Manchester dzisiejszego wieczora na zwycięstwo zasłużył, jednak w dużej mierze pomógł mu sędzia Clattenburg, który zaliczył bramkę, której zaliczyć nie powinien. Błąd pozwolił Czerwonym Diabłom podwyższyć wynik spotkania na 2:0, którego podopieczni Fergusona nie oddali już do samego końca.
Obie drużyny zaatakowały bramkę przeciwnika już od pierwszego gwizdka sędziego Marka Clattenburga. Najpierw bliski był Park Ji-Sung, którego uderzenie zatrzymało się na słupku bramki Gomesa. Przyjezdni nie chcieli być jednak gorsi i kilka minut po strzale Koreańczyka na podobną próbę zdecydował sie Rafael Van der Vaart, lecz i tym razem piłka trafiła w słupek.
Z minuty na minutę przewaga gospodarzy rosła. Kompletnie niewidoczny był Gareth Bale, który udowadniał, że potrzebuje przerwy, by powrócić do pełnej formy. Z dobrej strony pokazywał się osamotniony w ataku Robbie Keane, lecz brak partnera uniemożliwiał mu przeprowadzanie dobrych akcji pod bramką Manchesteru United. Kilka razy z prawej strony nieźle pokazał się Aaron Lennon, jednak jak się okazało w 31 minucie, było to za mało, by wyjść na prowadzenie. Tottenham bowiem w tym sezonie, jak mało która drużyna, lubi odrabiać straty.
W 31 minucie rzut wolny w dobrym miejscu wywalczył Javier Hernandez. Piłkę ze stałego fragmentu gry dośrodkował Nani, a w samym polu karnym, gdzie futbolówka trafiła, obrońcom Tottenhamu urwał się Nemanja Vidić i precyzyjnym uderzeniem głową wpakował piłkę do siatki.
W drugiej części gry Manchester uspokoił boiskową sytuację do tego stopnia, że piłkarze Tottenhamu niemal kompletnie przestali zagrażać bramce strzeżonej przez Van der Sara. Gra się wyrównała, lecz to podopieczni sir Alexa Fergusona kontrolowali boiskowe wydarzenia, mogąc w każdej chwili zadać ostateczny cios. Goście, od czasu do czasu, próbowali przedostać się w okolice pola karnego holenderskiego bramkarza, lecz nic z tego nie wychodziło. Pierwszą groźną akcję w drugiej połowie stworzył Gareth Bale, który w 60 minucie pociągnął z piłką kilkadziesiąt metrów, ale zabrakło mu nieco precyzji przy strzale i jego uderzenie minęło słupek bramki byłego golkipera reprezentacji Holandii.
Sytuacja z 85 minuty będzie natomiast bardzo długo rozpamiętywana przez kibiców Tottenhamu. Sędzia boczny uniósł chorągiewkę do góry, czym brazylijski golkiper Tottenhamu się zasugerował i chciał wykonać rzut wolny. Stałego fragmentu gry nie podyktował jednak sędzia Clattenburg, co wykorzystał Nani, który podbiegł do piłki i skierował ją do siatki. Błąd Gomesa, błąd sędziego bocznego, który zauważył, że padający chwilę wcześniej w polu karnym Nani złapał piłkę w rękę, podniósł chorągiewkę, lecz dopiero po golu dla United z decyzji się wycofał. A przynajmniej tak to zrozumiałem.
Czerwonym Diabłom udało się zneutralizować najgroźniejsze armaty Kogutów. Niewidoczny był Gareth Bale, w drugiej połowie zniknęli również Aaron Lennon i Rafael Van der Vaart. Jedynym pomocnikiem, który harował na całej szerokości boiska był Luka Modrić, lecz w swoich akcjach Chorwat był osamotniony. Nie pomogła zejście Keane'a i pojawienie się na placu gry Romana Pawluczenki. Koguty nie potrafiły odczarować Old Trafford, na którym nie wygrały już od długich 21 lat.
Składy:
Manchester United: Van der Sar - Rafael (Brown 65.), Ferdinand, Vidić, Evra - Park, Carrick, Nani, Fletcher - Berbatow (Scholes 64.), Hernandez
Tottenham: Gomes - Hutton, Kaboul, Gallas, Assou-Ekotto - Lennon, Jenas (Palacios 66.), Modrić, Bale, Van der Vaart (Crouch 77.) - Keane (Pawluczenko 62.)
Żółte kartki:
Gallas 17., Kaboul 30., Modrić 86.
49 komentarzy ODŚWIEŻ