To się musiało niestety tak skończyć. Po trzech rozegranych spotkaniach w przeciągu kilku dni na przełomie 2010 i 2011 roku (w tym dwóch kończonych w osłabieniu), Tottenham na Goodison Park kompletnie nie przypominał drużyny, która w poprzednich meczach potrafiła wywalczyć komplet punktów. Everton był dziś drużyną lepszą od Kogutów, dzięki czemu to The Toffees mogą do swojego konta dopisać trzy oczka.
Podopieczni Davida Moyesa spotkanie na swoim terenie rozpoczęli znakomicie. Gospodarze przycisnęli drużynę z Londynu od pierwszego gwizdka, co opłaciło się im już w 3 minucie spotkania, kiedy to Everton, ładnym strzałem sprzed pola karnego, na prowadzenie wyprowadził Louis Saha.
Tottenham odpowiedział w swoim stylu, jakby czekając na pierwsze trafienie Evertonu, i w 11 minucie, po centrze Alana Huttona oraz zgraniu piłki przez Petera Croucha, akcję Spurs głową wykończył Rafael Van der Vaart. Niestety, na więcej trafień Spurs dzisiejszego wieczora w Liverpoolu nie było stać.
Goście walczyli bardzo ambitnie, jednak widać było, że czują w nogach trud poprzednich rywalizacji. Everton grał z większą fantazją, piłkarze Moyesa szybciej przemieszczali się po murawie, przez co częściej zagrażali bramce przeciwnika. Koguty także od czasu do czasu przedostawały się w okolice szesnastki Tima Howarda, lecz ich akcjom brakowało precyzji oraz znanego z tego sezonu polotu.
W drugiej połowie Everton nadal przeważał, lecz długimi fragmentami nie potrafił znaleźć recepty na powtórne pokonanie Heurelho Gomesa. Ostatecznie, The Toffees dopięli jednak swego, a gola rozstrzygającego losy meczu na kwadrans przed końcem zdobył Seamus Coleman, który strzałem głową wpakował futbolówkę do siatki. Wcześniej znakomite okazje dla Spurs zmarnowali Peter Crouch oraz Rafael Van der Vaart.
Wynik do ostatniego gwizdka nie uległ zmianie. Tottenham nie skorzystał z tego, że pozostali rywale w walce o najwyższe cele nie zaprezentowali się w środę najlepiej. Piłkarze Kogutów, stylem londyńskiej Chelsea, nie zmienią po tej kolejce swojego dorobku punktowego. Niestety, Spurs oprócz trzech oczek stracili także Garetha Bale'a, który z powodu kontuzji musiał przedwcześnie opuścić plac gry. I to jest chyba w tym momencie największe zmartwienie dla szkoleniowca ekipy z White Hart Lane, Harry'ego Redknappa.
Składy:
Tottenham: Gomes - Hutton, Gallas, Dawson, Assou-Ekotto - Lennon (Keane 80.), Jenas, Modrić, Bale (Kranjcar 58.) - Van der Vaart - Crouch
Everton: Howard - Neville, Heitinga, Distin, Baines - Coleman, Arteta, Pienaar (Osman 86.), Fellaini - Saha (Rodwell 88.), Beckford (Yakubu 77.)
Sędzia: Lee Probert
65 komentarzy ODŚWIEŻ