Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Leeds 1:3 Tottenham

4 lutego 2010, 01:59, Paweł Ćwik
Uf, możemy odetchnąć z ulgą. Dwa mecze przeciwko Leeds przyniosły nam ewidentnie za dużo niezdrowych emocji, które są tak częstym udziałem Spurs. Na szczęście ten etap mamy już za sobą, a Tottenham, po trzech bramkach Jermaina Defoe może cieszyć się z wywalczenia awansu do następnej rundy FA Cup. Było ciężko, Ankergren znów bronił w niesamowitych sytuacjach, sędzia również nie ustrzegł się błędów, jednak my mamy w swoim składzie niezawodnego strzelca, będącego dzisiaj w bardzo dobrej formie, o czym świadczy ilość bramek strzelonych przez Anglika. 1:3 i trzy gole JD, tak chyba najprościej można podsumować ten mecz.

Harry Redknapp rozgrywki FA Cup traktuje jak najbardziej serio, co w najlepszy sposób pokazuje nam skład, jaki manager Kogutów desygnował na dzisiejsze spotkanie przeciwko Leeds. Mecz numer dwa, bo za pierwszym razem, na White Hart Lane, padł nieszczęśliwy remis 2:2. Co prawda na ławce rezerwowych wylądowali młodzi Rose, Parrett czy Fredericks (który wyglądem przypomina mi nieco Aarona Lennona, i również gra na prawym skrzydle - luźne skojarzenie), jednak w wyjściowej jedenastce mogliśmy ujrzeć niemal wszystkie nasze gwiazdy, z Gomesem, Defoe, Kranjcarem i Dawsonem na czele.

Opis meczu trzeba zacząć od fatalnego pudła, bo jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji, jak Defoe w 25 minucie, to naprawdę trudno mówić o tym, by Tottenham spotkanie na Elland Road wygrał. Tak przynajmniej wtedy myślałem (a i sądzę, że nie byłem w tym sam). Zupełnie przypadkowe wykopnięcie piłki jak najdalej od własnego pola karnego przez Jermaine'a Jenasa, pozwoliło Defoe wyjść sam na sam z bramkarzem Leeds, lecz zamiast uderzyć obok Ankergrena, napastnik Spurs uderzył prosto w niego, a futbolówka wyszła tylko na rzut rożny. Po chwili, znów przez przypadek, Tottenham mógł strzelić gola, jednak tym razem, dośrodkowanie Bale'a, które odbiło się jeszcze od nóg jednego z obrońców Leeds, nie zaskoczyło duńskiego golkipera Pawiów na tyle, by skapitulować. Wcześniej tak naprawdę, ani jedna, ani druga drużyna nie stworzyła sobie wartej odnotowania szansy. Tottenham był co prawda groźniejszy, widać było, że piłkarze z Lane dysponują większymi umiejętnościami własnymi, jednak nie wynikało z tego kompletnie nic. Jeden strzał Defoe z 13 minuty, to naprawdę za mało, jeśli chce się awansować do następnej rundy FA Cup.

W 29 minucie, miało miejsce jedno z bardziej kontrowersyjnych zajść dzisiejszego spotkania, które mogło, a w zasadzie zaważyło na dalszych losach spotkania. Wychodzący po raz kolejny sam na sam z bramkarzem Defoe (to nazwisko będzie się dzisiaj wielokrotnie powtarzać, bądźcie czujni), został sfaulowany tuż przed polem karnym przez Michalika, jednak sędzia przewinienia się nie dopatrzył. Gdyby był lepiej ustawiony, powinien z miejsca wyrzucić obrońcę Leeds z placu gry, gdyż był on w tamtym momencie ostatnim defensorem, mogącym jeszcze jakoś przeszkodzić Defoe w jego rajdzie w stronę bramki Leeds. Niestety, do sędziów szczęścia, jak reprezentacja Polski w piłce ręcznej, nie mamy..

35 minuta, kolejna niewykorzystana szansa przez Defoe (ile można?). Tym razem mocne uderzenie z soczystego woleja, zostało przez Akergrena sparowane na róg. Czyżby znowu bramkarz Leeds miał zablokować Tottenhamowi szansę na wywalczenie awansu do następnych rund? Niekoniecznie...

