Na szczęście dla kibiców "Spurs", nie spełniło się stare piłkarskie porzekadło. Tym razem niewykorzystane sytuacje nie zemściły się na piłkarzach z White Hart Lane. Kontynuujemy dobrą formę w meczach wyjazdowych, w tym sezonie. Podopiecznym Villasa-Boasa gra się łatwiej, kiedy drużyna przeciwna nie koncentruje się głównie na bronieniu własnej bramki. To też przekłada się na wyniki, bo Tottenham zdobył aż 18 punktów na stadionach przeciwników.
Piłkarze Tottenhamu nie zaczęli tego meczu bardzo dobrze, ale rozkręcając się z minuty na minutę, odzyskiwali kontrolę nad przebiegiem tego spotkania. Portugalski szkoleniowiec mógłby być zadowolony z występu swoich piłkarzy w pierwszej połowie, gdyby nie fatalny błąd Kyle’a Walkera w 40 minucie meczu. Najpierw z łatwością stracił piłkę na rzecz Larssona, a potem próbując ratować sytuacje faulował Sessegnon. Z rzutu wolnego piłkę w pole karne Llorisa dośrodkowywał Sebastian Larsson. Ogromne zamieszanie w polu karnym wykorzystał John O’Shea i dość silnym strzałem skierował piłkę do siatki.
Na drugą połowę piłkarze Tottenhamu wyszli bardzo zmotywowani, rzucając się do odrabiania strat. To zaowocowało kilkoma rzutami rożnymi. Po jednym z nich padł gol wyrównujący. Piłkę dośrodkowywana przez Walkera, trafiła w głowę Cuellara i powędrowała do bramki Sunderlandu.
Ten gol bardzo podbudował drużynę Tottenhamu, bo już chwilę potem objęli prowadzanie dzięki genialnej akcji Aarona Lennona. Prawy pomocnik w pojedynkę ograł defensywę „Czarnych Kotów” i ładnym, technicznym strzałem umieścił piłkę przy prawym słupku.
Potwierdzając teorie, że apogeum formy przychodzi w drugiej połowie, Tottenham jeszcze kilkakrotnie znalazł się w dogodniej sytuacji. Niestety zmarnował wszystkie z nich. Najpierw bardzo dobrej sytuacji nie wykorzystał Defoe, uderzając w Mignoleta, po dobrym dośrodkowaniu Garetha Bale’a. Kilka minut później w pojedynku sam na sam znalazł się Adebayor, kiedy genialnym zagraniem piętą obsłużył go Dempsey. Wtedy po raz kolejny górą był bramkarz gospodarzy Simon Mignolet.
Piątą żółtą kartkę w tym meczu zobaczył Gareth Bale i będzie musiał pauzować w meczu z Reading. Walijczyk nie ma lekkiego życia z sędziami z Premier League. Z powodu opinii jaka na nim ciąży, notorycznie karany jest żółtymi kartkami za nurkowanie, nawet wtedy kiedy jest ewidentnie faulowany.
Sunderland (4-4-2): Mignolet; Gardner, Cuellar, O’Shea (Bramble, 68), Kilgallon (Campbell, 62); Johnson, Colback, Larsson (Wickham, 80), McClean; Fletcher, Sessignon.
Spurs (4-4-2): Lloris; Walker, Caulker, Dawson, Naughton; Lennon (Parker, 83), Dembele, Sandro, Bale (Sigurdsson, 90); Adebayor, Defoe (Dempsey, 76).
Bramki: Sunderland – O’Shea (40). Spurs – Cuellar o.g. (48), Lennon (52)
Żółte kartki: Sunderland – Cuellar. Spurs – Dawson, Dembele, Bale.
Arbiter główny: Mr M Atkinson.
Frekwencja: 41,168.
18 komentarzy ODŚWIEŻ