Strzał Eriksena w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, zapewnił zwycięstwo podopiecznym Mauricio Pochettino. Mecz zaczął się układać pod dyktando piłkarzy Tottenhamu, dopiero od 51 minuty, kiedy czerwoną kartkę zobaczył Gaston Ramirez
Tottenham tradycyjnie rozpoczął spotkanie od straty bramki. Llorisa pokonał były gracz Tottenhamu Jake Livermore. Precyzyjnie uderzona piłka, między nogami Bena Daviesa, zatrzepotała w lewej bocznej siatce bramki, bronionej przez kapitana Tottenhamu.
Tottenham znów nie miał pomysłu, jak przełamać obronę Tygrysów. Spurs to chyba jedyna drużnyna, która chce grać formacją 4-4-2 nie używając skrzydeł. Cała gra kotłowała się w środku pola, co bardzo odpowiadało piłkarzom Steve'a Bruce'a.
Obraz meczu odmienił się to dopiero na początku drugiej połowy, kiedy za nieodpowiedzialne zachowanie, boisko opuścił Gaston Ramirez. Osłabienie gospodarzy wykreaowało trochę więcej miejsca na rozegranie piłki Eriksenowi i Lameli. Zmiany Chirichesa za Diera i Lennona za Dembele urochomiły prawą flankę w atakach Kogutów.
Bramką wyrównująca padła w 61 minucie. Dobrze wykonany rzut wolny Eriksena uderzył w słupek. Piłka odbiła się pod nogi świetnie dysponowanego w ostanich meczach Harrego Kane'a. Młody Anglik w takich sytuacjach się nie myli. Udział w golu miał też Lamela, który sprytnie ręką przesunął piankę oznaczającą miejsce wykonania stałego fragmentu gry, tak aby ułatwić zadanie Eriksenowi.
Gol zdecydowanie podbudował morale piłkarzy i kibiców Tottenhamu na KC Stadium, jedni i drudzy bardzo się ożywili. Tottenham miał kolejne dogodne szanse, aby pokonać McGregora. Najlepszą chyba zmarnował Soldado po dośrodkowaniu Chirichesa, kiedy piłka minimalnie minęła słupek.
Wybawienie nastąpiło w 90 minucie. Formę z poprzedniego sezonu przypomniał sobie młody Duńczyk. Strzałem za pola karnego pokonał bramkarza gospodarzy, zapewniając Kogutom pełną pulę punktów w tym spotkaniu.
Tottenham dzieli od Top4 tylko 2 punkty, ale Liga Mistrzów od dawna nie wydawała się tak odległa. Nadal brakuje nam pomysłu i kreatywność w środku pola i szybkich skrzydeł. Nie pomagają też łatwe błędy popełniane w środku pola, co prowdziło do groźnych sytuacji.
HULL CITY 1-2 TOTTENHAM HOTSPUR
Hull (4-5-1): McGregor, Robertson, Dawson, Davies, Elmohamady, Ramirez, Livermore, Huddlestone (Rosenior 64), Ben Arfa (Meyler 57), Brady (Quinn, 87), Jelavic.
Spurs (4-2-3-1): Lloris, Dier (Chiriches 46), Fazio, Vertonghen, Davies, Mason, Dembele (Lennon 59), Eriksen, Kane, Lamela, Soldado (Paulinho 79).
Bramki: Hull – Livermore 8; Spurs – Kane 61, Eriksen 90.
Żółte kartki: Hull - Livermore, Huddlestone, Quinn. Spurs – Dier.
Czerwone kartki: Hull – Ramirez.
Arbiter główny: Craig Pawson.
29 komentarzy ODŚWIEŻ