła żadna bramka. Co ciekawe był to zaledwie drugi remis tych drużyn w Premier League. Pierwszy zanotowaliśmy w kampanii 2011-12, również na Lane (1:1, gol van der Vaarta w doliczonym czasie gry), a o tym, co w tamtym sezonie stało się na boisku Garncarzy, nie trzeba chyba specjalnie przypominać. Do Stoke pojechaliśmy po serii 6 wygranych z rzędu i 12 meczów bez porażki (w tym tylko raz zremisowaliśmy z Newcastle, reszta to zwycięstwa), i mimo że przespaliśmy pierwszą połowę, to po dobrej grze w drugich 45 minutach, powinniśmy wygrać to spotkanie. Niestety, fatalne sędziowanie Chrisa Foya (nieuznany prawidłowy gol, nieodgwizdane 2 karne, niesłuszna czerwień dla Kaboula) uniemożliwiło nam zdobycie choćby punkcika. Do dziś jest to jedno z bardziej pamiętanych przeze mnie spotkań z kilku ostatnich sezonów…
Ogólnie bilans pojedynków ze Stoke mamy dodatni: 7 wygranych, 2 remisy, 5 porażek, bramki 20:17. Jeśli jednak spojrzymy na przebieg spotkań, to trzeba uczciwie przyznać, że wiele punktów na Garncarzach wymęczyliśmy. W kadrze Stoke City jest były Kogut – Peter Crocuh, u schyłku rządów Pulisa na Britannia Stadium było takich graczy więcej, ale zostali sprzedani. Przed sezonem z klubu odszedł ex-Spurs Palacios (koniec kontraktu, dotąd nie znalazł nowego klubu), duński bramkarz Sorensen (sytuacja transferowa jak wyżej), niemiecki obrońca Huth (do Leicester), francuski pomocnik N’Zonzi (do Sevilli) i wreszcie bramkarz z Bośni Begovic (do Chelsea). Kadrę naszego rywala wzmocnili: Wollscheid (obrońca z Niemiec, wcześniej Leverkusen), Joselu (hiszpański napastnik, Hannover), Given (irlandzki bramkarz, Aston Villa), Johnson (obrońca, Liverpool), Affelay (holenderski pomocnik, Barcelona) i ostatnio Shaqiri (pomocnik ze Szwajcarii, ostatnio Inter). Na wypożyczenie przywędrował z Chelsea Marco van Ginkel. Miejsca Garncarzy w poprzednich sezonach Premier League (w kolejności odwrotnej do chronologii ich zajmowania) to: 9,9,12,13,11 – a więc zawsze w środku tabeli, ale też bez szału.
Ostatni mecz z Liverpoolem u siebie Stoke przegrało minimalnie 0:1 (gol stracony w 86 minucie). Garncarze zagrali w składzie: Butland, Johnson, Cameron, Muniesa, Pieters (Wollscheid), van Ginkel, Whelan, Walters, Adam (Sidwell), Afeelay (Odemwingie), Diouf. Nowy nabytek Affelay i tradycyjnie Charlie Adam otrzymali po żółtej kartce.
16 komentarzy ODŚWIEŻ