W spotkaniu dwudziestej kolejki Premier League (choć niewiele drużyn rozegrało do tej pory akurat taką liczbę meczy), Tottenham pokonał na swoim terenie Newcastle. Wynik 2:0 sugeruje pewnie wielu, że trzy punkty gospodarze wywalczyli pewnie. Można zgodzić się i z takim postawieniem sprawy, lecz, głównie dzięki sędziemu Anthony'emu Taylorowi, znów drżeć o wynik musieliśmy niemal do ostatniego gwizdka.
Pomimo krótkiego okresu odpoczynku Harry Redknapp nie postanowił mieszać w składzie swojego zespołu, wychodząc najprawdopodobniej z założenia, że zwycięskiej jedenastki zmieniać nie wolno, a jedyna roszada, jakiej szkoleniowiec Tottenhamu dokonał, była wymuszona. Miejsce zawieszonego za czerwoną kartkę ujrzaną w pojedynku z Aston Villą Jermaina Defoe w ataku Spurs zajął Roman Pawluczenko. Oprócz Rosjanina na White Hart Lane ujrzeliśmy tych samych, co dwa dni wcześniej na Villa Park.
Gospodarze od samego początku próbowali przejąć inicjatywę, lecz ostro grająca ekipa Newcastle nie pozwalała Kogutom na wiele. Piłkarze Tottenhamu, nastawieni na kombinacyjną, techniczną grę, często byli prowokowani i kopani po łydkach przez topornych graczy Srok, a brylował w tym zawadiaka Joey Barton oraz Cheick Tiote, który co najmniej dwukrotnie powinien z boiska wylecieć. Iworyjczyk skończył jednak jedynie z żółtą kartką na koncie.
W pierwszej połowie Tottenham najgroźniejszą sytuację stworzył sobie już w doliczonym czasie gry, kiedy to po dośrodkowaniu Alana Huttona piłkę w światło bramki głową skierował Pawluczenko, lecz tylko sobie znanym sposobem golkiper przyjezdnych, Tim Krul, uderzenie zdążył sparować. Wcześniej gracze Srok umiejętnie oddalali zagrożenie od swojego przedpola bramkowego (głównie ostrą, czasami zahaczającą o brutalność grą).
Po zmianie stron Koguty nadal próbowały w swoim stylu przedostać się w okolice szesnastki The Magpies, a goście kopali naszych piłkarzy, udowadniając że tylko tym mogą dziś odpowiedzieć. Na szczęście Tottenhamowi w końcu udało się otworzyć wynik, a strzelcem gola wyprowadzającego Spurs na prowadzenie okazał się Aaron Lennon, który w 57 minucie strzałem w długi róg wykończył szybką kontrę Spurs.
Gospodarze rozkręcali się z każdą kolejną minutą, lecz i tym razem punkty Spurs zdecydował się odebrać sędzia, który wyrzucił z boiska Younesa Kaboula za spięcie z Tiote, pozwalając by defensywny pomocnik Newcastle pomimo to nadal biegał po murawie White Hart Lane i kopał po nogach wszystkich.
Okazało się jednak, że ta sytuacja po raz kolejny tylko i wyłącznie podbudowała Tottenham. Podopieczni Redknappa od tego momentu rozpoczęli swój koncert, nie pozwalając Newcastle nawet zagrozić bramce Heurelho Gomesa, samemu podwyższając wynik spotkania. Gola na 2:0 w 81 minucie zdobył niezawodny Gareth Bale i zwycięstwo Tottenhamu stało się faktem.
Newcastle starało się z całych sił przeszkodzić Tottenhamowi w jego zwycięskim marszu, lecz rozpędzona machina Redknappa nie dała się zatrzymać. Kolejny mecz kończony w dziesiątkę - kolejne PEWNE (!) trzy punkty. Ta drużyna ma po prostu jaja i udowodniła to tymi dwoma, wygranymi pojedynkami.
Składy:
Tottenham: Gomes - Hutton, Kaboul, Dawson, Assou-Ekotto - Lennon, Modrić, Palacios (Jenas 46.), Bale - Van der Vaart (Crouch 72.), Pawluczenko (Bassong 66.)
Newcastle: Krul - Perch, Coloccini, Taylor, Simpson - Routledge, Smith, Tiote (Lovenkrands 79.) Barton, Gutierrez (Ranger 67.) - Carroll
Żółte kartki:
Tottenham: Kaboul, Palacios
N'castle: Smith, Gutierrez, Tiote, Carroll
Czerwone kartki:
Tottenham: Kaboul
Statystyki:
Posiadanie piłki:
Tottenham 50%:50% N'castle
Strzały celne na bramkę:
Tottenham 8:8 N'castle
Strzały obok bramki:
Tottenham 5:4 N'castle
Rzuty rożne:
Tottenham: 9:7 N'castle
Faule:
Tottenham 9:16 N'castle
53 komentarzy ODŚWIEŻ