Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Wigan 0:3 Tottenham

25 lutego 2010, 08:03, Szymon Świerniak
Relacji z meczu nie będę zaczynał od "no", dlatego postanowiłem wrzucić tu to zdanie. No i się udało! W końcu, mimo bardzo słabej postawy, mimo konkretnego zanudzania swoich fanów i mimo obecności Romana Pavlyuchenki (sic!) na boisku, udało nam się odnieść zwycięstwo. I to nie byle jakie, bo przy innych, niezwykle korzystnych dla nas wynikach, te trzy punkty zdobyte w meczu przeciwko Wigan są dla nas niczym manna z nieba dla ludu mojżeszowego. Dwie bramki strzelone przez Rosjanina udowadniają tylko, że rację miał... Barometr ;)

Harry Redknapp przed spotkaniem stwierdził, że postara się dać szansę gry Romanowi Pavlyuchence. Ten kto sądził, iż Harry wpuści Rosjanina na boisko od pierwszych minut srogo się zawiódł, a ci, którzy niespecjalnie na to liczyli utwierdzili się tylko w przekonaniu jak wielkie poczucie humoru posiada poczciwy 62-latek. W ataku Tottenhamu, do czego zdążyliśmy już przywyknąć, Redknapp po raz kolejny postawił na dwójkę Defoe-Crouch. W porównaniu natomiast do pucharowego składu, który wybiegł na murawę Reebok Stadium w poprzednią niedzielę, w drużynie Kogutów zaszła aż jedna, chorwacka zmiana. Niko Kranjcar zajął miejsce Luki Modricia, który tym razem, podobnie jak stały element tegoż miejsca, Pavlyuchenko, zasiadł na ławce rezerwowych. Wigan natomiast chciało się zrehabilitować za hańbiącą porażkę 9:1 w pierwszej rundzie na White Hart Lane, co mogło nam zapowiadać niezwykle ciekawy mecz. Szkoda tylko, że nic takiego nie miało miejsca.

Do spotkań przeciwko Wigan w tym sezonie szczęścia wielkiego nie mam. Pierwszego, chwalebnego dla nas meczu, który złotymi zgłoskami zapisał się w naszej historii z powodów ogólnotowarzyskich niestety nie oglądałem. Liczyłem jednak na to, że bóstwa wszelakie pozwolą mi obejrzeć chociaż ten dzisiejszy pojedynek. W końcu Tottenham tego roku do najlepszych jak na razie zaliczyć nie może, piłkarze Spurs odnieśli aż jedno zwycięstwo w lidze, więc chyba lepszego miejsca od JJB Stadium na wywalczenie pełnej puli na chwilę obecną nie mogli sobie wyobrazić. Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu w trakcie trwania pierwszych 45 minut najczęściej to ja musiałem sobie coś wyobrażać, bo (o czym chyba większość Spursmaniaków się przekonała) jakość streamu, delikatnie mówiąc, nie była specjalnie najlepsza. Nic to jednak, pan Michał Okoński mógł oglądać Spurs na zakodowanym Canale Plus, ja mogę na swoich ulubieńców patrzeć jak na zawodników z gry piłkarzyki na Commodore 64.

Pierwsza połowa nie obfitowała w wielką ilość bardzo dobrych sytuacji strzeleckich i tak po prawdzie jedyną z nich jest bramka strzelona dla Tottenhamu przez Jermaina Defoe w 27 minucie spotkania. Wszystko zaczęło się od Petera Croucha, który zagrał piłkę do Chorwata, Niko Kranjcara. Ten zauważył dobrze ustawionego na lewej flance Garetha Bale. Walijczyk przebiegł z piłką kilka metrów i idealnie wyłożył futbolówkę Defoe, a ten nie miał żadnych problemów z pokonaniem Chrisa Kirklanda. Wcześniej ani bramkarz Wigan, ani też nasz brazylijski anioł stróż nie mieli tak naprawdę większych okazji do wykazania swoich umiejętności. Owszem, w 22 minucie Gomes znakomicie zachował się przy próbie strzału Marcelo Moreno, jednak jedna interwencja na przestrzeni całej połowy to zdecydowanie zbyt mało, by można było mówić, że i tym razem Heurelho uratował nam skórę.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ niestety poprawie. Mecz nadal był wyjątkowo słaby tak, jakby rozgrywały go dwie drużyny rozpaczliwie walczące o utrzymanie w Premiership. Tottenham coraz mocniej udowadniał, że w tym roku nie jest w formie, a na tle niezwykle słabego Wigan ten niezwykły spadek jakości gry był aż za dobrze widoczny. Piłkarze Tottenhamu mieli problemy ze skonstruowaniem jakiejkolwiek akcji, nie mówiąc już o celnym strzale na bramkę Kirklanda.

