W meczu 26 kolejki Premier League, Tottenham Hotspur pokonał na własnym terenie Bolton Wanderers. Jak to jednak w tym sezonie bywa, podopieczni Harry'ego Redknappa musieli zgotować swoim kibicom istny horror, zakończony dopiero w doliczonym czasie gry drugiej połowy, kiedy to gola na wagę zwycięstwa zdobył Chorwat, Niko Kranjcar.
Wielkie emocje rozpoczęły się wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego Matta Clattenburga. Arbiter już w początkowych dziesięciu minutach nie wahał się podyktować dwóch rzutów karnych dla Tottenhamu, jednak tylko jeden z nich został zamieniony na bramkę. W obu próbach futbolówkę na jedenastym metrze ustawił Rafael Van der Vaart, lecz Holender tylko raz pokonał Jussi Jääskeläinena. Gospodarze w pierwszych trzech kwadransach jeszcze raz pokonali fińskiego golkipera Kłusaków, jednak bramka Jermaina Defoe nie została zaliczona, gdyż w momencie dośrodkowania napastnik Tottenhamu znajdował się na pozycji spalonej.
Po zmianie stron Bolton spróbował doprowadzić do wyrównania, chcąc wywieźć z White Hart Lane przynajmniej jeden punkt. Przyjezdnym udało się nawet strzelić bramkę na 1:1, a wielki udział przy tym trafieniu miał bramkarz Spurs, Heurelho Gomes, który nie pierwszy już raz w tym sezonie, popełnił katastrofalną w skutkach gafę. Brazylijski golkiper tylko sobie znanym sposobem nie zatrzymał uderzenia (choć to za dużo powiedziane) Daniela Sturridge'a, a napastnik Boltonu mógł cieszyć się ze swojej drugiej bramki w drugim kolejnym występie dla nowej ekipy.
Na szczęście Tottenham spotkania na własnym terenie zremisować nie chciał, i choć długimi fragmentami brakowało nam odrobiny celności, by zaskoczyć Jääskeläinena, to jednak ostatecznie trzy punkty pozostały na White Hart Lane. Nie udało się Stevenowi Pienaarowi, którego uderzenie z najbliższej odległości zablokował golkiper Boltonu. Nie udało się także Jermaine'owi Jenasowi, który strzelił piekielnie mocno z rzutu wolnego, jednak i w tym przypadku piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Fortuna tym razem postanowiła sprzyjać Niko Kranjcarowi. Chorwat zdecydował się w doliczonym czasie gry uderzyć na bramkę Kłusaków i ku zaskoczeniu wszystkich, była to celna próba. To właśnie dzięki temu trafieniu Tottenhamowi udało się ostatecznie pokonać Bolton.
20 komentarzy ODŚWIEŻ