Okej, nie mogło nam na chwilę obecną przytrafić się nic gorszego od kontuzji Garetha Bale'a. Walijczyk swoją dyspozycją w bieżących rozgrywkach przyćmiewa prawdopodobnie wszystkich skrzydłowych świata, a wiele z jego akcji przesądzało o wygranych Spurs. Spróbujmy jednak poszukać jakichś pozytywów tej sytuacji. Bo przecież i takie muszą być.
Jest 28 grudnia roku pańskiego 2009, końcówka spotkania z West Hamem (wygranego ostatecznie przez Tottenham 2:0). Z pozoru niegroźnej kontuzji nabawia się wówczas Aaron Lennon, który do tego momentu w spotkaniu przeciwko The Hammers błyszczał. Pomocnik Spurs nie zwija się jednak z bólu na murawie, nie jest znoszony na noszach, lecz dość szybko dowiadujemy się, że popularny "Azza" prędko na boisko nie wróci. Spotkanie z WHU było najprawdopodobniej momentem kulminacyjnym formy Lennona w zeszłym sezonie. Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak cała Spursmania drżała przed tym, że na naszego skrzydłowego swe sidła zarzucą bogatsze kluby Premier League, z Chelsea, Manchesterem United, czy (masz ci los) Liverpoolem na czele. Uraz Lennona skomplikował jednak maksymalnie tę sytuacje. Angielskie drużyny jakoś przestały wyrażać swoje zainteresowanie skrzydłowym Tottenhamu, a ten, wracając na boisko kilka miesięcy później, aż do teraz nie był Lennonem, do którego przywykliśmy.
Z Garethem sprawa wygląda podobnie, choć Walijczyk, w przeciwieństwie do Lennona, zachwycił nie tylko bacznych obserwatorów angielskiej piłki w wydaniu krajowym, lecz także tej o ogólnoświatowym zasięgu. Wspaniałe rajdy w spotkaniach z Interem Mediolan spowodowały, że o Bale'u zaczęła mówić cała futbolowa Europa, a największe potęgi na piłkarskiej mapie zaczęły wysyłać swoich agentów na przeszpiegi na White Hart Lane. W ostatnim czasie "Daily Star" napisał nawet o rzekomym zainteresowaniu Jose Mourinho dwójką naszych gwiazdorów: Luką Modriciem i Garethem Bale'em właśnie. Real Madryt ma zamiar przeznaczyć na ten cel aż 100 mln euro, na co składa się 70 mln za Walijczyka i raptem 30 za filigranowego Chorwata.
Podobno w każdej plotce jest ziarnko prawdy. Jeśli tak faktycznie jest, to prezydent "Królewskich" musiał się z kurą na rozumy pozamieniać, jeśli naprawdę tak dobrał proporcje ewentualnie wydanych na piłkarzy Tottenhamu pieniądzy. Nie twierdzę oczywiście, że nasza dwójka warta jest więcej niż oferowane 100 mln, jednak Modrić swój nowy klub (jeśli kiedykolwiek zechce WHL opuszczać) będzie kosztował zdecydowanie więcej niż marne 30 mln.
Pozostaje więc sprawa Bale'a. Bale'a kontuzjowanego, który według "Daily Star" wyceniany jest przez Real Madryt na 70 mln euro. I tu też mam spore wątpliwości. Bo czy zawodnik, który rozegrał w swoim życiu być może 15 meczów na niezwykle wysokim poziomie jest wart aż tyle? Jeśli Gareth nie wróci do gry w zimowym okienku transferowym, jego letni transfer także wydaje się mało prawdopodobny. Nawet gdyby zachwycał formą pod koniec sezonu.
Jak więc widać i w kontuzji Garetha, która niewiadomo jak długo potrwa, można doszukać się przebłysków nadziei. Oczywiście, każdy z nas chciałby widzieć go na boisku w koszulce Tottenhamu. Każdy chciałby, by jego rajdy w Mediolanie pozwoliły Kogutom nawiązać równorzędną walkę z Milanem. Ściskajmy więc za Walijczyka mocno kciuki, gdyż Bale w formie, jest Bale'em praktycznie nie do zatrzymania.
47 komentarzy ODŚWIEŻ