Dwumetrowy "Crouchinio" zagrał w lidze we wszystkich spotkaniach - jako jedyny ze wszystkich "kogutów". W pierwszym składzie wybiegał jednak tylko 20-krotnie. Strzelił wówczas 6 bramek. Z ławki wchodził 18 razy, 7-krotnie otrzymując dłuższą niż 30 minut szansę wykazania się. Strzelił 2 bramki. Zaliczył 7 asyst, a przy kilku bramkowych sytuacjach miał swój bezpośredni wkład. W lidze przegraliśmy tylko jedno spotkanie, gdy Peter notował bramkę lub asystę.
Na głowę Petera spadają gromy, że jak na napastnika strzela bardzo mało bramek. Owszem - jego ligowy rekord to skromne 12 trafień. Co jednak warte odnotowania, w sezonie 2006/07 dla Liverpoolu strzelił 8 bramek w 15 spotkaniach w europejskich pucharach. Od 2004 w każdym sezonie notuje po kilkanaście bramek we wszystkich rozgrywkach klubowych, jego najgorszy wynik to 11, a najlepszy 18. W Premier League trafił do siatki rywali w sumie 94 razy. Dla Spurs w ubiegłym sezonie strzelił w sumie 13 bramek. Trzynasta bramka nie okazała się jednak pechowa, ponieważ zapewniła nam 4 miejsce w Lidze Mistrzów. Co by nie mówić, jedna jego bramka, a warta kilkanaście milionów funtów.
Jedna rzecz jest pewna - Crouch wybitnym napastnikiem nie jest. Nie jest jednak również tak słaby jak go wielu kibiców maluje. Słaby wynik bramkowy nie jest bowiem jego winą, a poświęcaniem tak wszechstronnego zawodnika do wielu zadań, w tym defensywnych. Crouch ze względu na swoje wymiary budzi respekt nie tylko wśród obrońców, lecz także wśród napastników rywali. Stąd jego częste zaangażowanie w grę defensywną drużyny. Poza tym w grze ofensywnej dotychczas był zawodnikiem, którego głównym atutem była gra tyłem do bramki. Crouch często się cofał, rozgrywał, zastawiał piłkę, odgrywał do lepiej ustawionych kolegów. W Liverpoolu przeszło połowa bramek padała po bezpośrednim udziale Croucha w danej akcji.
Wielu kibiców spyta co to ma do rzeczy, a ma bardzo wiele. Crouch zaangażowany w walkę, absorbujący defensorów, robiący przewagę dzięki temu swoim kolegom to jeden z celów, dla których jest trzymany na boisku. Wielkie serce, które wkłada do gry i masa sił, które zostawia na boisku nie zawsze są jednak doceniane, ponieważ kibice pamiętają tylko bramki i głupie kiksy. A tych Crouchowi nie brakuje. Jednak po wielu przebiegniętych kilometrach i wielu pojedynkach, które ten zawodnik odbywa w całym meczu, trudno mieć do niego pretensję, że często brakuje mu sił i dokładności przy niektórych zagraniach.

Oczywiście może paść kontrargument, że taki klub jak Tottenham stać na lepszego napastnika, którego poświęcenie dla zespołu i dużo potu zostawianego na boisku nie odbijałoby się na skuteczności. A co powiecie o takim graczu jak Nicolas Anelka? W sezonie 2008/09 - notabene nie tak dawno, bo rok temu, został królem strzelców Premier League z 19 trafieniami, a we wszystkich rozgrywkach trafiał do bramki rywali 25-krotnie. Jego głównym zadaniem na boisku było strzelanie bramek, nie angażowanie się w grę defensywną. Miał po prostu być w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie by trafić do bramki przeciwników. Pójdźmy rok dalej. Sezon 2009/10 - metamorfoza Anelki. Jego pozycję w klubie zajął Didier Drogba - to on był głównym strzelcem, na którym ciążyła odpowiedzialność za strzelanie bramek. I nie zawiódł - został nawet królem strzelców. A dorobek Anelki? Mizerny można by powiedzieć. Opuścił tylko 3 spotkania w lidze, w 31 wystąpił w pierwszym składzie i strzelił "tylko" 11 bramek. Zanotował również 9 asyst. Oczywiście zmiana jaka nastąpiła w Anelce, jego angażowanie się w defensywę, walka i hektolitry potu zostawiane na boisku nie odbiły się negatywnie na jego opinii w środowisku piłkarskim. Wręcz przeciwnie - uważa się, że jest obecnie w najlepszej formie w jakiej kiedykolwiek był. Dlaczego zatem nie doceniamy naszego Petera?
Odpowiedź jest prosta - ponieważ nigdy nie było sezonu, w którym strzeliłby satysfakcjonującą nas ilość bramek. W jednym sezonie trafiłby 20 razy w lidze i byłoby po problemie. Jednak kłopot w tym, że nigdy nie będzie to jego głównym zadaniem. W Tottenhamie rola strzelca bramek spoczywa na Jermainie Defoe. Trudno mieć do Anglika jakieś zastrzeżenia - często chybia, jednak przeszło 20 bramek w sezonie zawsze nam gwarantuje. A słabą skuteczność i Defoe, jak i drugiego egzekutora Romana Pavlyuchenki w końcówce sezonu tłumaczyć można właśnie tym samym, czym u Croucha. Zaangażowanie w grę defensywną i wielka praca na rzecz zespołu. Defoe, Crouch i Pav nie mogli w ciężkim miesiącu jakim był kwiecień, gdy decydowały się losy naszego 4. miejsca stać na boisku i czekać aż wpadnie im piłka pod nogi, a oni z nią pognają i coś ukłują z przodu. Nie, najważniejsze w tym momencie było nie przegrywać spotkań i liczyć na czyjś geniusz. I doczekaliśmy się - Rose, Bale, Huddlestone itd itd ... A Defoe i Pav wykonali swoje zadania bezbłędnie.
Oczywiście sceptycy powiedzą, że Crouch nawet pozbawiony zadań defensywnych nie byłby w stanie poprawić swojego konta bramkowego. Nic bardziej mylnego. Na dowód wystarczy przejrzeć statystyki bramkowe reprezentacji Anglii, w której Crouch nie angażuje się zbytnio w grę defensywną, ponieważ przeważnie nie ma takiej potrzeby. Otóż "Crouchinio" dla reprezentacji w 38 spotkaniach strzelił 21 bramek, co daje średnią przeszło pół bramki na mecz. Michael Owen dla przykładu w 89 spotkaniach strzelił 40 bramek, Wayne Rooney w 60, tylko 25 bramek, a kolega klubowy Croucha Jermain Defoe w 40 spotkaniach trafiał tylko 11 razy. Gorsze statystyki bramkowe od Petera ma nawet Alan Shearer. A więc zadanie strzelania bramek takie straszne dla naszego napastnika wydaje się nie być. Niestety w ciężkiej lidze angielskiej taki zawodnik zawsze będzie wykorzystywany również do innych zadań, które przeważnie będą się odbijać na jego skuteczności.
24 komentarzy ODŚWIEŻ