Ekipa Harry'ego Redknappa mimo kilku wybornych okazji, zwłaszcza w końcówce spotkania nie pokonała świetnie zorganizowanej w defensywie Chelsea. Jedyną bramkę dla Tottenhamu strzelił na początku spotkania Emmanuel Adebayor, który wykorzystał podanie Garetha Bale'a i błąd bramkarza "The Blues" Petra Cecha.
Chelsea wyrównała jeszcze w pierwszej połowie. Przypadkowo ręką przy przyjęciu piłki zagrał Ashley Cole, czego nie zauważył sędzia Howard Webb, zgrał piłkę w pole karne i do pustej niemalże bramki uderzył Daniel Sturridge. Fatalnie ustawiona defensywa Tottenhamu nie nadążyła za akcją. Sturridge kilka minut wcześniej nie wykorzystał sytuacji sam na sam, natomiast po strzeleniu bramki w słupek strzelił Didier Drogba.
Od tego momentu mecz się wyrównał. Chelsea dała się zdominować do czasu wyrównania, jednak od chwili, gdy na tablicy wyników widniał rezultat 1:1, ponownie złapała wiatr w żagle. Harry Redknapp widocznie zadowolił się remisem, nie mając pomysłu na defensywną i zorganizowaną grę rywali. Mimo to świetne okazje marnowali Bale, Adebayor (z pustej bramki plecami piłkę całkowicie przypadkowo wybił John Terry), natomiast w końcówce festiwal ofiarności zaprezentowała cała ekipa Chelsea, ratując Cecha przed wyciąganiem ponownie piłki z siatki.
Zawiedli ci, którzy mieli Tottenham ciągnąć do przodu: Luka Modrić oraz kompletnie niewidoczny Rafael Van der Vaart. Można to usprawiedliwiać brakiem Aarona Lennona, jednak przede wszystkim obecnością w składzie dwóch defensywnych pomocników: Scotta Parkera oraz Sandro Ranieriego, którzy nie umieli umiejętnie rozegrać piłki, dublowali swoje pozycje i spowalniali nasze akcje. Harry Redknapp z pewnością będzie miał spory orzech do zgryzienia, czy ci dwaj panowie są w stanie grać obok siebie w wyjściowej jedenastce, bo mimo że Sandro był najlepszy z naszej drużyny na boisku, to po raz kolejny jego świetna postawa nakłada się ze słabą postawą całej drużyny.
36 komentarzy ODŚWIEŻ