Nie udało się czyste, mocne i klarowne uderzenie, trzeba więc spróbować czegoś źle trafionego. W 37 minucie, piłkę na pole karne dośrodkował David Bentley. Tam dopadł do niej Defoe, jednak jego przyjęcie futbolówki pozostawiało wiele do życzenia. Na szczęście Anglik zdołał się jeszcze odwrócić, i tylko sobie znanym sposobem uderzył piłkę tak szczęśliwie nieszczęśliwie, że ta, kręcąc i zawijając się w powietrzu niczym tory rollercoastera w najlepszym parku rozrywki, trafiła prosto w okienko bramki Leeds. Odpowiedź gości mogła być natychmiastowa, lecz uderzenie Michalika głową, znakomicie obronił, nie zatrudniany do tej pory, Heurelho Gomes.

Z prowadzenia cieszyliśmy się niemal do końca pierwszej połowy. Dziwne, ale po strzeleniu bramki, zamiast pójść za ciosem, schowaliśmy się we własnej szesnastce, jakby oczekując na to, co Leeds United wykombinuje. A gospodarze z każdą upływającą minutą byli coraz bardziej groźni, co niestety skończyło się golem Becchio w doliczonym już czasie gry. Piłkę na pole karne dośrodkował Howson. Uderzenie z woleja Beckforda, zostało jeszcze co prawda obronione przez Gomesa, jednak dobitka Becchio nie pozostawiła nam już złudzeń, i zamiast cieszyć się z prowadzenia, musieliśmy przekłnąć gorycz rozczarowania, spowodowaną strzeleniem bramki przez Leeds. Fatalnie w tej sytuacji zachowała się cała nasza obrona, która zamiast kontynuować grę, jak jeden mąż stanęła w miejscu, sygnalizując pozycję spaloną najbardziej aktywnego napastnika Pawi, co skończyło się niestety dla nas fatalnie.

Po przerwie obraz gry za bardzo się nie zmienił. Przynajmniej w pierwszych minutach. Defoe nadal był jedynym zawodnikiem Tottenhamu, który oddawał jakiekolwiek strzały na bramkę Leeds, jednak, tak jak przed zmianą stron, brakowało im celności, lub też farciarskiej niecelności, jaka miała miejsce przy bramce z 37 minuty.

W 52 minucie niezwykle groźną kontrę przeprowadził Tottenham, jednak żaden z zawodników, którzy starali się pokonać w tej sytuacji Ankergrena, po kolei: Defoe (kiks - ups), Kranjcar (niecelność), Crouch (próba wykorzystania niecelnego uderzenia Chorwata), nie skierował piłki do siatki bramki Leeds. 6 minut później, tym razem po główce Dawsona, znowu swoimi umiejętnościami bramkarskimi wykazał się golkiper Leeds, nie pozwalając, kolejny już raz, strzelić piłarzom Spurs drugiego gola. Że też w ostatnim czasie ci bramkarze muszą być w takiej formie. Albo inaczej, że też my musimy uderzać akurat tam, gdzie oni stoją... Po chwili piekielnie mocny strzał sprzed pola karnego oddał Tom Huddlestone, jednak zabrakło może metra, by futbolówka radośnie zatrzepotała w okienku bramki Pawi. Nie minęło 60 sekund, a kolejną szansę stworzyły sobie Koguty. Tym razem uderzenie Bentleya z 25 metrów w dość ekwilibrystyczny sposób na rzut rożny sparował Aknergren. Jedno słowo na k... zaczęło coraz mocniej cisnąć mi się na usta.

W 68 minucie do brzydkiego słowa na k, dorzuciłem jeszcze głośne "w końcu", gdyż Jermainowi Defoe udało się skierować piłkę do siatki, jednak sędzia boczny, jak najbardziej słusznie niestety, zasygnalizował pozycję spaloną naszego napastnika. Trzeba było się więc jeszcze mocniej starać. 4 minuty później, okrzyk: "w końcu, ku*wa, jest gol", był już na szczęście odpowiedni i mógł radośnie ponieść się na całą okolicę. Piłkę znowuż na pole karne dośrodkował David Bentley, który niezwykle udanie zastępuje kontuzjowanego Aarona Lennona, a tam dopadł do niej nie kto inny jak Defoe, wyprowadzając Spurs na prowadzenie.

