W najbardziej jednostronnych North London Derby od lat, Tottenham Hotspur pokonał Arsenal 2:0. Wynik mógł być wyższy i tylko niefrasobliwości naszej ofensywy oraz świetnej postawie Petra Cecha sąsiedzi zawdzięczają tak łagodny wymiar kary. Rezultat z White Hart Lane oznacza, że Koguty po raz pierwszy od sezonu 1994/95 zakończą ligowe zmagania przed Kanonierami. Do wicemistrzostwa Anglii brakuje nam już tylko jednego punktu.
Wyjściowy skład Tottenhamu był zbliżony do optymalnego, dziwić mogła jedynie absencja Kyle Walkera. Ponadto Mauricio Pochettino zdecydował się desygnować do gry dwóch defensywnych pomocników kosztem Dembele. W pierwszych fragmentach meczu można było mieć obawy co do słuszności tej decyzji, gdyż rozegranie lekko kulało. Piłkarze Spurs szybko rozwiali jednak wątpliwości i zaczęli przeważać. Efektem były dwie doskonałe okazje strzeleckie Alli'ego i Eriksena - Anglik uderzył tuż obok bramki, Duńczyk przetestował wytrzymałość poprzeczki. Kanonierzy, mimo pozostawania w głębokiej defensywie mogli szczęśliwie prowadzić, na szczęście strzał Ramseya obronił Lloris. Tak czy inaczej, wynik 0:0 do przerwy nie mógł satysfakcjonować wyraźnie przeważających Kogutów.
Druga odsłona przyniosła poprawę skuteczności gospodarzy, chociaż nie wszystko od razu poszło jak po maśle. W 48 i 54 minucie Petr Cech pokazał, że wciąż jest świetnym bramkarzem, broniąc uderzenia Wanyamy i Eriksena. Po chwili nie miał jednak nic do powiedzenia przy trafieniu Alli'ego, który otworzył wynik spotkania strzałem z bliskiej odległości. 3 minuty później było już 2:0, gdy po faulu we własnej szesnastce Gabriela rzut karny na bramkę zamienił Kane. "Arsene Wenger we want you to stay" - odśpiewali kibice Kogutów po tych wydarzeniach. Do końca meczu goli już nie zobaczyliśmy, obraz gry także się specjalnie nie zmienił. Piłkarze Tottenhamu kontrolowali przebieg spotkania, a Arsenal przed kompromitacją ratował Cech. Na szczęście jego koledzy z pola nie zrobili nic, żeby wyrównać stan meczu i 3 punkty zostały na Lane.
Tottenham na 4 kolejki przed końcem sezonu ma 11 punktów przewagi nad Liverpoolem i 17 nad Kanonierami, co sprawia, że rywalizacja w północnym Londynie jest już rozstrzygnięta, a wicemistrzostwo mamy na wyciągnięcie ręki. Jedyne co martwi to zwycięstwo Chelsea nad Evertonem, które w praktyce zamyka nam drzwi do walki o tytuł. Ale nad tym chyba zastanowimy się przy innej okazji, na razie warto skupić się na fakcie, że DERBY SĄ NASZE. COYS!
Spurs: Lloris, Trippier (88' Walker), Alderweireld, Vertonghen, Davies, Dier, Wanyama, Son (79' Dembele), Eriksen, Alli (90+1' Sissoko), Kane
Arsenal: Cech, Gabriel (75' Bellerin), Koscielny, Monreal, Oxlade-Chamberlain, Ramsey, Xhaka (65' Welbeck), Gibbs, Ozil, Sanchez, Giroud (81' Walcott)
Bramki: Spurs: 55' Alli, 58' Kane (p); Arsenal: -
Żółte kartki: Spurs: Kane; Arsenal: Gabriel, Giroud, Monreal
Sędzia główny: Mr. M. Oliver
Frekwencja: 31 811 widzów.
6 komentarzy ODŚWIEŻ
Fantastyczny mecz, szkoda że Everton nie urwał punktów Chelsea. Walczymy do końca. COYS!