Tottenhamowi po raz kolejny nie udało się zgarnąć pełnej puli. Dziś na drodze Kogutów po trzy punkty stanęli podopieczni Alana Pardew. W niezwykle emocjonującym do ostatniego gwizdka sędziego meczu, Spurs ostatecznie zremisowali z Newcastle, zdobywając bramkę na 1:1 już w doliczonym czasie gry.
Przewaga gości w pierwszej połowie nie podlegała dyskusji. Tottenham spisywał się naprawdę dobrze, a do szczęścia przyjezdnym z Londynu brakowało tylko i wyłącznie bramki. Dobre zawody rozgrywał debiutujący w barwach Hotspur Steven Pienaar, który stanął nawet przed okazją otworzenia wyniku, ale szansę zaprzepaścił. Podobnie, w dodatkowym czasie gry pierwszej połowy, zachował się Jermain Defoe, który po ładnym podaniu Van der Vaarta przegrał pojedynek z golkiperem The Magpies, Steve'em Harperem.
Po zmianie stron do gry wzięli się gospodarze. Tottenham musiał zacząć myśleć o defensywie i bronieniu dostępu do własnej bramki, co drużynie Harry'ego Redknappa przysparzało sporo problemów. Szczególnie niepewny dzisiejszego popołudnia był Michael Dawson, którego kilka błędów mogło się dla Tottenhamu skończyć bardzo źle.
W drugich trzech kwadransach Newcastle toczyło z Kogutami naprawdę wyrównany bój i to właśnie gospodarzom udało się zdobyć pierwszą bramkę w meczu. W 58 minucie, po pięknym zagraniu Danny'ego Guthrie, piłkę w polu karnym Spurs opanował Fabricio Colloccini i mierzonym uderzeniem w długi róg nie dał szans, zastępującemu kontuzjowanego Heurelho Gomesa, Carlo Cudiciniemu.
Tottenham musiał więc odrabiać straty, do czego piłkarze Redknappa w obecnym sezonie niemal przywykli. Dzisiaj jednak okazało się, że doprowadzenie do remisu było nielada sztuką. Manager Spurs, tak jak zaskoczył praktycznie wszystkich ofensywną taktyką na początku spotkania, tak w trakcie meczu z niej nie zrezygnował. Co więcej, kilka minut po stracie bramki, Redknapp wpuścił na boisko Petera Croucha, który zastąpił bezproduktywnego Jermaine'a Jenasa, a goście zaczęli grać trzema obrońcami z tyłu.
Przez dłuższy okres czasu nie przynosiło to jednak żadnych rezultatów, a najlepszą okazję w tej części gry zaprzepaścił Luka Modrić, którego piekielnie mocne uderzenie sprzed pola karnego, zatrzymało się na poprzeczce. Na szczęście po raz kolejny okazało się, że Koguty potrafią grać do końca. W 91 minucie kilkudziesięciometrowym podaniem na głowę Croucha popisał się Dawson. Nasz wieżowiec zgrał piłkę do Jermaina Defoe, który niemal natychmiast oddał ją Aaronowi Lennonowi. Skrzydłowy Spurs błyskawicznie wpadł w pole karne, ograł dwóch graczy The Magpies i uderzeniem przy bliższym słupku zaskoczył Harpera.
Wynik już do końca meczu nie uległ zmianie. Dzisiejsze spotkanie udowodniło, że Tottenham nie jest jeszcze piłkarską Barceloną, bo długimi fragmentami wyglądało na to, że nasi piłkarze chcą wejść do bramki z piłką. Niestety, w dalszym ciągu brakuje nam snajpera z prawdziwego zdarzenia, który wypracowane przez pomocników akcje potrafiłby wykorzystać. Tak więc, Harry: masz jeszcze kilka dni do zamknięcia okna transferowego. Wykorzystaj je.
Tottenham: Cudicini - Hutton, Gallas, Dawson, Bale (Bassong 11.) - Lennon, Jenas (Crouch 71.), Modrić, Pienaar (Kranjcar 83.) - Van der Vaart - Defoe
Newcastle: Harper - Simpson, Williamson, Coloccini, Jose Enrique - Guthrie (Perch 74.), Barton, Nolan, Gutierrez - Best (Lovenkrands 65.), Ameobi (Ranger 88.)
48 komentarzy ODŚWIEŻ