W 53 minucie boisko musiał opuścić Ledley King. W przypadku każdego innego gracza wyglądałoby to normalnie, jednak z Kingiem jest zupełnie inaczej i każdy, nawet najmniejszy uraz, który może otrzeć się o kontuzję kolana wygląda groźnie. Opis meczu na oficjalnej stronie klubu zawyrokował, iż Ledley nabawił się jakiegoś urazu uda, lecz na ile jest to zgodne z prawdą dowiemy się pewnie dopiero za kilka godzin. W miejsce kapitana Tottenhamu pojawił się Sebastien Bassong.

W 61 minucie powinno być już 2:0 dla Tottenhamu, ale niestety stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał najlepszy strzelec Spurs w tym sezonie, Jermain Defoe. Ładnym podaniem na wolne pole popisał się Kranjcar. Przed linią oznaczającą początek pola karnego dopadł do niej Anglik, ograł jednego z obrońców Wigan, zrobił więc wszystko prawidłowo, by strzelić drugą bramkę dzisiejszego późnego popołudnia. Na nasze nieszczęście między słupkami bardzo dobrze zachował się Kirkland, który wybronił tę sytuację sam na sam.

W 72 minucie rozstąpiła się ziemia, przesuwając Dolinę Śmierci w okolicę Tanzanii. Meteoryt walnął w Los Angeles, tsunami przeszło nad Zakopanem, Godzilla wyszła z Morza Bałtyckiego, wskazówki na Big Benie zaczęły pędzić w drugą stronę, wszystkie dziury na polskich drogach nagle zniknęły, Howard Webb ogłosił, że Austrii nie należał się karny na Mistrzostwach Europy, Paris Hilton dostała się do Mensy, Tamiza zmieniła swój bieg, zaczynając przepływać teraz przez Ciechocinek, Bolek i Lolek odnaleźli Atlantydę, Reksio dostał tytuł lordowski, Puck po raz kolejny wypowiedział wojnę Polsce, a Harry Redknapp wpuścił na boisko Romana Pavlyuchenkę! Fanfarom, oklaskom i lawinie serpentyn nie było końca. Brytyjska królowa popłakała się ze szczęścia i w końcu wyjaśniło się czemu postać na obrazie "Krzyk" Muncha ma tak bardzo zdziwioną twarz. Kilka chwil później natomiast kolejnej sytuacji sam na sam z Kirklandem nie wykorzystał tym razem Peter Crouch.

W 83 minucie szczęście jak najbardziej było już z Wigan, kiedy to mocny strzał sprzed pola karnego w kierunki bramki oddał wprowadzony kilkanaście minut wcześniej Luka Modric, jednak jego uderzenie zatrzymało się tylko i wyłącznie na słupku bramki. 60 sekund później Harry Redknapp powinen był dostać zawału... Tak nielubiany przez niego, tak wyszydzany zawodowy ogrzewacz ławek rezerwowych, Czarny Piotruś talii naszego managera, Roman Pavlyuchenko pokonał Chrisa Kirklanda, zapewniając "swojej" drużynie jakże ważne trzy punkty. Redknapp nawet się nie ucieszył (jakby miał powód), natomiast Rosjanin utonął w uściskach kolegów z drużyny posyłając soczyste całusy w stronę kibiców z Londynu.

Widok uśmiechu Redknappa z 93 minuty na długo zostanie w mojej pamięci. Wtedy też bowiem swoją drugą bramkę w meczu z ogromnego zamieszania w polu karnym strzelił Roman Pavlyuchenko, ustalając tym samym wynik meczu. Sam nie wiem co ten uśmiech miał wyrażać (uczucia pewnie mieszały się w jego głowie niczym owoce w sokowirówce), jednak w rywalizacji Redknapp : Pavlyuchenko, trzeba obiektywnie stwierdzić, że dwoma punktami prowadzi Rosjanin.

Peter Crouch dostawał ostatnio miliony szans i żadnej tak naprawdę nie wykorzystał. Romanowi Pavlyuchence wystarczyło natomiast 20 minut, by udowodnić Redknappowi, że czasami zwyczajnie nie zna się na futbolu. Ilość gratulacji, jakie po meczu spłynęły na ramiona Rosjanina od graczy Spurs mogą świadczyć tylko i wyłącznie o tym, że w tym konflikcie stoją bardziej po stronie Rosjanina. Redknapp ma teraz trudny orzech do zgryzienia. Być może powie, że był to "one of those days" w wykonaniu Pavyluchenki, który więcej się już nie powtórzy. A może w końcu przejrzy na oczy i da Rosjaninowi szansę gry?

