W dniu dzisiejszym klub oficjalnie potwierdził to, o czym prasa donosiła od kilku dni – Mauricio Pochettino został nowym menedżerem Tottenhamu. Argentyńczyk podpisał pięcioletnią umowę, wraz z nim z Southampton dołączą do nas Jesús Pérez (asystent), Miguel D'Agostino (trener) i Toni Jiménez (trener bramkarzy).
Podpisanie umowy następująco skomentował prezes Daniel Levy: - Mauricio jest trenerem lubiącym ofensywnie ustawiać zespół i jego filozofia futbolu w naturalny sposób wpisuje się w DNA naszego klubu. Cenię w nim również umiejętność wydobywania co najlepsze z każdego piłkarza indywidualnie, przy jednoczesnym zachowywaniu dobrej atmosfery i tworzeniu w zespole mentalności zwycięzców.
Swoje zdanie wyraził również Pochettino: - To dla mnie wielki zaszczyt – Tottenham to globalna marka, w zespole jest ogrom talentu i nie mogę się doczekać, gdy będę mógł zacząć układać wszystkie klocki na swoje miejsce. Moim celem jest dostarczyć kibicom to, czego oczekują, czyli atrakcyjny futbol i sukcesy na boisku.
Komentarz:
Nominacja Argentyńczyka to ryzyko, ale tak byłoby z każdym zatrudnionym menedżerem. Co może się podobać, to gra Świętych dowodzonych przez Pochettino, imponujący był progres takich piłkarzy jak Luke Shaw czy Adam Lallana. Z drugiej strony nasz nowy menedżer nie może się jak dotąd pochwalić wymiernymi sukcesami i Tottenham będzie pierwszym klubem z wyższej półki w trenerskiej karierze Mauricio. Co przeważy, zobaczymy w kolejnych latach.
Inną sprawą jest pewien dysonans między długością kontraktu – pięć lat znamionuje dużą dozę zaufania, jaką Levy obdarzył Pochettino, a oficjalnym tytułem – Head Coach to de facto „nadtrener”, a nie „menedżer” i tego drugiego słowa użyłem w artykule umownie. Oznacza to, że nasz prezes ani myśli rezygnować z układu „trener trenuje, dyrektor dyryguje”. Szkoda, choć z drugiej strony relatywnie nieduże doświadczenie Pochettino mogłoby być przeszkodą w byciu menedżerem w starym angielskim stylu.
I na koniec mała dygresja. Po bodajże trzynastu latach ponownie „podkradamy” Świętym trenera – poprzednio był to Glenn Hoddle i jego (trenerska) przygoda z Tottenhamem nie była sukcesem. Wraz z Glennem do Spurs przyszedł ś.p. Dean Richards i mimo wysokiej sumy odstępnego (ponad 7 milionów funtów) był to dobry nabytek. Czy i tym razem nowy trener przyciągnie za sobą również piłkarza(-y)? Mi marzyłby się ktoś z dwójki Shaw – Lallana, ale obawiam się, że jeśli już to skończymy z Lambertem. No i mam również nadzieję, że drugie podejście do trenera made in Saints będzie strzałem w dziesiątkę!
38 komentarzy ODŚWIEŻ