Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Burnley 4:2 Tottenham - ...Ale w środę pokonaliśmy City!

9 maja 2010, 21:24, Krzysztof Runowski
Więc tak... Pokonaliśmy w środę Manchester City, gwarantując sobie tym samym miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dzisiejsze spotkanie nie miało dla nas większego znaczenia, dlatego też do wyniku nie należy przywiązywać zbyt wielkiej wagi. Co prawda wszyscy liczyli na zwycięstwo nad spadkowiczem z Burnley, zwycięstwo mogące dać nam jeszcze teoretyczne szanse na trzecie miejsce w tabeli, jednak mecz na Turf Moor potoczył się zupełnie nie po naszej myśli. Rozpoczęliśmy od prowadzenia 2:0, ukazując jak mocną drużyną w tym sezonie jesteśmy. Po supporcie Tottenhamu, na scenie zadomowili się już tylko i wyłącznie gospodarze, którzy wpakowali aż cztery bramki zastępującemu Heurelho Gomesa, Benowi Alnwickowi. Ostateczny wynik nie przyprawia nas o specjalnie wielką dumę, jednak w szale ligowego uniesienia kto na to tak naprawdę patrzy?

Tottenham spotkanie przeciwko Burnley rozpoczął z jedną, w dodatku wymuszoną zmianą, co w kontekście dopiero co wywalczonego awansu do Ligi Mistrzów wydawało się nader odważną decyzją Harry'ego Redknappa. Podczas gdy wszyscy liczyli na szansę gry dla zawodników z akademii Spurs, takich jak: Livermore, Parrett czy Dervite, angielski manager Spurs pozwolił wystąpić tym samym zawodnikom, którzy zapewnili swojej drużynie największy od lat, ligowy sukces. Jak już wspomniałem jedyna zmiana w jedenastce była wymuszona, a borykającego się z urazem uda Heurelho Gomesa, między słupkami bramki "Kogutów" zastąpił Ben Alnwick. Warto dodać, że młody Anglik swój pierwszy ligowy mecz zaliczył... również przeciwko Burnley. Historia zatoczyła niejako koło.

Tottenham spotkanie rozpoczął znakomicie. Już w drugiej połowie zawodnicy z White Hart Lane wyszli na prowadzenie, a piłkę do siatki Briana Jensena wpakował Gareth Bale. Zawodnicy Spurs z każdą upływającą minutą zyskiwali coraz to większą przewagę, udowadniając, że nie ma nic lepszego jak psychiczny luz po wielkim tryumfie. Obie drużyny tylko teoretycznie miały o co grać - Tottenham przy korzystnym wyniku na Emirates, gdzie Arsenal mierzył się z Fulham mógł jeszcze wskoczyć na trzecie miejsce, natomiast Burnley na boisko wyszło tylko po to, by rozegrać ostatni mecz w Premier League - mecz o honor.Choć przed spotkaniem można było nawet i w to powątpiewać, wszak trener ekipy z Turf Moor, Brian Laws prowadził w tym sezonie dwie drużyny - Burnley i Sheffield Wednesday. Jak na złość obie spadły ze swoich lig.

Kolejnym ważnym do odnotowania faktem była obecność na placu gry Ledleya Kinga, który w przeciągu kilunastu dni był w stanie rozegrać trzy, pełnowymiarowe spotkania, kompletnie nie oszczędzając swojego kontuzjowanego kolana. Czyżby Redknapp i King chcieli w maju udowodnić Fabio Capello, że Anglik poradzi sobie w natłoku meczów na zbliżających się wielkimi krokami Mistrzostwach Świata? Bardzo prawdopodobne...

Przewaga Tottenhamu stawała się coraz bardziej widoczna, czego efektem druga bramka dla gości, strzelona w 32 minucie przez Chorwata, Lukę Modricia. Nasz filigranowy pomocnik świetnie przedarł się przez zasieki obronne Burnley, wparował w pole karne i silnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans bramkarzowi The Clarets na skuteczną interwencję. Wtedy obudzić postanowili sie gospodarze. Ich gra nie wyglądała najlepiej - gołym okiem widać było czemu w przyszłym roku nie zobaczymy ich w rozgrywkach Premiership, jednak wystarczyło to na ustrzelenie jednej bramki jeszcze przed przerwą. W 42 minucie cudownym podaniem na wolne pole popisał się Fletcher, a wybiegający w sytuacji sam na sam z Alnwickiem, Elliott, nie dał szans naszemu bramkarzowi na skuteczną interwencję Dostaliśmy co prawda bramkę do szatni, jednak nadal prowadziliśmy jednym golem.