Składy:

Tottenham: Gomes,- Corluka, Dawson, King (52' Bassong), Bale,- Bentley, Huddlestone, Palacios, Kranjcar (69' Modric),- Crouch, Defoe (72' Pavlyuchenko)

Ławka rezerwowych: Alnwick, Bassong, Kaboul, Modric, Rose, Gudjohnsen, Pavlyuchenko

Wigan: Kirkland,- Caldwell, Scharner, Melchiot, Fugueroa,- Thomas (56' Moses), N'Zogbia, McCarthy, Diame,- Moreno (76' Sinclair)

Ławka rezerwowych: Stojkovic, Boyce, Watson, Moses, Gomez, Sinclair, Scotland:

Sędzia: Alan Wiley

Widzów: 16.165

Żółte kartki:

Wigan: Diame 65', McCarthy 75',
Tottenham: Bentley 34', Defoe 39', Dawson 51', Huddlestone 72',

Bramki:

0:1 - Defoe 27'
0:2 - Pavlyuchenko 84'
0:3 - Pavlyuchenko 93'

Statystyki:

Posiadanie piłki:
Wigan 46%:54% Tottenham

Strzały celne na bramkę:
Wigan 7:12 Tottenham

Strzały obok bramki:
Wigan 1:1 Tottenham

Rzuty rożne:
Wigan 3:2 Tottenham
Źródło: włąsne

114 komentarzy ODŚWIEŻ

TataPsychopata
21 lutego 2010, 22:11
Liczba komentarzy: 866
No i gitara.Czas zakopac topor wojenny i zaczac cieszyc sie z tego ze mamy w skladzie takiego napastnika i ze trener wreszcie zaczyna na niego stawiac(oby) :)
0
aapa
21 lutego 2010, 22:06
Liczba komentarzy: 2742
Tata, rzeczywiście Zębowa, zmyliły mnie ząbki zapisane jako zabki. Stąd wyszły żaby. Bez sensu. Oczywiście, że mam swoich ulubieńców. Zawsze miałem. Dziwny to jednak poziom okazywania radości przez poniżanie innego zawodnika. Ciesz się ile wlezie, ja też się cieszę i mogę Ci nawet obiecać, że jak Pawliuczenko w następnym meczu (już w następnym?) zagra padlinę, to z moich ust nic podobnego nie padnie.
0
TataPsychopata
21 lutego 2010, 21:59
Liczba komentarzy: 866
Nie Żabowa tylko Zębowa:D No nie wiesz,ta co dawala bogatym dzieciom na zachodzie dolca za mleczaki.Dziwna kobieta,chyba miala jakies problemy. Cioty pare razy polecialy od kinistow;/
0
TataPsychopata
21 lutego 2010, 21:55
Liczba komentarzy: 866
aapa a ty nigdy nie miales swojego ulubienca w druzynie?Kibicujesz jakiejs bezosobowej masie?Samej nazwie Tottenham?Druzyna to ludzie,przynajmniej dla mnie.Barometr sie cieszy dzisiaj bardziej,ja sie do niego przylaczam;)
0
aapa
21 lutego 2010, 21:50
Liczba komentarzy: 2742
Tata, kim u licha jest Żabowa Wróżka? Co do Romana, to powiem szczerze, że nie widziałem żeby ktoś go wyzywał od ciot. Płaczkę pamiętam, ale to jakby inny ciężar. Choć sam tak nie mówiłem, to trochę jednak Rosjanin płakał.
0
TataPsychopata
21 lutego 2010, 21:45
Liczba komentarzy: 866
Nie wieszamy psow.Brawo dla Spurs za to zwyciestwo:) A ze cieszymy sie bardzo z tego ze rusek udowodnil swoja klase,to nie nasza wina.Mogl go trener nie wpuszczac:) zartuje:)
0
TataPsychopata
21 lutego 2010, 21:42
Liczba komentarzy: 866
aapa gdzie byles jak Romana wyzywali od ciot,placzkow itp.?No ale racja,nie wyzywac naszych pilkarzy.
0
halabala
21 lutego 2010, 21:40
Liczba komentarzy: 1310
Ręce opadają - Tottenham wygrywa na wyjeździe, a pobieżnie przeglądając komentarze nie zauwazyłem ani jednego, w którym ktoś cieszyłby się ze zwycięstwa, a nie uprawiał jakiejś kretyńskiej personalnej krucjaty przeciwko Harry'emu. Ludzie - opamiętajcie się! W dniu meczu cieszcie się z 3. punktów, na wieszanie psów na Harry'm będziecie mieć kolejne dni! Brawo Spurs, i tyle w temacie!
0
TataPsychopata
21 lutego 2010, 21:40
Liczba komentarzy: 866
'Poza tym nie wykluczone, że ta sportowa złość to Romana, to zamierzony efekt HR, pokazał mu, "chłopie jak będziesz chlał, nie spikał po angielsku i trenował jak trenujesz, to boiska nie powąchasz, postaraj sie i udowodnij ze nie jestes taki cienki.' Gaizka jesli wieczorem wkladasz pod poduszke zabki z nadzieja ze w nocy przyjdzie Zebowa Wrozka:) to teraz uwazaj: 'odkrycie prawdy o Zebowej Wrozce jest czescia procesu emocjonalnego dojrzewania dziecka.Zebowa Wrozka jest przykladem legendy,ktora dorosli przedstawiaja dzieciom jako fakt.'Chyba zbyt naiwnie wierzysz w naszego trenera,to tylko czlowiek,bledy popelnia.