W samej końcówce, w doliczonym już czasie gry drugiej połowy, kiedy to Leeds postawiło wszystko na jedną szalę nieudanie szarżując pod pole karne gości, Tottenham wyprowadził zabójczy kontratak, który na bramkę zamienił, tadam, Defoe, strzelając tym samym swojego trzeciego gola w meczu. Więcej nie trzeba chyba o tym pisać, a należy się radować ;)

Druga połowa w wykonaniu Tottenhamu była o niebo lepsza od pierwszych 45 minut. Gracze Spurs w pełni kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, potrafiąc udokumentować to dwiema bramkami, dającymi im zresztą awans do następnej rundy FA Cup, gdzie czeka już na nas Bolton Wanderers. Teraz trzeba jednak skupić całą swoją uwagę na niezwykle ważnym meczu ligowym z Aston Villą, którego zwyczajnie przegrać nie możemy, jeśli chcemy jeszcze o Top 4 powalczyć. A mam nadzieję, że chcemy...

Składy:

Tottenham: Gomes,- Corluka, Dawson, Bassong, Bale,- Bentley, Huddlestone, Jenas, Kranjcar,- Crouch, Defoe

Ławka rezerwowych: Alnwick, Dervite, Fredericks, Modric, Palacios, Rose, Parrett


Leeds: Ankergren,- Naylor, Michalik, Bromby, Doyle,- Howson, Johnson (86' Crowe), Hughes (76' White), Snodgrass,- Beckford, Becchio (86' Grella)

Ławka rezerwowych: Martin, Crowe, White, Robinson, Hatfield, Grella, Somma

Sędzia: Andre Marriner

Żółte kartki:

Tottenham: Bentley 59'
Leeds: Johnson 82', Beckford 83'

Bramki:

