Na Reebok Stadium zdarzyło się dzisiaj coś, co powinno być dla wszystkich kibiców Spurs do przewidzenia. Po wspaniałym zwycięstwie nad Interem Mediolan we wtorkowym spotkaniu Ligi Mistrzów, przyszło nam przegrać wyjazdowe spotkanie przeciwko Boltonowi Wanderers, rozgrywane w ramach rozgrywek Premier League.
Już sam skład, który Harry Redknapp oddelegował na dzisiejszy mecz nie zapowiadał niczego dobrego. Trener Tottenhamu postanowił wystawić dwóch, skrajnie defensywnych pomocników w środku pola: Wilsona Palaciosa oraz Sandro, a na prawej stronie boiska akcje przeprowadzać miał, niewykorzystywany ostatnio Chorwat, Niko Kranjcar. Dodatkowym zmartwieniem kibiców Kogutów był fakt, że przeciwko Boltonowi wystąpić nie mógł Rafael Van der Vaart, który w dziesięciu meczach w barwch Spurs zdobył szeć bramek i na chwilę obecną jest najskuteczniejszym graczem Tottenhamu w tym sezonie.
Mecz również nie rozpoczął się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, gdyż Koguty już w pierwszej minucie mogły, a w zasadzie powinny przegrywać. Fatalny błąd na skrzydle popełnił Benoit Assou-Ekotto, który niepotrzebnie wdał się w zabawę z jednym z graczy Boltonu. Futbolówka ostatecznie trafiła pod nogi Matta Taylora, lecz uderzenie piłkarza Kłusaków przeleciało nad poprzeczką.
Mijały kolejne minuty, Tottenham dłużej utrzymywał się przy piłce, jednak to gospodarze stwarzali sobie groźniejsze sytuacje pod bramką przyjezdnych. Jednej z nich nie wykorzystał Gretar Steinsson, który przegrał pojedynek z bramkarzem Spurs, Heurelho Gomesem. Po chwili Kłusakom udało się mimo wszystko wpakować futbolówkę do siatki gości. Piłkę na 25 metrze przed bramką Spurs stracił Sandro. Futbolówka dość szybko znalazła się pod nogami będącego na metrowym spalonym Kevina Daviesa, który, nie bez sporej pomocy Gomesa i sędziego liniowego, wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Stracony gol wcale nie obudził piłkarzy Tottenhamu. Ci, jakby w dalszym ciągu przekonani, że samym posiadaniem piłki uda się wygrać mecz, praktycznie nie oddawali strzałów na bramkę bezrobotnego Jussiego Jaaskelainena. W jednej z najgroźniejszych akcji Spurs w pierwszej połowie, zaangażowany w atak ofensywny William Gallas zdecydował sie oddać strzał na bramkę fińskiego bramkarza, a ten, jakby zaskoczony uderzeniem Francuza sparował piłkę przed siebie, jednak żaden z graczy gości nie był w stanie futbolówki dobić.
Po zmianie stron na boisku w miejscu Wilsona Palaciosa pojawił się Roman Pawluczenko, Tottenham z ustawienia 4-5-1, zaczął grać dwoma napastnikami z przodu, lecz jakościowej zmiany to praktycznie nie przyniosło. Co więcej, to Boltonowi po raz drugi udało się pokonać bramkarza przeciwnika. Kolejny błąd popełnił Sandro, który miast asekurować swoją defensywę, biegał daleko od pola karnego Tottenhamu, a pozostawiony bez opieku na 14 metrze Steinsson nie miał żadnych problemów z wpakowaniem piłki do siatki.
Czym odpowiedział Tottenham? Uderzeniem w słupek Garetha Bale'a z rzutu wolnego. Na więcej ekipę z White Hart Lane dzisiejszego popołudnia nie było stać. W przeciwieństwie do zespołu gospodarzy, którzy na dwubramkowym prowadzeniu poprzestać nie chcieli. W 75 minucie Chris Foy podyktował dość kontrowersyjny rzut karny dla Kłusaków po "faulu" Benoit Assou-Ekotto na Chung-Yong Lee, a Davies ze stoickim spokojem z szansy skorzystał.
Tottenham spróbował poderwać się w 80 minucie, kiedy to na indywidualną akcję zdecydował się Alan Hutton i uderzeniem niemal z linii wyznaczającej obręb pola karnego pokonał Jaaskelainena. 6 minut później Spurs przewagę Boltonu udało się zniwelować do raptem jednego gola. Piłkę z rzutu wolnego w pole karne wrzucił Bale. Tam walkę o futbolówkę z obrońcami Kłusaków przegrali piłkarze Tottenhamu, lecz do wybitej piłki doskoczył Roman Pawluczenko i pięknym uderzeniem z woleja pokonał golkipera Wanderers.
Tottenham chciał doprowadzić do wyrównania. Piłkarze z Londynu niemal całkowicie odsłonili swoją defensywę, a w atakach na bramkę Boltonu udział brał nawet William Gallas. Nie skończyło się to jednak trafieniem dla Spurs, a czwartym golem dla Kłusaków, którego już w doliczonym czasie gry zdobył wprowadzony po przerwie Martin Petrow.
Porażka na Reebok Stadium chluby nie przynosi, pomimo zdobycia dwóch bramek w ostatnich dziesięciu minutach, ale zmusza do postawienia przed sobą pytania: jak drużyna, która przegrywa z Wigan, West Hamem czy Boltonem Wanderers jest w stanie pokonać Inter Mediolan? Odpowiedzi nie zna chyba żaden z kibiców piłki nożnej na świecie. Nie zawsze gra się pięknie. Czasem trzeba po prostu wygrać.
Bolton Wanderers - Tottenham Hotspur 4:2 (1:0)
1:0 - Davies 31.
2:0 - Steinsson 56.
3:0 - Davies 76.-k
3:1 - Hutton 80.
3:2 - Pawluczenko 86.
4:2 - Petrow 90+4.
Składy:
Bolton: Jaaskelainen - Steinsson, Cahill, Knight, Robinson - Taylor (Petrow 82.), Holden, Muamba, Lee - Elmander (Davies 90.), Davies (Blake 90.)
Tottenham: Gomes - Hutton, Kaboul, Gallas, Asosou-Ekotto - Kranjcar (Bentley 78.), Palacios (Pawluczenko 46.), Sandro (Huddlestone 62.), Bale - Modrić - Crouch
62 komentarzy ODŚWIEŻ