Wieści z Emirates nie były dla nas najlepsze - Arsenal prowadził z Fulham 3:0, praktycznie zapewniając sobie już trzecią lokatę, więc mecz dla naszych piłkarzy stał się bardziej spotkaniem o pietruszkę, niż faktycznym meczem o coś. Widać to było w stylu gry obu drużyn. Obraz gry diametralnie się zmienił. To The Clarets byli częściej przy piłce, spychając Tottenham do defensywy. W 55 minucie Burnley, po kilku groźnych sytuacjach strzeleckich, w końcu dopięło swego, doprowadzając do wyrównania, a strzelcem gola na 2:2 okazał się Jack Cork.

Gospodarze nie chcieli jednak na tym poprzestać i z wzmożonym wysiłkiem zaczęli atakować bramkę Spurs. W 71 minucie niemożliwe stało się faktem, a Burnley udało się wyjść na prowadzenie. Wspaniałym podaniem między obrońcami Tottenhamu popisał się Fletcher, a osamotnionemu Martinowi Patersonowi nie pozostało już nic innego jak wpakować futbolówkę do pustej bramki Spurs. 3:2 i konsternacja na twarzach kibiców "Kogutów", których chóralne krzyki niosły się niemal od pierwszego gwizdka sędziego po całym Turf Moor.

Tottenham chciał z twarzą zakończyć sezon, więc postanowił jeszcze raz zaatakować, doprawadzając chociażby do remisu (przecież lepszy punkt ze spadkowiczem, niż oficjalny blamaż w postaci porażki). W 83 minucie po dośrodkowaniu Bale'a z rzutu rożnego bliski pokonania Jensena był Ledley King, jednak uderzenie głową naszego obrońcy zatrzymało się jedynie na poprzeczce. Jedna niewykorzystana sytuacja przez Spurs, zemściła się raptem 5 minut później, kiedy zawodników gości dobił Steven Thompson.

Piłkarze Tottenhamu nie byli już w stanie niczym odpowiedzieć na cztery gole wpakowane im przez Burnley. Możemy odetchnąć z ulgą, że dzisiaj graliśmy tylko o przysłowiową pietruszkę, gdyż w innym przypadku moglibyśmy cienko piać. Na szczęście eliminacje Ligi Mistrzów zapewniliśmy sobie kilka dni wcześniej, a dzisiejsza porażkal, oprócz lekkiego wstydu i kiepskiego końca niezwykłego sezonu, niczego tak naprawdę nie wnosi. Ostatni mecz rozgrywek nie przyniósł nam powodu do chwały. Tej aż za nadto dostarczyło spotkanie przeciwko Man City. Do przeczytania w następnym sezonie. Coys!

Składy:

Burnley: Jensen,- Alexander, Caldwell, Mears, Bikey,- Fox, Cork, Elliott, Fletcher (Thompson 86'),- Paterson (Eagles 90'), Nugent (Blake 79')

Niewykorzystani rezerwowi: Weaver, Duff, Jordan, McDonald.

Tottenham: Alnwick,- Kaboul, Dawson, King, Assou-Ekotto,- Lennon, Modric, Huddlestone (Palacios 64'), Bale,- Crouch (Gudjohnsen 85'), Defoe (Pavlyuchenko 62')

Niewykorzystani rezerwowi: Walker, Bassong, Bentley, Jenas.

