Do ostatnich chwil przed dzisiejszym spotkaniem panowała pełna oczekiwania i niepokoju atmosfera. Wiadomo było, że mecz jest niezwykle ważny a rywal podyktuje twarde warunki. Niektórzy wspominali świetną postawę Sunderlandu na własnym boisku, inni przestrzegali przed chęcią odegrania się jaką mogą pałać grające w barwach Sunderlandu ex-Koguty, wielu współczuło Harry'emu trudów przy kompletowaniu wyjściowej "11" spośród przetrzebionej kontuzjami ekipy. Wszyscy byli zgodni, że mecz trzeba wygrać.
"Balonik" pękł bardzo szybko, już w pierwszej minucie. Wtedy do bramki strzeżonej przez Gomesa trafił Darren Bent. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Kierana Richardsona piłkę na bramkę uderzył Fraizer Campbell, Gomes sparował ją, lecz Bent popisał się celnym uderzeniem.
Nasz były napastnik, który pożegnał się z White Hart Lane w kontrowersyjnych okolicznościach, na swojego drugiego gola musiał poczekać 28 minut. Anglik nie pomylił się egzekwując rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez Kyle'a Walkera. Chwilę wcześniej efektowną akcją popisał się Steed Malbranque.
Na nasze szczęście Darren Bent zmarnował okazję na klasycznego hat-tricka. Stało się to w 41 minucie. Luka Modrić starł się w polu karnym z Campbellem, sędzia podyktował kolejnego karnego, a Gomes popisał się skuteczną interwencją. Mogliśmy odetchnąć z ulgą.
Do przerwy wynik się nie zmienił.
Nie było to po myśli Redknappa, który ywsłął w bój Niko Kranjćara i, wracającego po kontuzji, Defoe. Na ławce usiedli Assou-Ekotto oraz Bentley. Bale wrócił na lewą obronę, Luka powędrował na lewą flankę a Gudjohnsen zajął miejsce na środku pomocy, obok Palaciosa.
Roszady przynisły pewien skutek, aczkolwiek na pewno wysoce nie zadowalający. Szansę miał JD, podobnie Pawluczenko. Na posterunku trwał jednak nieubłaganie Craig Gordon.
Groźnie zaatakowali Modrić z Kranjćarem, jednak Luce nie udało się znaleźć sposobu na szkockeigo golkipera.
Jeśli w kimś zaczęłą w tym momencie kiełkować nadzieja na korzystny wynik, szanse skutecznie ją zdeptać miał arbiter. Sędzia Mason (jestem w tak podłym nastroju, że daruję sobie cisnący się na klawiaturę żart) zagwizdał trzeciego karnego dla Czarnych Kotów. Znów uratował nas Gomes.
Kto sądził, że to już koniec emocji, istnej huśtwaki nastrojów, ten się pomylił. Zbawcą mógł się okazać Peter Crouch. Chwilę po wejściu (za Pawa) znalazł on drogę do bramki rywala.
Na niewiele się to zdało. Kwadrans później pogrążył nas Zenden. Po ciosie Holednra Kogutom nie udało się podnieść.
Potyczka skończyła się dla nas bolesną porażką. Udany rewanż na byłym pracodawcy wziął Bent, straciliśmy niezwykle ważne punkty. Podnieść się będzie bardzo trudno-czekaja nas starcie z Chelsea, Derby Północnego Londynu oraz walka z mistrzem PL, ManU.
Sunderland AFC 3 - 1 Tottenham Hotspur
Składy:
Sunderland: Craig Gordon - Anton Ferdinand, Michael Turner, Paulo da Silva, Kieran Richardson - Jordan Henderson, Lee Cattermole, David Meyler, Steed Malbranque (78. Boudewijn Zenden) - Fraizer Campbell (89. Phil Bardsley), Darren Bent (78. Kenwyne Jones)
Tottenham: Heurelho Gomes - Kyle Walker, Younes Kaboul, Sébastien Bassong, Benoît Assou-Ekotto (46. Niko Kranjčar) - David Bentley (46. Jermain Defoe), Wilson Palacios, Luka Modrić, Gareth Bale - Roman Pavljučenko (71. Peter Crouch), Eidur Gudjohnsen
Gole: Bent (1, 29) Zenden (86)-Crouch (72)
Żółte kartki: 35. Cattermole, 67. Malbranque
Strzały na bramkę: 13 - 9
Strzały niecelne: 1 - 3
Rożne: 6 - 6
Faule: 16 - 15
67 komentarzy ODŚWIEŻ