0:1 - Defoe 37'
1:1 - Becchio 45'
1:2 - Defoe 73'
1:3 - Defoe 90'
Źródło: własne

120 komentarzy ODŚWIEŻ

Marcin
4 lutego 2010, 21:46
Liczba komentarzy: 1784
Dobra, załóżmy, że na serio. To czemu nasi sobie marki nie wyrobili? Kto im zabronił?
0
Marcin
4 lutego 2010, 21:45
Liczba komentarzy: 1784
Zaraz, zaraz, Ty na serio z tym pijarem?
0
MARCUS
4 lutego 2010, 21:40
Liczba komentarzy: 2060
Oczywiście że raz na dwa lata, o to mi chodziło ale zajebiście nieprecyzyjnie to napisałem, mój błąd. Marcin - co do Czechów to znów wyważasz otwarte drzwi. Przecież napisałem, że mieli lepszych piłkarzy, tak jak my mieliśmy wcześniej. Nasi nie zdążyli nam wyrobić marki, bo inne były czasy, pokolenie Czechów wyrobiło tą markę dzięki umiejętnościom, z kolei tacy przeciętniacy jak Plasil czy Baros (Portsmouth czy Galatasaray ok, ale Liverppol? Lyon? Hello?!) dzięki temu PR-owi dostało okazje do gry w dobrych klubach. Ale w sumie jak już mówiłem nie jestem w tym temacie osobą bezstronną. Aha, Marcus, jeden z moich najlepszych kumpli jest trenerem w Agrykoli, z kilkoma innymi gościami już też w życiu gadałem. I w ogóle nie kumam o co Ci z tym Magierą chodzi? Że napisałem że generalnie jest trauma i tylko z Legii świeci światełko nadziei?! A z Lecha nie bo mają to w dupie? Sorry, taka prawda.
0
MARCUS
4 lutego 2010, 20:52
Liczba komentarzy: 2060
Marki nam brakuje??Nie. Jakości. Ja nawet nie pojmuję jak można porównywać Polskę z Chorwacją. Ligą?? A komu na bałkanach zależy na lidze? Przecież to są dwa zupełnie podejścia. Głupim rankingiem, który w gruncie rzeczy pokazuje jaki jest GŁUPI i PŁYTKI. Bardzo starasz się bronić swojej ekstraklasowej zajawki Ginola. Chcesz coś o niej wiedzieć, to nie gadaj z Magierami tylko trenerem okręgówki, działaczem jakiegoś OZNPu, zobacz jak wygląda niedzielny mecz juniorów, a potem seniorów, gdzieś na zadupiu. Zrozumiesz genezę. Matusiak sobie nie poradził ,bo był za kiepski i tyle. Ten Urus, który go wygryzł niby w czym miał łatwiej?? Złej baletnicy.... Z tymi Czechami to mnie podniszczyłeś mocno. Dlaczego tak łatwo robisz porónanie? U nas masz Bońków, Deynę itp, a potem już kiszka, wieczne rozmienianie się na drobne. U Czechów masz lepiej i gorzej, ale tam pokolenia różnią się tylko liczbą bardzo dobrych/wybitnych zawodników. Jeszcze jedno z tego co pamiętam, to przez te 14 lat to Kolejorz spadł raz, na dwa lata, ale raz.
0
Marcin
4 lutego 2010, 20:46
Liczba komentarzy: 1784
Czyli Ginola, Plasil grał regularnie w Osasunie tylko dlatego, że pamięć o Nedvedzie czy Poborskym wiecznie żywa? Juventus kupił Grygerę tylko dlatego, że mają dobre wspomnienia po Pavlu? Zresztą, skoro można było zapamietać Nedveda, Poborskiego czy nawet Smicera a nie można było Juskowiaka czy Koseckiego? Niby Czesi lepsi PR mieli albo co? Czy po prostu lepszych piłkarzy? Ja nie twierdzę, że Czesi są potęgą w futbolu (tylko, że szkolą piłkarzy dużo lepiej niż u nas). Tylko, że my nawet do tego dociągnąć nie możemy. Kiedy ostatnio graliśmy w LM? A Slavia? Sparta? Poza tym, nawet gdyby (choć się z tym nie zgadzam) założyć, że piłkarsko jesteśmy porównywalni z Czechami nie zmienia to faktu, że tak naprawdę kupę znaczymy w piłce klubowej. I, że mamy ligę patologiczną a nie "całkiem niezłą".
0
Kogut
4 lutego 2010, 19:51
Liczba komentarzy: 119
gdyby Wańkowicz widział co pisze jego kolega po dziennikarskim fachu to by się w grobie przewrócił na brzuch
0
Kogut
4 lutego 2010, 19:38
Liczba komentarzy: 119
"Nie wiesz co napisać - nie pisz nic" - nic dodać, nic ująć! To z Wańkowicza nie?
0
Kogut
4 lutego 2010, 19:35
Liczba komentarzy: 119
jeśli chodzi o Steca to wszedłem raz na jego blog, pisał takie pierdoły że w komentarzachmu pojechalem bo nie dało się tego czytać. Nie pamiętam już o czym, ale w każdym bądź razie był to taki bełkot pseudodziennikarski, jakby na siłę chciał coś napisać na czym kompletnie się nie znał. Oczywiście musiało to być coś związanego z ligą angielską i naszym klubem. Pierwsza zasada - nie wiesz co napisać - nie pisz nic
