Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Premier League: Manchester City - Tottenham. Nieoczekiwana zmiana miejsc?

21 stycznia 2017, 12:30, Spursmania
Premier League: Manchester City - Tottenham. Nieoczekiwana zmiana miejsc?

W Premier League starcie zawodzącego Manchesteru City z będącym na fali Tottenhamem zapowiada się wybornie. Nie tak dawno to "Koguty" patrzyły z zazdrością na rywali. Teraz sytuacja się odwraca?

 

W październiku Manchester City przyjechał na White Hart Lane po zwycięstwo. Aż do meczu z Tottenhamem bił w lidze wszystkich jak leci, Pep Guardiola zbierał gratulacje. Nawet najwięksi malkontenci mieli problem z tym, by znaleźć coś wartego narzekania. Tamten mecz pokazał jednak to, za co kochamy ten sport - w piłce praktycznie wszystkie opinie i teorie mogą błyskawicznie runąć jak domek z kart.


"Koguty" wyszły na boisko jak po swoje, całkowicie zdominowały rywali i nie pozwoliły im właściwie na nic. W pojedynku trenerów Pochettino zniszczył Hiszpana, odkrył wszystkie wady jego drużyny i bezlitośnie je wykorzystał. Coś, czego za często się nie ogląda, a przynajmniej nie w ligowych starciach. Były szkoleniowiec Bayernu i Barcelony miał swoje chwile słabości, pamiętamy głównie te z Ligi Mistrzów, bo bolały najbardziej - 0:4 z Realem Ancelottiego w 2014 roku czy 0:3 z Barceloną Luisa Enrique zostawiły ślad.


W równie bolesnym starciu sprzed kilku miesięcy gospodarze na White Hart Lane przebiegli ponad 4 kilometry więcej, byli górą pod względem liczby sprintów, dominowali w odbiorach i wygranych pojedynkach. Uniemożliwiali krótkie rozgrywanie piłki nawet przy wybijaniu jej z piątego metra. Zagrali jeden z najlepszych meczów w ostatnich latach, ale nie był to przypadek czy wybitny dzień, który się nie powtórzy - argentyński menedżer w podobny sposób (choć przy użyciu innych środków) poradził sobie z idącą po mistrzostwo Anglii Chelsea. Momentów, w których Barcelona czy Bayern na krajowym podwórku zostałyby tak zdominowane, nie było właściwie nigdy.

 

 

Pochettino i Guardiola zaczynali swoje kariery trenerskie w tym samym roku w Barcelonie. W zespołach, które toczą od lat nierówną walkę, Barcelonie i Espanyolu. I już w tym punkcie ich drogi się wyraźnie się rozchodzą. Guardiola dostał wielki zespół i wskoczył na szczyt błyskawicznie, nawet na chwilę z niego nie schodząc.

Pochettino takich warunków nie miał, a droga do Tottenhamu, który przecież też nie jest potęgą, przebiegała przez Southampton. Prowadzonych przez nich drużyn nie dało się porównnać pod żadnym względem - budżetu, oczekiwań, bazy, kibiców.

W tym momencie wychodzi jednak na to, że przeciętny w Hiszpanii Pochettino czaruje w Anglii. W przypadku Guardioli jest odwrotnie. 

 

 

Na jego głowę sypią się gromy, pojawiają się nawet pierwsze komentarze dotyczące tego, że może nie doczekać końca sezonu. Te raczej można włożyć między bajki, bo mimo gigantycznych oczekiwań na "projekt" Guardioli trzeba patrzeć długofalowo. Stworzenie najlepszej drużyny świata, bo przecież to jest celem Hiszpana, wymaga czasu. Ale to trudne chwile, co widać właściwie w każdym aspekcie. Coraz większa nerwowość, kilka kuriozalnych wypowiedzi na konferencjach prasowych, szukanie tłumaczeń. Jeśli na początku wszystko przypominało bajkowy scenariusz, teraz coraz więcej zespołów znajduje sposób na to, by odpowiadać na styl gry "Obywateli".

Zarzutów można mieć dużo, ale na pierwszy plan regularnie przebija się decyzja Guardioli dotycząca Joe Harta. Bramkarz miał nie pasować do koncepcji, zbyt słabo wyprowadzać piłkę, stąd też transfer Claudio Bravo, jeden z najgorszych w tym sezonie w całej Premier League. Błędy golkipera można policzyć już nie na palcach jednej ręki, w dodatku Hart był jednym z tych zawodników, którzy byli na Etihad Stadium od lat. W drużynie, na którą cały czas patrzy się przez pryzmat pieniędzy, zdominowaną przez najemników, której rozpaczliwie brakowało tożsamości, to właśnie on został uznany za piąte koło u wozu. 

Wydał fortunę na nowych piłkarzy, w tym Ilkaya Gundogana, gracza światowej klasy, ale mającego bardzo duże problemy z kontuzjami. W wyniku urazu prawdopodobnie straci cały sezon. Problemów kadrowych jest jednak więcej, a pieniądze jak dotąd nie sprawiają wrażenia solidnie zainwestowanych - mówiąc bardzo eufemistycznie.

Teoretycznie Guardiola pracuje krótko, bo pół roku. W praktyce jednak miał czas na to, by wzmacniać zespół. Wprowadzanie w życie swojej filozofii wymaga więcej pracy? Być może, ale ten argument zbija Antonio Conte, który trafiła do Chelsea przed startem sezonu i potrafił stworzyć z niej seryjnie wygrywającą maszynę.

