Jeden z najbardziej popularnych polskich aktorów ostatnich lat, Cezary Pazura, w wyemitowanym niedawno programie telewizyjnym "Szymon Majewski Show" przyznał się, że kibicuje Tottenhamowi Hotspur. Podążając tym tropem postanowiliśmy zadać mu kilka pytań. Mieliśmy przy tym sporo szczęścia, gdyż pan Cezary jest aktualnie bardzo zapracowany. Już niedługo na ekranach kin pojawi się bowiem gangsterska komedia "Weekend", która jest jego reżyserskim debiutem. Nie owijając jednak zbyt długo w bawełnę, zapraszamy do lektury rozmowy.
W zeszłym tygodniu Tottenham po raz pierwszy od 1993 roku pokonał na wyjeździe Arsenal. Emocje po derbowym meczu pewnie powoli opadają. Ucieszyła Pana wygrana nad największym rywalem?
Bardzo mnie ucieszyła! Żałuję, że nie mogłem oglądać meczu na żywo, ale jak zawsze w takich sytuacjach, nagrałem go sobie i oglądałem z przerwami. Koguty są w świetnej formie.
Kiedy i jak zaczęła się Pańska przygoda z Tottenhamem Hotspur? Co przyciągnęło Pana do Spurs? Przecież kibicowanie Kogutom to ciągła huśtawka nastrojów.
Zainteresowałem się Tottenham Hotspur w 2007 roku podczas pobytu w Londynie. Grałem wówczas trasę kabaretową na Wyspach Brytyjskich i mój przyjaciel zaprosił mnie na mecz właśnie tego zespołu na White Hart Lane. I to miejsce, i Spursi zrobili na mnie ogromne wrażenie.
W zeszłym sezonie Tottenhamowi udało się zająć niezwykle wysokie, czwarte miejsce w ligowej tabeli. Czy Pańskim zdaniem Koguty stać na powtórzenie tego sukcesu i tym razem?
Oczywiście! Wierzę, że będą jeszcze lepsi.
Tottenham, po raz pierwszy w historii, zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Zespół z Lane udowodnił już, że może okazać się "czarnym koniem" tych rozgrywek. Jak ocenia Pan szansę Kogutów w Champions League?
Cały poprzedni sezon im kibicowałem, żeby się udało. Myślę, że wyjdą z grupy. Są kompletnie nieobliczalni i jak widać to jest ich siła. Zajdą naprawdę wysoko.
Ma Pan może ulubionego piłkarza, który występował lub też występuje nadal w barwach Spurs? Jeśli tak, to czemu właśnie ten gracz jest Pańskim faworytem?
Tak, mam. To Gareth Bale, a dlaczego - to wiadomo (śmiech). Na boisku jest jak burza! Podoba mi się też gra Aarona Lenona, Jermaina Defoe'a, Williama Gallasa.
Już w następnym tygodniu nasi piłkarze zmierzą się na własnym terenie z Liverpoolem. Dwa tygodnie później, Tottenham czeka kolejny derbowy mecz, tym razem z Chelsea. Stać nas na pełną pulę w tych rywalizacjach?
Pokonać Liverpool to już naprawdę coś, a oni to zrobili! Mają w sobie wolę walki, determinację, a taki zespół stać na wszystko. Trzymam więc za nich kciuki także za mecz z Chelsea. Myślę, że mamy go w kieszeni (śmiech).
Jak ocenia Pan tegoroczne rozgrywki Premier League? Trzeba przyznać, że są niezwykle wyrównane, a przedmeczowy faworyt może tak naprawdę przegrać z ostatnią drużyną w lidze. Który zespół stać na zdobycie mistrzowskiej korony?
W tym sezonie zaskakuje mnie Bolton pod wodzą nowego trenera. To duża niespodzianka, ale faworytami jest niezmiennie wielka czwórka, czyli Arsenal, Liverpool, Chelsea, Manchester United.
Czy Pański brat podziela Pana sympatię do Tottenhamu? A może jakiś inny kolega po fachu także trzyma kciuki za drużynę z północnego Londynu?
Spursi mają sporo kibiców wśród moich przyjaciół i znajomych. Ich grono stale rośnie (śmiech).
Oglądał Pan już mecz Tottenhamu na White Hart Lane? A jeśli nie, to czy wybiera się Pan w najbliższym czasie do Londynu, by z wysokości trybun obejrzeć mecz ulubionej drużyny?
Tak, oglądałem i od tamtego czasu kibicuję Tottenhamowi (śmiech). To zaczarowane miejsce i na pewno warto być tam chociaż raz w życiu. Doskonale pamiętam też, że spotkała mnie ogromna życzliwość ze strony kibiców. Byłem pod wrażeniem.
Pozdrawiam wszystkich kibiców Spursów!
42 komentarzy ODŚWIEŻ