Kibice Tottenhamu nie do końca mogą świętować zwycięstwo nad Leicester, bo pokonanie ostatniej drużyny w Premier League, opłacili kontuzją Llorisa. Dla obiektywnego widza, spotkanie na White Hart Lane musiał być pasjonującym widowiskiem.
Spektakularne widowisko rozpoczęło się od tragicznych wydarzeń. Po zderzeniu z Walkerem, kontuzji nabawił się kapitan Kogutów Hugo Lloris. Między słupkami zastąpił go Michel Vorm.
Lisy spotkanie rozpoczęły od szturmu na bramkę gospodarzy, jakby chciały postawić wszystko na jedną kartę. Szybko jednak zostały skarcone, przez najlepszego strzelca w Premier League. Huragan w polu karnym przyciąga piłkę jak magnes.
Pierwszego gola Tottenham zdobył po rzucie rożnym. Dośrodkowanie w pole karne,piłkę piętą strącił Dier, przedłużając podanie na dalszy słupek. Całą akcję zamykał Harry Kane, między nogami Cambiasso wpakował futbolówkę do bramki Leicester.
Chwilę potem snajper Tottenhamu podwyższył na 2-0. Tym razem dopisało mu dużo szczęścia, bo piłka zupełnie zmieniła kierunek, odbijając się od obrońcy Leicester Roberta Hutha. Dla kibiców na WHL nie miało to wielkiego znaczenia, świętowali dwubramkowe prowadzenie.
Mimo sporej zaliczki Koguty nadal grały w otwarte karty. Obie drużyny stwarzały groźne sytuacje. Na 3-0 mógł podwyższyć Chadli, niestetu przeniósł piłkę nad poprzeczką. W końcu Lisom dopisało szczęście i odnalazły drogę do bramki Vorma. Na końcu dośrodkowania Nugenta zameldował się Vardy i zdobył bramkę kontaktową.
4 minuty po przerwie goście odrobili dwubramkową stratę. Rzut rożny wykorzystał Morgan, łatwo uwolniając się z pod opieki Bentaleba. Nie pomogło też słabe zachowanie defensywy Tottenhamu. Srodkowi obrońcy zostawili wielką dziurę w środku pola karnego.
Stracona bramka podziała na Spurs, jak płachta na byka, Tottenham w końcu zaczął łapać rytm w swoich atakach. Z ławki reagował Pochettino, wpuszczając na boisko Paulinho. Brazylijczyk dał bardzo dobrą zmianę, zastępując bezproduktywnego Townsenda.
W 63 minucie rzut karny wywalczył Danny Rose. Anglik był jednym pozytywnym akcentem naszej obrony. Jedenastkę bardzo pewnie wykonał Harry Kane, wysyłając Schmeichela w zły róg. Napastnik Kogutów skompletował swojego hattricka i uplasował się na pierwszym miejscu najlpeszych strzelców Premier League.
Tottenham stwarzała kolejne szansę. Dobre piłki podawał Paulinho. Brazylijczyk zasłużył na asystę w tym meczu. Zagrał idealną piłkę do Eriksena, ale Duńczyk nie przyjął piłki zbyt dobrze. Zdołał odać strzał, ale piłka odbiła się od bramkarza. Na tyle pechowo dla Leicester, że trafiła w nadbiegającego Schluppa, który skierował ją do własnej bramki. Tottenham odzyskał dwubramkowe prowadzenie.
Kiedy wszystko wydawało sie już rozstrzygnięte, fatalny błąd popełnił Vertonghen. Nieudolnie próba wybicia piłki głową, zakończyła sie bramką dla Leicester. Kibice znów do ostatniego gwizdka musieli się martwić o wynki. Tottenham dowiózł prowadzenie i 3 punkty stały się faktem.
Spurs (4-3-2-1): Lloris (Vorm 4), Walker, Vertonghen, Dier, Rose, Mason (Dembele 88), Bentaleb, Townsend (Paulinho 58), Eriksen, Chadli, Kane.
Leicester (5-4-1): Schmeichel, De Laet, Morgan, Upson (Wasilewski 46), Huth (Mahrez 76), Schlupp, Nugent, James, Cambiasso (King 86), Vardy, Ulloa.
Bramki: Spurs – Kane 6, 13, 64 penalty, Schlupp og 85; Leicester – Vardy 38, Morgan 50, Nugent 90.
Żółte kartki: Spurs – Chadli, Rose; Leicester – Nugent.
8 komentarzy ODŚWIEŻ