David Bentley potrafi zachować się jak na prawdziwego profesjonalistę przystało. Angielski skrzydłowy nie ma za złe managerowi Tottenhamu Hotspur, Harry'emu Redknappowi, że ten nie dawał mu zbyt wielu szans gry, jednocześnie mając nadzieję, iż półroczne wypożyczenie do Birmingham City pozwoli mu znów uwierzyć w swoje umiejętności.
26-latek trafił na St. Andrews w zimowym okienku transferowym na zasadzie półrocznego wypożyczenia z Tottenhamu. Wcześniej Bentley, dokładnie od 2008 roku, reprezentował barwy Spurs.
- Grałem w dobrym klubie (Blackburn - przyp. red.) i byłem szczęśliwy. Może następny rok tam byłby dla mnie lepszy. Potem pojawiły się oferty Manchesteru City oraz Aston Villi, jednak ja wolałem wybrać Tottenham.
Bentley potwierdza, że w przejściu do Tottenhamu skłoniła go w głównej mierze osoba Juande Ramosa, który był ówczesnym trenerem Kogutów.
- Do transferu do Tottenhamu przekonało mnie kilka rzeczy. Po pierwsze chciałem tam grać. Po drugie był tam już Juande Ramos, jednak zwolniono go już po ośmiu spotkaniach. Nie potrafiłem pogodzić się z jego odejściem, a gdy do drużyny trafił Redknapp jego numerem jeden na prawym skrzydle został Aaron Lennon.
Były reprezentant Anglii zapewnia jednak, że nie jest zły na Redknappa za to, że w podstawowym składzie częściej wystawiał Lennona.
- Nigdy nie będę kwestionował decyzji Redknappa. Jak mógłbym to robić? Przecież Tottenham wygrał na San Siro. Nie winię Harry'ego za stawianie na Aarona. Gdybym był nim, a Lennon byłby pomijany w selekcji tylko dlatego, że ktoś taki jak Bentley chce grać, wtedy byłbym zdenerwowany. Przybyłem do Birmingham ponieważ potrzebuję gry.
13 komentarzy ODŚWIEŻ