Sędzia: Mike Dean

Widzów: 21,161

Statystyki:
Posiadanie piłki: 50%:50% Tottenham

Strzały celne na bramkę:
Burnley 12:12 Tottenham

Strzały obok bramki:
Burnley 4:5 Tottenham

Rzuty rożne:
Burnley 5:6 Tottenham

Faule:
Burnley 9:8 Tottenham
Źródło: własne

44 komentarzy ODŚWIEŻ

Didier
10 maja 2010, 10:09
Liczba komentarzy: 196
marek podrzuc linka do zdjęć z tej imprezy prosze
0
Marek
10 maja 2010, 09:34
Liczba komentarzy: 702
Czy wy naprawdę nie widzieliście zdjęć z czwartkowej impry??? Nie dziwota że po 3-0 Arsenalu przestało im się chcieć....Trochę to nieprofesjonalne ale cóż ...Skoro HR tez był na imprezie.. Założę się o każde pieniądze że gdyby na Emiratach był remis to chłopaki oddychając nawet oparami alkoholowymi dowiezliby zwycięstwo.
0
RAFO THFC
10 maja 2010, 08:40
Liczba komentarzy: 3181
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Teraz HR na przykładzie tego meczu - może wbić chłopakom do głowy jedną prawdę piłkarską - że zaangażowanie może dokonać wiele --- patrz Burley - z 0-2 do 4-2! Spadkowicz uciera na nosa. To następna lekcja dla drużyny i dobrze, że wydarzyła się wczoraj a nie np: w eliminacjach LM z jakąś Omonią albo Valerengą. Coys!
0
radeon
10 maja 2010, 00:19
Liczba komentarzy: 589
Raptus co ty pijesz? tez chce tego troche jesli to tak percepcje zaburza:P
0
Raptus1
9 maja 2010, 22:53
Liczba komentarzy: 359
Zawodowiec tak nie postępuje. To są szmaciani amatorzy. Fuksiarze. Gdybym na początku sezonu nie napisał, że zajmą czwarte miejsce, toby im się nawet szóstego zdobyć nie chciało. Rozpędzić tą całą bandę na cztery wiatry i już w czerwcu zrobić nowy zaciąg. Harry wsiadaj na osiołka, piersióweczkę pod pazuchę i hajda w świat walczyć z wiatrakami.
0
jaroszy
9 maja 2010, 22:16
Liczba komentarzy: 921
Szkoda że nie udało się wygrać ale ta porażka nie boli z wiadomych przyczyn . Chciałbym się dowiedzieć co koleszka hotspurfc7 sądzi teraz o tym jak to on napisał wolnym i nie posiadającym uderzenia Modriciu , skoro oglądał w tym sezonie 30 meczy to z pewnością nie przeoczył tego spotkania.
0
Didier
9 maja 2010, 22:09
Liczba komentarzy: 196
A ja czekam na letni okres transferowy. Jesli jest tak jak mowi HR ze chcialby dokonac jednego poteznego transferu od ktorego kopary opadna to az pali mi sie pod tylkiem co to moze byc. Moze Dzeko ? Czemu nie.
0
TypOks
9 maja 2010, 22:02
Liczba komentarzy: 518
a będzie jakieś podsumowanie ogólne tego sezonu ?:)
0
Barti89
9 maja 2010, 21:55
Liczba komentarzy: 347
Już tęsknie za kolejnym sezonem :)
0
Didier
9 maja 2010, 21:49
Liczba komentarzy: 196
wynik nieważny zwłaszcza ze pewnie chłopcy sie dowiedzieli o wyniku Fulham, a poza tym po takim sezonie juz na 100% byli myslami na urlopie (bo czemu nie). Poza tym dla uczczenia tej chwili jaką było rozbicie jackpota TOP4 kupilem sobie w klubowym sklepie granatowego miśka !! http://shop.tottenhamhotspur.com/spurs08/detail.php?productid=ST39802&proddesc=Tottenham+Hotspur+Supersoft+Beanie+Bear+%28Navy%29&supercategory=CAT00111&branch=&wcategory=CAT00111&catdesc=&super=0090CAT00111&treecode=TRE00017
0
Marcin108
9 maja 2010, 21:42
Liczba komentarzy: 412
dajcie sobie na wstrzymanie z ocenami tego spotkania na litość.... nie było to ważne spotkanie i tego się trzymajmy. Wygrała drużyna bardziej zdeterminowana. Harry jest naszym bohaterem w tym sezonie.
0
varba
9 maja 2010, 20:35
Liczba komentarzy: 4468
Harry Out
0
olivier
9 maja 2010, 20:11
Liczba komentarzy: 1361
Meczu nie oglądałem, ale cieszmy się, wyprzedziliśmy City o 3 pkt !
0
martinbm
9 maja 2010, 20:07
Liczba komentarzy: 232
sorry w ogóle, to Rosłoń gadał, a nie Twarowski :D
0
Michał(el Skuterro)
9 maja 2010, 19:44
Liczba komentarzy: 46
CAŁY THFC ! ! ! !
0
Kurdu
9 maja 2010, 19:43
Liczba komentarzy: 28
martinbm dokladnie :D wspaniale bylo uslyszec te slowa, fajnie tylko jakby to wszystko nie okazalo sie jednorazowa wpadka Liverpoolu a poczatkiem nowej ery :p
0
Wolff
9 maja 2010, 19:24
Liczba komentarzy: 220
Cieszy mnie bardzo wynik całego sezonu i w końcu szansa gry w LM (pamiętajmy, że przed nami eliminacje), jednak smuci dzisiejszy wynik, mecz o pietruszkę dla obu drużyn a jednak Burnley bardziej się chciało mimo iż przegrywali 0:2
0
klimasz123
9 maja 2010, 19:14
Liczba komentarzy: 80
Zgadza sie ten wynik mozna olac - choc to dziwne ze tracimy 4 bramki prowadzac 2-0. JESTESMY na 4 miejscu i tylko to sie liczy - teraz my kibice THFC na turnieju w Kalwarii musimy pokazać ze nie tylko piłkarze THFC potrafią grać w piłkę :)
0
RAFO THFC
9 maja 2010, 19:08
Liczba komentarzy: 3181
Racja. Mecz o pietruszkę... Gdyby Anale do przerwy remisowały - chłopaki graliby do końca. Dzięki za przełamanie top4 - to jest najważniejsze.
0
kamildoman
9 maja 2010, 19:06
Liczba komentarzy: 233
walić to :)
0
<  1  2  3    >

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 57 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się