Kolejne dwa gole Romana Pawluczenki zapewniły naszej drużynie awans do ćwierćfinału Pucharu Anglii. Jeśli dodamy do tego jeszcze dwie samobójcze bramki "Kłusaków" - wychodzi na to, że niepotrzebnie obawialiśmy się podopiecznych Owena Coyle'a. Tottenham rozgromił Bolton na White Hart Lane 4:0.
Wielu sceptyków talentu Rosjanina przed tym meczem zadawało sobie pytanie - czy Pawluczenko znów będzie w stanie zabłysnąć, jak miało to miejsce w spotkaniu z Wigan? Czy był to może jedynie jednorazowy wyskok snajpera z Mostowskoja? Z kolei sympatycy 28-letniego napastnika zastanawiali się - czy Harry Redknapp wreszcie pójdzie po rozum do głowy i wystawi Pawluczenkę od pierwszych minut meczu?
Teraz już wiemy. Nasz napastnik ze Wschodu jest w niebywałej formie. Pozostaje mieć nadzieję, że wystawienie go od początku spotkania z Boltonem jest wynikiem przyznania się Harry'ego Redknappa do błędu, a nie efektem wirusa, który dopadł przed tym meczem Petera Croucha.
Jednak najważniejsze, że w ten mocno deszczowy wieczór czterokrotnie mogliśmy cieszyć się z bramek dla Tottenhamu. Wynik otworzył właśnie Pawluczenko w 23 minucie meczu. Po świetnym podaniu od Luki Modricia Rosjanin fantastycznie wymanewrował kapitana Boltonu Zata Knighta i z zimną krwią umieścił piłkę w siatce obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza gości - Jussiego Jaaskelainena. W ten sposób Roman odwdzięczył się fanom "Kogutów" za niesamowite powitanie na White Hart Lane. Od ogłoszenia składów obu drużyn kibice Tottenhamu zaczęli bowiem głośno śpiewać nazwisko Rosjanina. Chyba nie ma zatem żadnych wątpliwości jaka jest opinia większości tych sympatyków w temacie - czy Pawluczenko powinien częściej grać w pierwszym składzie naszej drużyny?
Druga bramka padła jeszcze przed końcem pierwszej połowy - w 35 minucie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Davida Bentley'a piłka znalazła drogę na prawe skrzydło do Wilsona Palaciosa. Ten bez większego zastanowienia dośrodkował ją na krótki słupek bramki "Kłusaków", gdzie już czyhał Jermain Defoe. Jak się okazało - nasz snajper nawet nie musiał kończyć akcji. Fiński golkiper Boltonu najwidoczniej przestraszył się bowiem Anglika i po głupim błędzie sam skierował piłkę do własnej bramki.
Trzeci gol padł tuż na początku drugiej połowy. W 47 minucie meczu jak zwykle bardzo aktywny na lewej flance Walijczyk Gareth Bale po raz kolejny przedarł się tą stroną boiska i dośrodkował w pole karne. Tam formalności dopełnił... obrońca Boltonu - Andy O'Brien, który kolejnego samobója w tym meczu wbił z bliskiej odległości obok bezradnego Jaaskelainena.
Czwarty gol to kolejny popis Pawluczenki. Rosjanin w 87 minucie otrzymał świetne podanie w pole karne od szarżującego prawą stroną boiska Danny'ego Rose'a. Na przeszkodzie stanął jeszcze przed nim Knight, ale Pawluczenko ponownie zwiódł defensora Boltonu i spokojnie umieścił piłę w siatce.
Po tym spotkaniu pozostaje zapytać się trzech uczestników naszej najnowszej sondy, czy aby nie omsknął im się kursor myszki, gdy zagłosowali za wystawianiem Croucha kosztem Rosjanina?
Następny w kolejce po Puchar Anglii czeka na nas Fulham. Miejmy nadzieję, że nasza drużyna w ćwierćfinale na Craven Cottage pokaże się z równie dobrej strony, jak w meczu z Boltonem.
Tottenham - Bolton 4:0 (2:0)
Gole: Pawluczenko (23, 87), Jaaskelainen (35), O'Brien (47)
Tottenham: Gomes, Assou-Ekotto, Dawson. Bassong, Bale, Bentley (Rose 70), Huddlestone, Palacios (Kranjcar 60) , Modrić, Defoe (Gudjohnsen 46), Pawluczenko
Bolton: Jaaskelainen, Ricketts, O'Brien, Knight, Samuel, Taylor (Riga 57), Muamba, Holden, Cohen, Gardner(Lee 80), Klasnić (Elmander 57)
Widzów: 31 436.
22 komentarzy ODŚWIEŻ