Istna huśtawka nastrojów. Inaczej nie da się chyba określić dzisiejszego meczu. Tottenham przegrywał już czteroma bramkami, od ósmej minuty grał z jednym zawodnikiem mniej, a mimo to walczył do końca i część strat odrobił. Znakomity mecz rozegrał Gareth Bale, który zdobył hat-tricka. Całości strat nie był jednak w stanie odrobić.
Fatalny początek sprawił, że piłkarze Tottenhamu, rozbici psychicznie, przestali wierzyć, iż są w stanie dzisiejsze spotkanie na Giuseppe Meazza wygrać. Tottenham próbował przejąć inicjatywę, jednak gości szybko na ziemię sprowadził Javier Zanetti, który już w drugiej minucie wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. Nie to jednak było najgorsze. Sześć minut później obrona Kogutów popełniła kolejny błąd w ustawieniu, który został bezlitośnie wykorzystany przez Nerroazzurich. W sytuacji sam na sam z Gomesem znalazł się Jonathan Biabiany, który wpadł w brazylijskiego golkipera drużyny z północnego Londynu. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla Interu, jednocześnie wyrzucając Gomesa z boiska. Jedenastkę pewnie wykorzystał Samuel Eto'o i było już 2:0 po zaledwie 11 minutach. Chwilę później gospodarze prowadzili różnicą trzech trafień. Tym razem Carlo Cudiciniego (który pojawił się na placu gry w miejsce Luki Modricia) pokonał Dejan Stanković.
Załamani gracze Tottenhamu przestali kompletnie wierzyć w siebie, co w pierwszej połowie zostało przez Inter wykorzystane jeszcze raz. Prostopadłe podania siały popłoch w szeregach obronnych Kogutów, które nie stanowiły dziś monolitu, a gracze mistrza Włoch pod polem karnym gości mogli robić niemalże wszystko. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy wynik na 4:0 podwyższył Samuel Eto'o.
Druga połowa to istna huśtawka nastrojów. Tottenham wyszedł na nią kompletnie odmieniony i już w 50 minucie zdobył gola kontaktowego. Jego autorem został Gareth Bale, który przebiegł z piłką pół boiska i mierzonym strzałem w długi róg nie dał Julio Cesarowi żadnych szans na skuteczną interwencję. Po trafieniu Walijczyka spotkanie się wyrównało. Inter, jakby zaskoczony postawą Kogutów, przestał kontrolować boiskowe wydarzenia, a Tottenham od czasu do czasu próbował zdobyć kolejnego gola. W zamiarach graczom Spurs ewidentnie przeszkadzał jednak brak jednego piłkarza na boisku.
Wszystko zmieniło się w doliczonym czasie gry. Kolejną znakomitą akcją popisał się Bale i zdobył gola na 4:2. Chwilę później było już 4:3, a na listę strzelców ponownie wpisał się Walijczyk. Na pełne odrobienie strat zabrakło niestety czasu. Ze swojej postawy w drugiej połowie, Koguty mimo wszystko muszą być zadowolone. Rewanż na White Hart Lane zapowiada się więc niezwykle ciekawie. Bo Tottenham udowodnił, że w piłkę potrafi grać jak mało który klub na świecie. A jeśli ma w swoim składzie skrzydłowego w tak świetnej formie, co Bale, nawet wielki Inter nie jest im straszny!
Składy:
Tottenham: Gomes - Hutton, Gallas, Bassong, Assou-Ekotto - Lennon, Huddlestone (80. Palacios), Modrić (10. Cudicini) Jenas, Bale - Crouch (67. Keane)
Inter: Julio Cesar - Maicon, Lucio, Samuel, Chivu (60. Pandev) - Zanetti, Coutinho (73. Cordoba), Sneijder, Stanković (50. Santon), Biabany - Eto'o
Żółte kartki:
Chivu 18. - Palacios 89.
Czerwone kartki:
Gomes 8.
27 komentarzy ODŚWIEŻ