0
aapa
21 lutego 2010, 21:35
Liczba komentarzy: 2742
zapomniałem o Tobie matsumoto: jesteś pewny, że klubowa piłka nożna to rzeczywiście sport dla Ciebie? Powinieneś przerzucić się na pływanie, byle nie synchroniczne, lub Małysza.
0
aapa
21 lutego 2010, 21:32
Liczba komentarzy: 2742
To ja ostatnie swoje słowo w tym temacie: błędem z mojej strony było przyczepianie się do nadmiernie cieszących się postawą Romana, bo...sam się nią cieszę, a przede wszystkim ciesze się z 3 pkt. Barometr, nie mydl mi oczu ocenami ze skysports, bo nie o to chodzi. Mnie chodzi o Twoją ocenę wystawioną Crouchowi i moim zdaniem wyzywanie kogoś "od ciot" jest po prostu durne. Jako redaktor tego serwisu po prostu nie możesz tak mówić. Aż wstyd, że trzeba Ci to tłumaczyć. Jak masz zamiar odpowiedzieć w stylu niezwiązanym z tematem czyli: Redknapp, Pawliuczenko, Keane itp. to nie odpowiadaj wcale.
0
gaizka
21 lutego 2010, 21:24
Liczba komentarzy: 1248
Swoją drogą dziwne że Barometr nie "walczył", aby można było głosować na Romka w ankiecie na najlepszy atak dekady
0
Wujo
21 lutego 2010, 21:22
Liczba komentarzy: 513
PROPONUJĘ zrobienie sondy nt Romka. Ja obstawiam,że Redknapp stwierdzi On sobie świetnie poradził wchodząc z ławki-niech będzie naszym 'jokerem'! heheheh
0
brudnywieprz
21 lutego 2010, 21:10
Liczba komentarzy: 41
El stupido Harriano i tak wystawi to kalectwo croucha w nastepnym meczu.. Pavluchenko jest swietny, kazdy to wie tylko nie on. Porazka..
0
scoolony
21 lutego 2010, 21:05
Liczba komentarzy: 64
pierdzielenie że Harry specjalnie chciał "zmotywować" Romana nie dając mu szansy na pokazanie formy to chyba z bajki jakiejś wzięte... Ludzie, proste FAKTY: wchodzi Roman, zdobywa gole. I to nie jakieś przypadkowe gole! Co tu więcej wyjaśniać??
0
Kogut
21 lutego 2010, 21:03
Liczba komentarzy: 119
Ta mina HR mogła oznaczać: OOO Kurwa a Ja go sprzedałem !!! Ale cicho, nikt na razie o tym nie wie ;)
0
olivier
21 lutego 2010, 20:56
Liczba komentarzy: 1361
Skąd pewność, że Roman odejdzie ?
0
Harry Hotspur
21 lutego 2010, 20:54
Liczba komentarzy: 398
zaden pilkarz nie jest wiekszy niz THFC ani zaden inny klub. zawodnicy przychodza i odchodza w miedzy czasie bedac bardzo dobrze oplacanymi. prowadza zycie o jakim wielu marzy robiac to co wielu kocha. Tottenham istnial zanim przyszedl Pav i bedzie istnial dlugo po jego odejsciu.
0
olivier
21 lutego 2010, 20:51
Liczba komentarzy: 1361
Tak varba napisałem 1-0 dla Wigan. Dlaczego? Dlatego, że Redknapp już nie wie co zrobić z drużyną, przykład: wpuścił dzisiaj Romana :),ale jak najbardziej zwycięstwo cieszy.
0
gaizka
21 lutego 2010, 20:49
Liczba komentarzy: 1248
Ja się nie cieszę że Paw utarł nosa Harry'emu, bo go nie utarł, Rosjanin gra dla Tottenhamu i trenera i tyle w tym temacie. Poza tym nie wykluczone, że ta sportowa złość to Romana, to zamierzony efekt HR, pokazał mu, "chłopie jak będziesz chlał, nie spikał po angielsku i trenował jak trenujesz, to boiska nie powąchasz, postaraj się i udowodnij że nie jesteś taki cienki" no i teraz mam nadzieję że Roman będzie udowadniał, ale nie podniecajmy się przesadnie bo Robbie strzelił z Burnley 4 gole i juz Go z nami nie ma...
0
|<  <  2  3  4  5  6    >

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 57 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się