Historia Robbiego Keane'a w Tottenhamie to wzloty i upadki. Przyjście popularnego "Keano" na White Hart Lane pozwoliło nam utrzymać się w lidze, a on sam szybko stał się ulubieńcem kibiców. Jednak transfer Jermaine'a Defoe sprawił, że Keane odszedł w cień. Gdy wszyscy skreślili Irlandczyka przed sezonem 2005/06 i sprzedawali go to do Aston Villi, to do Evertonu, Keane wykorzystał kilka swoich szans w sparingach i na początku rozgrywek, co pozwoliło zostać mu nie tylko kapitanem, ale i liderem drużyny, która następnie walczyła do ostatniej kolejki o upragnioną Ligę Mistrzów.
Ostatnie 3 lata Keane'a to jedna wielka równia pochyła w dół. Nie błyszczał, nie czarował, nie walczył, nie strzelał tyle, ile od niego oczekiwaliśmy. Gdy odszedł do Liverpoolu wielu z nas przeczuwało, że kariery na Anfield Road nie zrobii. Nie zrobił i z podkulonym ogonem wrócił na stare londyńskie śmiecie. W barwach "Spurs" jednak również nie błyszczał i w trakcie sezonu 2009/10 został wypożyczony do Celticu. Tam lekko się odrodził i zaczął strzelać bramki. Po sezonie przyznał, że stracił pewność siebie i chęci gry, a pobyt w Szkocji pozwolił odrodzić mu się na nowo. Czy takiego Keane'a będziemy oglądać także w barwach Tottenhamu w nadchodzącym sezonie?
Robbie ma to do siebie, że nie bardzo pasuje mu pozycja lidera drużyny. Keane najlepiej spisywał się w barwach "Kogutów", gdy był jej szeregowym zawodnikiem, gdy na chwałę musiał sobie zapracować ciężką harówką na boisku. W ostatnim czasie zdecydowanie zbyt wysoko sięgał ambicjami zapominając, że umiejętności ma co najwyżej średnie. Jednak ponownie strzela i zachwyca pewnością siebie. I znów nie obyło się bez niemal całkowitego skreślenia jego osoby przez trenerów i kibiców. Być może to psychika nie pozwalała Keane'owi grać tak dobrze jak przyzwyczaił nas do tego przez kilka sezonów, a nie tak jak się przypuszczało, nieuchronne starzenie się i tracenie najlepszych walorów. Kto wie - wyczekujemy tych dwóch ofensywnych transferów, gdy nieoczekiwanie w sparingach króluje Giovani dos Santos i Robbie Keane. Być może dlatego Redknappowi i Levy'emu aż tak z transferami nie śpieszno.
8 komentarzy ODŚWIEŻ