Plan, który miał Guardiola, działał do momentu, w którym kolejni rywale odkrywali, jak niwelować atuty "Obywateli".

Jeśli w ostatnich sezonach trudno było wyobrazić sobie sytuację, w której Manchester City patrzy z zazdrością na Tottenham, to właśnie teraz oglądamy właśnie taką sytuację. 

Pochettino udała się rzecz, którą wielu zaczęło już uważać za niemożliwą - całkowicie przebudować zespół, pozbyć się zawodników, którzy nie dawali jakości, wyeliminować błędy i kompletnie zmienić nastawienie. Tottenham stał się zespołem młodym, ambitnym, w którym fantazja miesza się z żelazną dyscypliną i taktyczną konsekwencją. Fani "Kogutów" przecierają oczy ze zdumienia - to najlepszy okres od wielu, wielu lat i nie sposób w jakikolwiek sposób odmówić Argentyńczykowi tego, że to on za nim stoi. 

Choć w tabeli zespoły dzielą zaledwie 3 punkty, składając w całość poszczególne elementy, widać bardzo wiele różnic.

 

W poprzedniej kolejce w meczach obu drużyn padł wynik 4:0. Tottenham rozgromił WBA, a Manchester City poległ z Evertonem. "Obywatele" zainkasowali cztery gole w jednym meczu, "Koguty" straciły tyle w swoich ostatnich dziewięciu grach. Mają najlepszą defensywę w lidze, zawodnicy Guardioli zaś pod tym względem ustępują 16. w lidze Middlesbrough.

Dwa sezony temu na celowniku gospodarzy sobotniego starcia znalazł się Danny Rose, ale temat szybko upadł. Teraz Rose rozgrywa najlepszy sezon w karierze i wciąż się rozwija.

Kiedy szukano środkowego obrońcy, rozważano zakup Toby'ego Alderweirelda, ostatecznie zaś postawiono na Otamendiego. Argentyńczyk miewa dobre spotkania, Belg zaś stał się człowiekiem kluczowym dla rewelacyjnej defensywy Tottenhamu, w tym momencie jest chyba najlepszym stoperem, który biega po angielskich boiskach. Kosztował nieco ponad 10 milionów funtów. Ile na stoperów wydał w ciągu ostatnich trzech lat rywal? Mniej więcej 10 razy tyle, niemiłosiernie przepłacając za Stonesa i chybiając z Mangalą.

Boki obrony? W żadnej ekipie z Premier League skrajni defensorzy nie wykręcają takich liczb jeśli chodzi o asysty i bramki. W systemie z trzema obrońcami ci zawodnicy mają jeszcze więcej możliwości włączania się do ataku. Guardiola może zaś tylko pomarzyć o tych piłkarzach, których miał do dyspozycji w Barcelonie i w Bayernie.

Setki milionów, które zostały przeznaczone na transfery, wzmocniły nie te rejony, które trzeba było wzmocnić. Tottenham miał wpadki w postaci zablokowanego Janssena, kibice narzekali na kwotę za Sissoko, ale koniec końców sprowadzenie wykonującego tytaniczną pracę w środku pola Victora Wanyamy i dawanie szans młodziutkiemu Harry'emu Winksowi pozwala o tym zapomnieć. Największe i najważniejsze wzmocnienia to nie zakupy - to wprowadzanie zawodników na wyższy poziom przez Pochettino, wyciskanie z nich wszystkiego.

Naprawdę nietrudno dojść do wniosku, że Tottenham ma w tym momencie bardzo wiele atutów, których Manchester City może mu pozazdrościć.

Sam Guardiola przyznał zresztą, że imponuje mu praca wykonana przez Pochettino, a jako miłościk futbolu Tottenham ogląda z przyjemnością

Czy będzie faworytem tej rywalizacji? Być może, jednak zespołu tej klasy, z podrażnioną ambicją, przypartego do muru, po prostu nie można skreślać. Nigdy.

- Naszym najważniejszym zadaniem na to spotkanie jest udowodnić, że należymy do wąskiego grona kandydatów do wygrania Premier League. I nie chodzi mi o to, żeby koniecznie pokazać swoją wyższość nad Manchesterem City, czy zamknąć usta niedowiarkom i krytykom. Musimy i chcemy coś udowodnić przede wszystkim samym sobie. To, że jesteśmy w stanie radzić sobie z presją i że potrafimy rywalizować z najlepszymi. Bo tylko wygrywając takie mecze, jak ten sobotni, możemy osiągać najwyższe cele - zadeklarował Mauricio Pochettino. 

 

Źródło: x-news

Do końca sezonu w Premier League pozostało 17 kolejek, margines błędu bardzo się skurczył, a porażka będzie bardzo dotkliwa. Remis? Ten nie zadowoli nikogo. Przede wszystkim czekamy więc na wielką piłkę.

Początek sobotniego meczu Manchester City - Tottenham o godzinie 18.30.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Źródło: polskieradio.pl

1 komentarz ODŚWIEŻ

qwela
21 stycznia 2017, 14:00
Liczba komentarzy: 38
Świetny artykuł. Teraz tylko czekanie na początek spotkania. Już zaczynam czuć te wewnętrzne napięcie. Jeszcze cztery i pół godziny...
0

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 97 Zarejestrowanych użytkowników: 5225 Ostatnio zarejestrowany: Witek
• Sprawdź najnowszy bukmacher ranking na meczyki.pl

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się