Spotkanie z Wigan miało być dla podopiecznych Harry'ego Redknappa zaledwie rozgrzewką przed ćwierćfinałowym meczem Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Dość szybko okazało się jednak, że The Latics skóry łatwo nie sprzedadzą. Dobrze grający gospodarze nie pozwolili przyjezdnym na wiele, a konfrontacja Wigan z Tottenhamem zakończyła się bezbramkowym remisem.
W pierwszej połowie emocji było jak na lekarstwo. Piłkarze Spurs wyglądali tak, jakby myślami byli już gdzieś w Hiszpanii, oczekując na spotkanie z Realem Madryt, a nie na DB Stadium w Wigan. Gospodarze natomiast, dla których remis z Tottenhamem to spore osiągnięcie, tempa nie forsowali, niejako zadowalając się jednym punktem.
Koguty groźniej zaatakowały dopiero po upływie 20 minut gry, kiedy to na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Jermaine Jenas, jednak strzał pomocnika Tottenhamu, choć sprawił nieco problemu golkiperowi gospodarzy, to linii bramkowej nie przekroczył. Swoje szanse próbowali wykorzystać także Roman Pawluczenko czy Luka Modrić, lecz żaden z graczy Tottenhamu nie miał dzisiejszego popołudnia najlepiej nastawionego celownika.
Gra przyjezdnych z Londynu kulała głównie przez brak skrzydeł, na których, zamiast Garetha Bale'a oraz Aarona Lennona, mieli występować Rafael Van der Vaart i Luka Modrić. Piszę mieli, bo obaj zbyt często opuszczali swoje sektory boiska i przenosili się do środka, zapominając o przedmeczowych ustaleniach.
Po zmianie stron na placu gry działo się dużo więcej. Wigan, kilka dobrych sytuacji, stworzyło sobie na przestrzeni pięciu minut po wznowieniu gry, jednak za każdym razem Heurelho Gomes stawał na wysokości zadania. W najlepszej okazji dla The Latics znalazł się Charles N'Zogbia, lecz nawet on brazylijskiego golkipera Spurs pokonać nie potrafił.
Tottenham zauważalnie lepiej zacząć grać dopiero na 20 minut przed końcem, kiedy to z boiska ściągnięty został Rafael Van der Vaart, a na jego miejscu pojawił się Aaron Lennon. Dużo korzyści dała też zmiana niewidocznego Jermaina Defoe na Petera Croucha, który spisywał się dużo lepiej od znajdującego się w fatalnej formie kolegi z zespołu. Crouch co miał wygrać, to wygrał, kilka razy znalazł się także w korzystnej sytuacji przed bramką Wigan, jednak żadnej z szans nie wykorzystał.
Kogutom nie pomógł nawet Niko Kranjcar, który w samej końcówce pojawił się na boisku. Tuż przed 90 minutą większość fanów z Londynu mogła dodatkowo odetchnąć z ulgą, gdyż najpierw wspaniałej okazji nie wykorzystał napastnik Wigan, Conor Sammon który przegrał pojedynek sam na sam z Gomesem, a potem Ben Watson po dobrze wykonanym rzucie wolnym przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Po spotkaniu z The Latics do głowy trafia w zasadzie tylko jedna myśl: na Bernabeu czeka nas cholernie trudna przeprawa...
Gomes - Ćorluka, Bassong, Dawson, Assou-Ekotto - Van der Vaart (Lennon 69.), Jenas, Sandro, Modrić (Kranjcar 86.) - Defoe (Crouch 57.), Pawluczenko
20 komentarzy ODŚWIEŻ