Tottenham przyzwyczaił w tym sezonie do słabych występów, jednak wszyscy kibice oglądający mecz mieli nadzieję, że w tak ważnym dniu (10. rocznica śmierci Billa Nicholsona, największej legendy klubu) piłkarze zagrają na 110% swoich możliwości. Niestety, ambicji i koncentracji wystarczyło tylko na 45 minut, pojedynku z jedną ze słabszych drużyn Premier League w tym sezonie - Newcastle United.
"Koguty" objęły prowadzenie w pierwszej połowie, po sporym zamieszaniu w polu karnym Newcastle. Najlepiej w "16" "Srok" odnalazł się Ryan Mason, który przytomnie dośrodkował piłkę na długi słupek bramki Tima Krula, a tam ze stoickim spokojem piłkę głową w przeciwległy róg posłał Adebayor.
Druga połowa zaczęła się piłkarskim kryminałem ze strony Spurs. Długą piłkę w lukę naszej obrony posłał "Ginger Pirlo" - Colback, a sytuację sam na sam z Llorisem wykorzystał Ameobi. Była to SIÓDMA SEKUNDA II połowy. Pochettino nie zdążył jeszcze wyjść z tunelu. Koszmarny błąd ustawienia naszej defensywy - Diera do spółki z Kaboulem.
Po tej bramce Koguty całkiem się posypały. Do głosu doszli piłkarze Alana Pardew i w 58 minucie wyszli na prowadzenie. Celnym strzałem głową popisał się Perez.
Była to trzecia porażka Kogutów na WHL w lidze w ostatnich czterech spotkaniach. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce, gdy naszym menedżerem był Juande Ramos. Wówczas w pierwszych czterech meczach sezonu na WHL zdobyliśmy jeden punkt.
Skład Tottenhamu: Lloris - Dier, Kaboul, Vertonghen, Rose - Mason, Capoue (67, Kane) - Lamela (78, Lennon), Eriksen, Chadli - Adebayor (83, Soldado)
29 komentarzy ODŚWIEŻ