0
Kogut
4 lutego 2010, 19:28
Liczba komentarzy: 119
A co ciekawe, ostatnio Boniek w C+ w programie 'jeden na jeden' powiedział że gdy kończył karierę przyjechali do niego przedstawiciele Kogutów i namawiali na kontrakt, jednak zdecydował się zakończyć karierę, a szkoda :)
0
Marcin
4 lutego 2010, 19:12
Liczba komentarzy: 1784
Wszystko co Marcin napisałeś jest prawdą (oprócz Rosicky'ego i Deyny, to jakby powiedzieć że dzisiejszy Lewandowski to ta klasa co Panenka), szczególnie ostatnie zdanie. Nie wyważaj jednak otwartych drzwi bo w żadnym zdaniu żadnej mojej wypowiedzi nie napisałem nic co by z tym było niezgodne. Oczywiście jeśli pisząc "asze kluby odpadają z Gruzinami, Estończykami, Czeczenami" nie miałeś na myśli, że czeskie mają dużo lepsze wyniki. I tu jest clue. My mieliśmy wybitnych piłkarzy w czasach kiedy nie mieli oni praktycznie żadnej możliwości wyjazdu za granicę, później byli już tylko coraz słabsi. Czechom Nedved, Smicer czy Poborsky trafili się w idealnym momencie. Pojechali na Zachód, grali w klubach adekwatnych do umiejętności i przetarli szlaki. Teraz inni Czesi jadą już na tamtej wyrobionej marce, wymieniony przez Ciebie Plasil bez tego nigdy nie wyjechałby z kraju, ewentualnie grałby w dołach Bundesligi lub Championship. U nas tego zabrakło, niby byli goście typu Kosecki, Juskowiak czy Kowal, ale kto o nich teraz na Zachodzie pamięta? Nedved będzie pamiętany już zawsze, tej samej klasy gracze jak Deyna i Boniek trafili na odrobinę gorszy moment. Szczególnie Zibi - mundial we Włoszech (a szczególnie w USA) to chyba początek takiej skomercjonalizowanej piłki z wielomilionowymi kontraktami, kilka lat później dochodzą kilkudziesięciomilionowe transfery. Boniek "pospieszył się" o 10 lat.
0
Marcin
4 lutego 2010, 18:57
Liczba komentarzy: 1784
Uwierz mi, że u mnie w robocie ludzie którzy lubią i chcą gadać ze Stecem są w zdecydowanej mniejszości. Stec jest jednym z największych szkodników polskiego dziennikarstwa sportowego. Ma bardzo fajny styl pisania, choć czasami jest tak "przeintelektualizowany", że aż śmieszny, w końcu pisze o durnym sporcie. Problemem jest jednak to, że praktycznie każdy zaczyna odnosić już wrażenie, że pisze o polskiej piłce tylko po to, żeby przywalić, nie ma to już nic wspólnego z konstruktywną krytyką. Kiedyś, gdy pisał o Serie A, bardzo lubiłem go czytać, jest niewątpliwie specjalistą w tym temacie. Od czasu gdy wywalili Darka Wołowskiego głównie on przejął Primera Division i wygląda to dużo gorzej, bo pojęcie ma o niej blade. O polskim futbolu pojęcie ma żadne, mimo to postanowił zostać zarazem Urbanem II i Godfrydem de Boulogne tej krucjaty.
0
Marcin
4 lutego 2010, 18:53
Liczba komentarzy: 1784
Ginola, a kto grał niedawno w finale MŚ U-20? W jakiej lidze ukształtował się Dzeko? Kiedy ostatnio mielismy piłkarza, który choć otarłby się o Juventus (vide Grygera). Kiedy mieliśmy piłkarza, który grałby regularnie choćby w słabiaku Primera Division (Plasil). Nasze gwiazdy nie dają rady w drugiej lidze hiszpańskiej. A piłkarza klasy Rosickego tośmy mieli chyba Deynę ostatnio. A zwróć uwage na ludność obu krajów i na fakt, że piłka nożna nie jest w Czechach tak popularna jak u nas. Zdecydowanie, Czesi potrafią dużo lepiej szkolić piłkarzy, mimo smiesznych finansów. Zresztą, o czym my rozmawiamy? Nasze kluby odpadają z Gruzinami, Estończykami, Czeczenami! Gówno znaczymy na futbolowej mapie europy jeśli chodzi o kluby.
0
gaizka
4 lutego 2010, 18:47
Liczba komentarzy: 1248
