Wystarczyło 5 minut dobrej gry, aby odzyskać to co traciliśmy przez poprzedzające 115. Spurs po dogrywce ulegli Burnley na ich stadionie 3-2, może to zabrzmieć śmiesznie, ale wynik ten musimy nazwać zwycięską porażką.
Mecz ten dla nas miał być spacerem i okazją do wykazania się zawodnikom którzy na co dzień nie mają okazji grać w pierwszym składzie, albo wracają po kontuzjach (Alnwick, Gunter, Huddlestone), ani jedno ani drugie się nie udało.
O ile Gunter i Huddlestone zagrali po prostu słabo to Alnwick dał pokaz futbolowego partactwa i pokazał jak się nie powinno bronić, przyczyniając się wydatnie do dwóch z 3 strzelonych przez Burnley bramek.
Początek meczu nie wskazywał na taki obrót spraw, Tottenham, wyszedł w ustawieniu 4-4-1-1 z zamiarem opanowania środkowej części boiska i o ile nie daliśmy się zepchnąć gospodarzom pod naszą bramkę, prawie w ogóle nie istnieliśmy pod bramką przeciwnika. Jedynym zawodnikiem w naszych szeregach który robił dobre wrażenie był Bentley, który umiejętnie dryblował a do tego z pasją walczył o każdą piłkę, przez co nawet dość wcześnie obejrzał żółtą kartkę.
O ile pierwszy bojowy test Alnwick przeszedł pozytywnie broniąc w 6 minucie strzał Assou-Ekott (sic!), to w 34 dość nieporadnie interweniował przy wolnym z bitym z 27 metrów przez Blake'a i po raz pierwszy musiał wyciągać piłkę z siatki, fani Spurs byli jednak gotowi wybaczyć mu tę wpadkę bo nie wiedzieli co się będzie działo później...
Spurs drugą połowę zaczęli bez zmian, wydawać by się mogło że grają z nową energią i optymizmem, ale taki stan trwał jakieś 10 minut, w międzyczasie na boisku pojawiają się Bale za bezbarwnego O'Harę i Pawliuczenko za bezproduktywnego Modricia, chwilę później Gareth grający na lewej pomocy zostaje obsłużony przez Huddlestona świetnym podanie i wykorzystując swoją szybkość wychodzi na czystą pozycję, jednak strzał z kąta mija światło bramki.
72 minuta przynosi podwyższenie prowadzenia dla Burnley, Blake przeprowadza rajd skrzydłem w niemal identyczny sposób w jaki to zrobił Eagles w poprzednim meczu, wchodzi między dwóch obrońców i wykłada piłkę jak na tacy McCannowi - Alnwick w tej sytuacji był bezradny.
Ta bramka jeszcze bardziej zachęciła pogromców Arse**** i Chelsea do wzmożonych ataków, a Tottenham mimo że było jeszcze ponad 15 minut do końca głównie długimi wykopami próbował bronić się przed ofensywą Burnley.
88 minuta spełniła nadzieje kibiców gospodarzy, po długim dośrodkowaniu w pole karne Alnwick wypuszcza piłkę z rąk i Rodriguez pakuje futbolówkę do bramki, nasze najgorsze koszmary realizują się na Turf Moor.
Jako że przepisy w tej sytuacji nakazują przeprowadzić dogrywkę, Spurs dostają jeszcze 30 minut nadziei, Harry nie ma wyjścia zdejmuje Guntera i na jego miejsce wstawia określanego przez siebie jako "match-winner" - Taarabta, kibice którzy mają w sobie resztki wiary chyba już tylko w nim upatrują "odkupienia" Spurs. Taarabt nie zawodzi ich oczekiwań jest aktywny, pewnie prowadzi piłkę przy nodze i inaczej niż mały Chorwat nie daje się tak łatwo poniewierać zawodnikom rywali, a do tego prezentuje nie gorszy zmysł kombinacyjny.
Jednak mija minuta za minutą, a Tottenham poważnie nie może zagrozić bramce gospodarzy i gdy sytuacja wydaje się beznadziejna bo zegar boiskowy wskazuje 118 minutę, Bale zagrywa do wbiegającego Assou-Ekotto a ten do ustawionego na 11 metrze Pawliuczenki, Roman oddaje strzał z pierwszej piłki który jeszcze po rękach bramkarza w końcu ląduje w siatce. Rosjanin chyba bardziej od radości czuł ulgę, podobnie czuli się fani Spurs...
Gdy wydawało się że stało się wszystko co się miało stać w 120 minucie Defoe zmniejsza jeszcze rozmiary naszej porażki, zaciemniając trochę obraz naszej gry z całego meczu.
1 marca to Spurs jako obrońcy pucharu Carling Cup zagrają z Manchesterm United na Wembley !!
Burnley: Jensen, Alexander, Duff, Carlisle, Jordan, Elliott, Eagles, Gudjonsson, McCann, Blake, Paterson.
Strzelcy:
Tottenham: Pawliuczenko (118min.), Defoe (120min.)
Burnley: Blake (34min.), McCann (73min.), Rodriguez (88min.)
Subs: Penny, Kalvenes, McDonald, Akinbiyi, Mahon, Rodriguez, MacDonald.
Tottenham: Alnwick, Gunter (Taarabt 95min.), Woodgate, Dawson, Assou-Ekotto, Bentley, Zokora, Huddlestone, O'Hara (Bale 63min.), Modric (Pawliuczenko 66min.), Defoe.
Subs: Cesar, Bale, Pavlyuchenko, Giovani, Campbell, Taarabt, Rocha.
22 komentarzy ODŚWIEŻ