Po spotkaniu przeciwko londyńskiemu Arsenalowi, manager Kogutów, Harry Redknapp, był niesamowicie dumny z postawy swoich zawodników, którzy potrafili odwrócić losy meczu i ostatecznie pokonać odwiecznego rywala na jego terenie.
Po pierwszej połowie Tottenham przegrywał z Kanonierami 2:0 i nic nie zapowiadało, że w drugiej części gry cokolwiek może się zmienić. A jednak. Po zmianie stron bramki zdobywali już tylko goście, którym najpierw udało się doprowadzić do wyrównania, a w samej końcówce meczu przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Dla Spurs jest to pierwsza wygrana na boisku Arsenalu od 1993 roku (aktualnie Emirates Stadium, wcześniej Highbury). Zwycięstwo zakończyło także serię 68 meczy bez wygranej na wyjeździe nad zespołami zaliczanymi do tak zwanej 'wielkiej czwórki' (Manchester United, Chelsea, Liverpool oraz Arsenal właśnie).
- W pierwszej połowie staraliśmy się grać otwartą piłkę. Rozpoczęliśmy z dwoma skrzydłowymi i mieliśmy przewagę liczebną w środku pola. Jak się jednak okazało to nie wystarczyło - stwierdził Redknapp.- W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy zacząć prezentować swój futbol. Postanowiłem zmienić ustawienie. Zdjąłem Lennona i zastąpiłem go Defoe. Na szczęście bramka kontaktowa przyszła w odpowiednim momencie. Poszliśmy za ciosem i odrobiliśmy z nawiązką resztę strat. To był wspaniały comeback, niesamowite osiągnięcie naszej drużyny.
1 komentarz ODŚWIEŻ