Nie wiem czy jeszcze powinienem się bronić ze swojej tezy o SB-ekach, bo myślę że jasno z tego wynika że chory jest system który został za "komuny" stworzony. Jestem świeżo po lekturze książki Steca (o kurcze co ze mnie za katolik, przeczytałem książkę dziennikarza Wyborczej !!, jutro idę do spowiedzi :)) i właśnie taka jest między innymi konstatacja, jeśli chodzi o przyczyny kryzysu naszej piłki. Przyczyny organizacyjne i moralne...
0
radeon
4 lutego 2010, 18:37
Liczba komentarzy: 589
barometr a WBA? a Boro ? jeszcze by sie kilka przykladow znalazlo... jasne w CCC graja jeszcze takie kluby jak Peterborough,czy Plymouth ale reszta to konkretne ekipy. CCC to najbardziej wyrownana liga swiata, liga walki, gdzie dominacja fizyczna i determinacja sa wazniejsze od kultury gry, czy umiejetnosci technicznych, ja akurat taka pilke lubie, ale ile naszych gwiazdeczek tam wytrzyma wiecej niz pol sezonu? Dlatego tez wielki szacunek dla Majewskiego, to jest prosty, typowy Polski pilkarz, gdyby zostal w Wawie pewnie siedzialby wlasnie w kasynie i by mu Warszawka w glowie buzowała, a tak na obczyznie sie nie zagubił skupil tylko na pilce i prosze jakie efekty...
0
Marcin
4 lutego 2010, 18:25
Liczba komentarzy: 1784
Dokładnie. Zanim się nie zgodzisz zastanów się, czy aby przypadkiem pokolenie Nedveda, Poborskiego i Kollera nie było takim samym zjawiskiem jak u nas Deyny, Laty i Szrmacha a później Bońka, Smolarka i Majewskiego? Albo u Węgrów "Złota Jedenastka"?
0
Marcin
4 lutego 2010, 18:19
Liczba komentarzy: 1784
Sądzisz, że do Czech i Chorwacji brakuje nam umiejętności wypromowania graczy?
0
Marcin
4 lutego 2010, 18:13
Liczba komentarzy: 1784
No to mówię przecież że problemem w porównaniu z Włochami czy Francją jest szkolenie a w porównaniu z Czechami i Chorwacją wypromowanie. Barometr, ale co inaczej traktujesz? Bo ja po prostu nie znam takiego pojęcia jak SB-ek. Byli SB-ecy skurwiele, którzy maltretowali czy w skrajnych przypadkach zabijali opozycjonistów i byli też tacy, którzy zajmowali się tym co dzisiejszy CBŚ, ABW czy AW. Wrzucisz ich wszystkich do jednego koszyka? Jakiś Kaczor nie umie tego odróżnić i chce im wszystkim obciąć emerytury. A powiesz złe słowo o gościu który ścigał w Polsce przestępców czy wyłapywał szpiegów, nawet amerykańskich czy brytyjskich? Wiesz, to tak jak z Kuklińskim i Zacharskim - pierwszy jest dziś bohaterem narodowym, drugi nie może pojawić się w kraju. A ja śmiem twierdzić że to Zacharski, przy całym szacunku dla Kuklińskiego i jego toku myślenia, działał dużo bardziej dla polskiej racji stanu.
0
Marcin
4 lutego 2010, 18:00
Liczba komentarzy: 1784
Skoro poziom naszej ligi jest taki wcale niezły to skąd te kompromitujące wpadki w pucharach? Przypadek? Co roku? Czemu tylko paru naszych graczy znaczy coś w poważnych ligach? Gówniany to jest poziom, a nie juz prawie Chorwacja, prawie Czechy. Swoją drogą Banik Ostrava budżet ma na poziomie Odry Wodzisław a jakich zawodników potrafi(ł) wyprodukować-Jankulovsky, Baros, Galasek czy teraz świetnie zapowiadający się Micola. Dlaczego za Modrića zapłaciliśmy miliony a nasz (znaczy z Polski) Kuba kosztował kilkakrotnie mniej? Zresztą, założę się, że jakiś Sharbini wyjedzie do mocnej ligi za kilkakrotnie wiekszą kasę niż Lewy. Guzik znaczymy, panowie, pod względem ligowej piłki, w świecie. Chciałbym widzieć którykolwiek polski klub jak sobie radzi w młócce CCC. Poziom może i byłby niezły ale poza kontekstem, że nie jesteśmy jedyną ligą w Europie ;)
0
Barometr
4 lutego 2010, 18:00
Liczba komentarzy: 5046
varba pewnie, że Newcastle ma pakę niesamowitą, ale na boisku to różnie wychodzi. Poza tym Newcastle to taki ewenement w CCC - sam przyznasz
0
Barometr
4 lutego 2010, 17:59
Liczba komentarzy: 5046
No ja się nie mogę zgodzić, bo mój ojciec w stanie wojennym również siedział w pierdlu za działalność opozycyjną i ja to zupełnie inaczej traktuję.
0
<  1  2  3  4  5    >  >|

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 51 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się